Nie wiedziałem co ta suka sobie wyobraża, przecież oni ją zabiją. Było ich czterech. Ta baba postradała rozum. Nie wytrzymałem:
-Oszalałaś!-warknąłem donośnie.
Wściekły zębami przedarłem bandaż z łapy. Nie chciałem jej tak zostawić. Nie jestem tchórzem! Wyszedłem z krzaków, nie warcząc i uśmiechając się. Jeden z nich spojrzał na mnie i wycelował.
-Co on się tak uśmiecha...?-podrapał się po głowie.
Trzymałem szyderczy uśmiech jeszcze przez chwilę. Spojrzałem na Lessie.
-Cii...-szepnąłem do niej.
Zdziwiona suczka warknęła na ludzi ja natomiast zawyłem głośno i to donośnie:
-Czas wezwać chłopaków!-krzyknąłem.
Po czym zawyłem jeszcze raz.
-Jakich chłopaków? -zdziwiła się Lessie.
-Kolegów ze schroniska, mieliśmy tam Klanik mały.
Po chwili ludzie zaczęli strzelać ja biegałem wokół nich, nareszcie zjawili się Bolt, Sasuke, Black, Szasta i jeszcze inni. Ludzie obrócili się i na nich spojrzeli.
-Siema chłopaki! -krzyknąłem.
-To same Husky!-oburzyła się Lessie.
-Dokładnie! Chłopaki zabawmy się!!-krzyknąłem ponownie.
Ludzie strzelali na oślep. Więc nie trafiali. Moi kumple rzucali się na nich co chwile nie tracąc woli walki. Po chwili dwóch ludzi leżało martwych...
(Lessie?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz