Czekałem na Korę przy starym dębie w parku, nie było jej w końcu poszedłem jej szukać. Zobaczyłem suczkę, czarną.
- Kora? To ty ?
Psina się do mnie odwróciła.
- Nie. To nie Kora.
- A, przepraszam panią.
Pobiegłem dalej, zobaczyłem Korę ze swoim tatą. A z tyłu do nich zakradały się dwa Rottwailery.
- Zaraz. - Powiedziałem do siebie.
Podbiegłem do dwóch psów.
- A co wy robicie? - Warknąłem.
- A obiad wiesz, odsłoń bo chcę sobie te czike zjeść.
- Tak się zdaje że ja tę czikę znam! - Zdenerwowany warknąłem.
- Albo oboje z tond odejdziecie, albo będę musiał użyć czegoś, czego nie chce!
- Dobra Onku, nie denerwuj się, chodź Grott.
Psy odeszły ja podszedłem do Kory i Rexa.
- Hej Kora, dzień dobry. - Powiedziałem do Kory i Rexa.
<Kora? Rex?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz