To nie było godne owczarka szkockiego collie.
- Ja ich nie... - westchnęłam oburzona.
Jednak nie chciałam, żeby Blue powiedział, że jestem pupilkiem ludzi. Psy powoli zabijały trzeciego człowieka. Został tylko jeden. Pasterz, który odebrał mi wolnośc. Dalej! Zerwałam bransoletkę z łapy i rzuciłam mu pod nogi. Spojrzał, a ja wykorzystałam jego nieuwagę, stanęłam na skale i skoczyłam na jego głowę. Wgryzłam mu się do gardła. Padł na ziemię, a ja skoczyłam obok niego gładko, na cztery łapy.
- Koniec. - westchnęłam.
Nie wiem, czy byłam szczęśliwa czy smutna. Rozerwałam bransoletkę na strzępy i wrzuciłam je do strumyka. Rzuciłam na nie kamień.
- Koniec z tym. - szepnęłam wreszcie szczęśliwa.
Byłam wolna.
- Dziękuję wam. - podziękowałam psom.
Psy pożegnały się i odbiegły.
- Eh... Blue?
- Tak?
- Ja... dziękuję ci.
<Blue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz