Kiedy zobaczyłem jak Lessie upada zrozumiałem że zemdlała. Obwiniałem za to tego typa. Oczywiście musiał się w to wplątać bo nie mogłem z nią porozmawiać sam na sam. Najpierw tylko się obrażaliśmy i obwinialiśmy na wzajem. Nie kumałem o co mu chodziło. Po chwili jednak złość mnie opanowała i wybuchnąłem gniewem. Choć to on pierwszy zaatakował skacząc na mnie i wyrywając mi sierść...Bałem się o zdrowie Lessie, nie atakowałem tego bałwana nie chciało mi się. Chciałem by Lessie się obudziła. Pisnąłem po czym warknąłem i odepchnąłem psa.
-Zostaw mnie! Nie ma czasu na przepychanki!-krzyknąłem na niego.
-A to dlaczego, pietra masz?-żartował sobie ze mnie.
Nie wiem jak on w takiej sytuacii mógł żartować.
-Opanuj się dobra? Lessie zemdlała trzeba ją zanieść do medyczki! A Ty marnujesz czas na przepychanki!-warknąłem na niego i posłałem mu mroźne spojrzenie.
Pies już się nie odezwał tylko kiedy podszedłem do Lessie i chciałem ją wziąć na plecy on skoczył na mnie. Przygniótł do ziemi i powiedział:
-Ona jest moja!
Ten pies coraz bardziej mnie denerwował. Ale nie czułem chęci do walki nie teraz.
-To nie jest rzecz! Serce nie sługa...-warknąłem.
Po czym zrzuciłem go i ugryzłem w ucho i w nogę by go spowolnić. On zaczął piszczeć. Ale ja działałem szybko, podbiegłem do Lessie. Tyknąłem ją nosem mówiąc:
-Nie martw się, wszystko się ułoży.
Po czym szybko wziąłem ją na plecy i biegłem ostrożnie do medyczki. Ale to nie koniec...ten pies gonił mnie nadal. Choć wolniej ponieważ bolała go noga. Zapomniałem że nie wiem kto zna się na medycynie więc pierwsza jaskinia jaką ujrzałem była to jaskinia jej matki- Amiry Aschley Chantal. Wbiegłem tam szybko i powiedziałem co się stało. Był tam też jej ojciec Tramp. Aschley zaczęła cucić Lessie. W tym momencie do jaskini wparował Black. Spojrzał na mnie rozgniewany i zaczął mnie gonić. Tramp nadepnął mu na ogon. Ja pokazałem swoje wielkie białe kły warcząc. Lecz on uśmiechnął się szyderczo i ugryzł mnie w szyje. Jak dla mnie nie miał szans. Pomimo rany która ciekła z szyj przygniotłem go swoim ciałem do ziemi i powiedziałem:
-Nie będę Cię ranił jak Ty mnie....
Naprawdę nie chciałem sporów ani walki. Choć bardzo kochałem Lessie.
-Ale ja będę o nią walczył, a jak będzie potrzeba to Cię zabije. -uśmiechnął się mówiąc to.
Puściłem go i to był mój błąd...znów ugryzł mnie w szyje. Było to blisko tentnicy. Tramp wygonił go z jaskini a ja zacząłem krwawić. Wtedy położyłem się i oddychałem ciężko. Chciałem przeżyć. Rana była poważna...zobaczyłem jak moja księżniczka się budzi. Ashley spojrzała na mnie i Lessie też.
-Kocham Cię...
Wyszeptałem resztką sił i zemdlałem z braku sił. Wiedziałem że wyliże się z tego ale byłem zmęczony.....
(Lessie?)
Blue ! Ja nie gryzę :P Ale podrobiłeś mój charakter... -.- Ja nigdy bym tak nie napisała...-.- ---> Black
OdpowiedzUsuńWy to wgle jacyś dziwni... Z reszrą podobno Yuki ma was dość jak ja i odchodzi jak ja...
OdpowiedzUsuń