Trochę się zawstydziłem.
-Rozumiem cię...-powiedziałem gdy odchodziła, suczka zamerdała ogonkiem na pożegnanie.
Dalej siedziałem w tym samym miejscu myśląc: "To wszystko przez to ,że nie jestem z Bibi...Czyżbym dalej się w niej kochał ? " . Raptem ktoś wyskoczył z krzaków.
-Pan tej pani raczej nie kocha ?-spytała się czekoladowa suczka.
-Yyyy...O co ci chodzi ?
-No tą panią, pan nie kocha !?
-Kocham...a z skąd niby to wiesz ?
-Siedzę w tych krzakach od połowy godziny!-uśmiechała się.-Jestem Amora, inaczej Ami.
-Ja Anioł...Wiesz mała że nie wolno podsłuchiwać ?
-No...Yyyy...-zawstydziła się.
-Gdzie twoja mama ?
W tym momencie suczka strasznie się zasmuciła:
-Ale ja nie mam mamy...ani taty...
-Ojej...Choć tu mała ! -przytuliłem małą psinkę.-Przygarnę cię!
-Jupi !-zaczęła skakać labradorka.
Chodźmy do jamy spać !
KONIEC !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz