czwartek, 21 sierpnia 2014

Od Trampa do Ashley

- Dobrze że rozumiesz moją decyzję. - Uśmiechnęłem się. 
- Oczywiście sama bym tak zrobiła. 
- Jesteś głodna? 
- No troszkę jestem.- Zaburczało jej w brzuchu (zbieg okoliczności) 
- To chodź znam pewne miejsce. 
Gdy doszliśmy na miejsce ona była zdziwiona. 
- Łał przecież to jest dom! 
- Tak. Mieszka tutaj miła pani przychodzę do niej właśnie o tej godzinie a ona daje mi jeść. Zaczekaj. - Zaszczekałem z pięć razy a starsza pani wyszła. Powiedziała coś i dała nam jeść. Jednak ktoś do nas podbiegł z jej ogrodu był to pies prawdopodobnie tej pani. Był to Bolończyk powiedział 
- Czego tu chcecie? 
- Trochę jedzenia. 
- Dobrze tym razem wam odpuszczę ale szybko uciekajcie bo od kilku dni chodzi tu bardzo dużo hycli. 
- Dobrze dziękujemy. - I odeszliśmy 
- Jej jakie smaczne to było. 
- Tak było soczyste! - Zaczęliśmy się śmiać. Był już późny wieczór. 
- To ja już pójdę. Do zobaczenia i dobranoc. 
- Tak dobranoc!. - Suczka wykrzyknęła.
<Ashley?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz