Razem z bratem zaczynaliśmy kolejny dzień zaczynający się od polowania. Lecz najpierw musieliśmy znaleźć to coś by je upolować. Nie było łatwo tereny były odludne.
-Czika?
Pytający głos brata wyrwał mnie z przemyślani. Spojrzałam na niego a on nastawił uszy tak lekko oczywiście.
-O co chodzi?
Zapytałam lekko zdziwiona . On westchnął i mruknął:
-Wycie?!
W tym samym momencie skupiłam się i w oddali je usłyszałam. Kiedy się obejrzałam Armor biegł w przedzie. Po chwili ja pędem za nim, gdy go dogoniłam pytałam dalej w biegu:
-Masz jakiś cel?
-Tak, pamiętasz tego kundla co powiedział mi o sforach, myślę że jedna z nich jest niedaleko.
Kiedy to powiedział uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Kiedy dotarliśmy wycia nie było już słychać ale czuć było wyraźny zapach sfory. Po chwili usłyszałam stąpanie.
-W krzaki..
Wyszeptałam wskakując w bok. Armor King stał dalej patrząc w przód i śmiejąc się:
-Po co?
Warknęłam lekko na niego mówiąc:
-Ktoś idzie.
Wtedy uskoczył i byliśmy schowani. Wiedziałam że troszkę Nas widać. Drużką przechodziła pewna niska suczka Cavalier King Charles Spaniela. Wtedy to mój braciszek wybuchnął śmiechem ujawniając naszą ,,kryjówkę''.
-Co Ty wyrabiasz?!
Krzyknęłam na niego.
-Myślisz że ja się boję tej małej...
Nie dokończył gdyż zakryłam mu łapa pysk. Nagle suczka się odezwała:
-Halo , jest tutaj ktoś?! Wychodźcie...
Ostatnie słowo wypowiedziała niemal szeptem. Wyszłam pierwsza a za mną King. Nie wiedziałam co zrobić dalej....więc czekałam na jej reakcję.
(Ashley? Dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz