-Kiedyś jak mieszkałem w mieście...miałem wtedy rok...zobaczyłem dziewczynkę bawiącą się na ulicy...no i jechał samochód...popędziłem i uratowałem ją...Mieszkańcy nazwali mnie przez to Aniołem Stróżem...Potem gdy szałem przez ulicę zobaczyłem grupkę ludzi płaczących nad rozjechanym psem...myśleli że to ja...Ale wtedy pojawił się hycel i mnie złapał...uciekłem mu i nigdy tam nie wróciłem...Po prostu zapomnieli o mnie...Nikomu nie opowiadam tej historii, bo by się śmieli...Mogę prośić żebyś nikomu nie mówiła ?
-Tak...ale dlaczego mają się śmiać ?
-Bo chyba myślą że ludzie to okrutne istoty...i że pomoc im jest głupstwem...
<Czika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz