Wszystko ma swój początek, ale i koniec...
Żal mi to robić, ale cóż, takie życie...
Przykro mi, bo to jest moja pierwsza sfora...
Ale mówi się trudno...
Wiele psów odeszło...
Nie ma sensu tego przeciągać...
Powiem wam wprost...
NIE USUNĘ SFORY... Lecz zawieszę... do odwołania...
Może kiedyś...
będziemy kontynuować...
nasze starania...
ale...
teraz...
czas...
by...
się...
pożegnać...
Spotkamy się, wspominając tą sforę...
Ale na chwilę obecną...
mówię, wam, psiaki...
Trzymajcie się.
Zapraszam Was...
do sfory...
która odmieni los tej...
i stworzy nowe życie...
w...
Sfora Psiej Niepewności
Nawet psy nie są nigdy niczego pewne...
Nic nigdy nie będzie takie same...
Wasza Alfa
czyli...
Lassie, Ashley (Amira), Nelly, Bella, Omega, Sophie, Lady, Nuggat, Hugo, Piorun, Sweeney...
Wejdźcie jeszcze na Chat...
ja was nie zapomnę....
Nie zapomnijcie o sforze...
Jeszcze raz...
Wasza Alpha, założycielka sfory.
sobota, 20 września 2014
środa, 17 września 2014
Od Black do Lassie i Blue
-Dobra...ja idę...musisz to przemyśleć...
Ruszyłem przed siebie. Raptem zaatakował mnie Blue.
-Wieś się w końcu od niej odwal! -Krzyknoł.
-Przepraszam, ale nie mogę...
Blue ugryzł mnie w ucho.
-Idź zobacz czy cię nie ma w jamie! -Nie wytrzymałem...
-Yyyy...dobra idę!
Ruszyłem przed siebie. Raptem zaatakował mnie Blue.
-Wieś się w końcu od niej odwal! -Krzyknoł.
-Przepraszam, ale nie mogę...
Blue ugryzł mnie w ucho.
-Idź zobacz czy cię nie ma w jamie! -Nie wytrzymałem...
-Yyyy...dobra idę!
Od Ami do Beyond'a
Byłam lekko wystraszona... Trochę zdenerwowana, bo i tak myślałam że mi z nim nie wyjdzie... Odpowiedziałam jak się uspokoiłam.
-Już od dawna... Nawet jako szczeniak... Dopiero teraz zabrałam się na odwagę by do ciebie zagadać...Kocham cię szczeże...jeśli miała bym ci to udowodnić to... Śledziłam cię codziennie a jak jakiegoś dnia ciebie nie widziałam to czegoś mocno mi brakowało... Jak spytałam mamę o co chodzi to powiedziała że to miłość...a więc znasz całą prawdę...
Beyond.?
-Już od dawna... Nawet jako szczeniak... Dopiero teraz zabrałam się na odwagę by do ciebie zagadać...Kocham cię szczeże...jeśli miała bym ci to udowodnić to... Śledziłam cię codziennie a jak jakiegoś dnia ciebie nie widziałam to czegoś mocno mi brakowało... Jak spytałam mamę o co chodzi to powiedziała że to miłość...a więc znasz całą prawdę...
Beyond.?
Od Dina do Kory
- Dobrze. Ja te moją bernańczyczkę nazwę Aidi.
- Śliczne!
- Dzięki.
Szliśmy razem z maluchami, wyglądało to jak wesoła rodzina.
<Kora?>
- Śliczne!
- Dzięki.
Szliśmy razem z maluchami, wyglądało to jak wesoła rodzina.
<Kora?>
Od Lassie do Blue i Blacka
Stali nade mną Black i Blue. Otworzyłam jedno oko. Wszystko mnie bolało. Chciałam dokonać wyboru, ale nie krzywdząc przy tym drugiego. Wstałam, lekko kulejąc podeszłam do nich. Spojrzałam obydwu w oczy.
- Cisza! - zarządziłam.
- Lassie... - zaczęli razem.
- Cisza!
- Ok. Ale...
- Cicho! - warknęłam i pokazałam zęby.
Oni zaskomleli.
- Nie wybiorę żadnego z was, jeśli będziecie się bić.
- Ale...
- Wrr!
- Lassie...
- Dosyć! - warknęłam i odbiegłam.
Jednak po zemdleniu był to kulawy trucht. Dobiegłam na łąkę i padłam pod drzewem. Nagle na przeciw mnie wyszli... Nikt inny jak Blue i Black.
- Czego chcecie? Nie możecie zostawić mnie w spokoju? Dajcie mi czas na przemyślenie decyzji! Nie wybiorę pochopnie! - warknęłam, a po chwili spuściłam łeb i z oka spadła mi łza.
<Blue? Black?>
- Cisza! - zarządziłam.
- Lassie... - zaczęli razem.
- Cisza!
- Ok. Ale...
- Cicho! - warknęłam i pokazałam zęby.
Oni zaskomleli.
- Nie wybiorę żadnego z was, jeśli będziecie się bić.
- Ale...
- Wrr!
- Lassie...
- Dosyć! - warknęłam i odbiegłam.
Jednak po zemdleniu był to kulawy trucht. Dobiegłam na łąkę i padłam pod drzewem. Nagle na przeciw mnie wyszli... Nikt inny jak Blue i Black.
- Czego chcecie? Nie możecie zostawić mnie w spokoju? Dajcie mi czas na przemyślenie decyzji! Nie wybiorę pochopnie! - warknęłam, a po chwili spuściłam łeb i z oka spadła mi łza.
<Blue? Black?>
Od Kory do Dina
- No dobra!! Rzuciłam się na psa ze szczęścia.
Po paru godzinach z nami szła szuczka.
- To.. jak ją nazwiesz? Spytał Dino
- Hm.... może Andie?
- Ładne. Uśmiechnął się Dino.
< Dino? Sorry miałam mało czasu ale teraz jest ok XD>
Po paru godzinach z nami szła szuczka.
- To.. jak ją nazwiesz? Spytał Dino
- Hm.... może Andie?
- Ładne. Uśmiechnął się Dino.
< Dino? Sorry miałam mało czasu ale teraz jest ok XD>
Od Black do Lessie i Blue
-Weś się odwal ! Pajacu na gumce ! Nie widzisz, że Lessie zemdlała ! -odepchnąłem psa.Podbiegłem do Lessie.
-Ej ! Hallo ? Jesteś ??-mówiłem do Lessie.
Blue odepchnął mnie tak że się wywaliłem.
-Chłopie ogarnij się i lecimy po pomoc !!
-A ty niby zostaniesz z nią ?! Co to to nie !
-Ale ! To już chodzi o jej życie ! -nie wytrzymałem już.
W końcu Blue pobiegł po pomoc. a ja dalej próbowałem obudzić Lessie.
-Ej ! Mała! Nie rób mi tego ! Nie przeżyje kolejnej utraty ukochanej...
Lessie nie dawała oznak życia...Z oka poleciała mi łza...po cichu zacząłem śpiewać piosenkę: (klik) HALLELUJAH, acoustic - The greatest version ever!.wmv
Gdy skończyłem Lessie się ocknęła.
-Yyyy...Black ?
-Tak ? Ty żyjesz !! Nigdy nie pozwolę by cię ktokolwiek skrzywdził ! Kocham cię !
<Lessie?>
-Ej ! Hallo ? Jesteś ??-mówiłem do Lessie.
Blue odepchnął mnie tak że się wywaliłem.
-Chłopie ogarnij się i lecimy po pomoc !!
-A ty niby zostaniesz z nią ?! Co to to nie !
-Ale ! To już chodzi o jej życie ! -nie wytrzymałem już.
W końcu Blue pobiegł po pomoc. a ja dalej próbowałem obudzić Lessie.
-Ej ! Mała! Nie rób mi tego ! Nie przeżyje kolejnej utraty ukochanej...
Lessie nie dawała oznak życia...Z oka poleciała mi łza...po cichu zacząłem śpiewać piosenkę: (klik) HALLELUJAH, acoustic - The greatest version ever!.wmv
Gdy skończyłem Lessie się ocknęła.
-Yyyy...Black ?
-Tak ? Ty żyjesz !! Nigdy nie pozwolę by cię ktokolwiek skrzywdził ! Kocham cię !
<Lessie?>
Od Blue do Lassie
Kiedy zobaczyłem jak Lessie upada zrozumiałem że zemdlała. Obwiniałem za to tego typa. Oczywiście musiał się w to wplątać bo nie mogłem z nią porozmawiać sam na sam. Najpierw tylko się obrażaliśmy i obwinialiśmy na wzajem. Nie kumałem o co mu chodziło. Po chwili jednak złość mnie opanowała i wybuchnąłem gniewem. Choć to on pierwszy zaatakował skacząc na mnie i wyrywając mi sierść...Bałem się o zdrowie Lessie, nie atakowałem tego bałwana nie chciało mi się. Chciałem by Lessie się obudziła. Pisnąłem po czym warknąłem i odepchnąłem psa.
-Zostaw mnie! Nie ma czasu na przepychanki!-krzyknąłem na niego.
-A to dlaczego, pietra masz?-żartował sobie ze mnie.
Nie wiem jak on w takiej sytuacii mógł żartować.
-Opanuj się dobra? Lessie zemdlała trzeba ją zanieść do medyczki! A Ty marnujesz czas na przepychanki!-warknąłem na niego i posłałem mu mroźne spojrzenie.
Pies już się nie odezwał tylko kiedy podszedłem do Lessie i chciałem ją wziąć na plecy on skoczył na mnie. Przygniótł do ziemi i powiedział:
-Ona jest moja!
Ten pies coraz bardziej mnie denerwował. Ale nie czułem chęci do walki nie teraz.
-To nie jest rzecz! Serce nie sługa...-warknąłem.
Po czym zrzuciłem go i ugryzłem w ucho i w nogę by go spowolnić. On zaczął piszczeć. Ale ja działałem szybko, podbiegłem do Lessie. Tyknąłem ją nosem mówiąc:
-Nie martw się, wszystko się ułoży.
Po czym szybko wziąłem ją na plecy i biegłem ostrożnie do medyczki. Ale to nie koniec...ten pies gonił mnie nadal. Choć wolniej ponieważ bolała go noga. Zapomniałem że nie wiem kto zna się na medycynie więc pierwsza jaskinia jaką ujrzałem była to jaskinia jej matki- Amiry Aschley Chantal. Wbiegłem tam szybko i powiedziałem co się stało. Był tam też jej ojciec Tramp. Aschley zaczęła cucić Lessie. W tym momencie do jaskini wparował Black. Spojrzał na mnie rozgniewany i zaczął mnie gonić. Tramp nadepnął mu na ogon. Ja pokazałem swoje wielkie białe kły warcząc. Lecz on uśmiechnął się szyderczo i ugryzł mnie w szyje. Jak dla mnie nie miał szans. Pomimo rany która ciekła z szyj przygniotłem go swoim ciałem do ziemi i powiedziałem:
-Nie będę Cię ranił jak Ty mnie....
Naprawdę nie chciałem sporów ani walki. Choć bardzo kochałem Lessie.
-Ale ja będę o nią walczył, a jak będzie potrzeba to Cię zabije. -uśmiechnął się mówiąc to.
Puściłem go i to był mój błąd...znów ugryzł mnie w szyje. Było to blisko tentnicy. Tramp wygonił go z jaskini a ja zacząłem krwawić. Wtedy położyłem się i oddychałem ciężko. Chciałem przeżyć. Rana była poważna...zobaczyłem jak moja księżniczka się budzi. Ashley spojrzała na mnie i Lessie też.
-Kocham Cię...
Wyszeptałem resztką sił i zemdlałem z braku sił. Wiedziałem że wyliże się z tego ale byłem zmęczony.....
(Lessie?)
-Zostaw mnie! Nie ma czasu na przepychanki!-krzyknąłem na niego.
-A to dlaczego, pietra masz?-żartował sobie ze mnie.
Nie wiem jak on w takiej sytuacii mógł żartować.
-Opanuj się dobra? Lessie zemdlała trzeba ją zanieść do medyczki! A Ty marnujesz czas na przepychanki!-warknąłem na niego i posłałem mu mroźne spojrzenie.
Pies już się nie odezwał tylko kiedy podszedłem do Lessie i chciałem ją wziąć na plecy on skoczył na mnie. Przygniótł do ziemi i powiedział:
-Ona jest moja!
Ten pies coraz bardziej mnie denerwował. Ale nie czułem chęci do walki nie teraz.
-To nie jest rzecz! Serce nie sługa...-warknąłem.
Po czym zrzuciłem go i ugryzłem w ucho i w nogę by go spowolnić. On zaczął piszczeć. Ale ja działałem szybko, podbiegłem do Lessie. Tyknąłem ją nosem mówiąc:
-Nie martw się, wszystko się ułoży.
Po czym szybko wziąłem ją na plecy i biegłem ostrożnie do medyczki. Ale to nie koniec...ten pies gonił mnie nadal. Choć wolniej ponieważ bolała go noga. Zapomniałem że nie wiem kto zna się na medycynie więc pierwsza jaskinia jaką ujrzałem była to jaskinia jej matki- Amiry Aschley Chantal. Wbiegłem tam szybko i powiedziałem co się stało. Był tam też jej ojciec Tramp. Aschley zaczęła cucić Lessie. W tym momencie do jaskini wparował Black. Spojrzał na mnie rozgniewany i zaczął mnie gonić. Tramp nadepnął mu na ogon. Ja pokazałem swoje wielkie białe kły warcząc. Lecz on uśmiechnął się szyderczo i ugryzł mnie w szyje. Jak dla mnie nie miał szans. Pomimo rany która ciekła z szyj przygniotłem go swoim ciałem do ziemi i powiedziałem:
-Nie będę Cię ranił jak Ty mnie....
Naprawdę nie chciałem sporów ani walki. Choć bardzo kochałem Lessie.
-Ale ja będę o nią walczył, a jak będzie potrzeba to Cię zabije. -uśmiechnął się mówiąc to.
Puściłem go i to był mój błąd...znów ugryzł mnie w szyje. Było to blisko tentnicy. Tramp wygonił go z jaskini a ja zacząłem krwawić. Wtedy położyłem się i oddychałem ciężko. Chciałem przeżyć. Rana była poważna...zobaczyłem jak moja księżniczka się budzi. Ashley spojrzała na mnie i Lessie też.
-Kocham Cię...
Wyszeptałem resztką sił i zemdlałem z braku sił. Wiedziałem że wyliże się z tego ale byłem zmęczony.....
(Lessie?)
Od Armor King'a Do Megi
Chodziłem jak na co dzień po sforze, po drodze spotkałem wiele znanych mi psów. Widziałem jak Yuki chodzi z Nuggatem, moja siostra wychodzi z jaskini z jakimś Border Collie. Zdziwiony mruknąłem pod nosem. Ta ich miłość...Phi.
-Hej!
Usłyszałem za sobą, instynktownie szybko się odwróciłem i już miałem go przygnieść do ziemi. Ale opanowałem się....King to nie są ćwiczenia...Za moimi plecami stała sobie suczka mojej rasy. Nie znałem jej jeszcze.
-Ta cześć.
Nie byłem zbyt zainteresowany dzisiejszy dzień nie zapowiadał się sukcesywnie.
(Megi?)
-Hej!
Usłyszałem za sobą, instynktownie szybko się odwróciłem i już miałem go przygnieść do ziemi. Ale opanowałem się....King to nie są ćwiczenia...Za moimi plecami stała sobie suczka mojej rasy. Nie znałem jej jeszcze.
-Ta cześć.
Nie byłem zbyt zainteresowany dzisiejszy dzień nie zapowiadał się sukcesywnie.
(Megi?)
Od Cziki-C.d.Montiego
Uśmiech pojawił się na moim pysku. Pasowałoby przytaknąć, lecz ja najpierw w myślach pokręciłam głową.Spojrzałam na psa po czym odparłam :
-No...ok.
Wyszliśmy razem z jaskini chodząc po terenach sfory. Ja siedziałam cicho nie odzywając się. On również na początku nic nie mówił.
-Muszę chyba coś upolować...a Ty?
Zapytał Monty patrząc na mnie.
-No też jestem głodna...
(Monty?)
-No...ok.
Wyszliśmy razem z jaskini chodząc po terenach sfory. Ja siedziałam cicho nie odzywając się. On również na początku nic nie mówił.
-Muszę chyba coś upolować...a Ty?
Zapytał Monty patrząc na mnie.
-No też jestem głodna...
(Monty?)
Od Beyond'a do Ami
Gdy leczył mnie pies lekko oprzytomniałem. Słyszałem jak lekarz rozmawia z Ami. Gdy mnie obandarzował usłyszałem szloch siedzącej na demną Ami
- Kocham cię. Nie zostawiaj mnie... - Powiedziała wciąż szlochając
- Spkojnie on będzie żył jednak on...
- C-co?! Co on?!
- Na razie będzie osłabiony. Jak byś mogła to się nim opiekuj. - Pies który mnie leczył odszedł
- Och Beyond...
- Tak? - Powiedziałem bardzo cichutko. Suczka podniosła głowę i spojrzała się na mnie ze zdziwieniem.
- B-beyond?!
- Tak?
- Ty. Ale. Wszystko dobrze?
- Tak czuję się lepiej.
- Dzięki bogu
- Ami?
- Tak?
- Proszę cię o szczerą odpowiedz. - Suczka przekręciła głowę - Czy ty mnie kochasz?
- Em.. - Ami była widocznie zdenerwowana.
- To? Tak czy nie?
- Beyond bo ja...
<Ami? Zadnej ściemy tylko prawda:)>
- Kocham cię. Nie zostawiaj mnie... - Powiedziała wciąż szlochając
- Spkojnie on będzie żył jednak on...
- C-co?! Co on?!
- Na razie będzie osłabiony. Jak byś mogła to się nim opiekuj. - Pies który mnie leczył odszedł
- Och Beyond...
- Tak? - Powiedziałem bardzo cichutko. Suczka podniosła głowę i spojrzała się na mnie ze zdziwieniem.
- B-beyond?!
- Tak?
- Ty. Ale. Wszystko dobrze?
- Tak czuję się lepiej.
- Dzięki bogu
- Ami?
- Tak?
- Proszę cię o szczerą odpowiedz. - Suczka przekręciła głowę - Czy ty mnie kochasz?
- Em.. - Ami była widocznie zdenerwowana.
- To? Tak czy nie?
- Beyond bo ja...
<Ami? Zadnej ściemy tylko prawda:)>
wtorek, 16 września 2014
Od Montiego do Cziki
- To całkiem normalne.
- Mówisz?
- No ta.
Chwile siedzieliśmy cicho. Wstałem i zatoczyłem kółko myśląc.
- No mam propozycje. - Powiedziałem.
- Jaką?
- Idziemy może na spacerek?
<Czika?>
- Mówisz?
- No ta.
Chwile siedzieliśmy cicho. Wstałem i zatoczyłem kółko myśląc.
- No mam propozycje. - Powiedziałem.
- Jaką?
- Idziemy może na spacerek?
<Czika?>
Od Dina do Kory
Widziałem jak Kora patrzała na tę suczkę. Bardzo jej się podobała.
- Kora. A może ją zaadoptujesz?
Mała sunia jak to usłyszała zaczęła pomerdywać ogonem.
- Nie mogę... A mój tata.
- Jesteś dorosła. Może żeby było ci raźniej, to i ja zaadoptuję... O tamtą bernańczyczkę.
<Kora? Strach mnie obleciał że nie odpiszesz :D>
- Kora. A może ją zaadoptujesz?
Mała sunia jak to usłyszała zaczęła pomerdywać ogonem.
- Nie mogę... A mój tata.
- Jesteś dorosła. Może żeby było ci raźniej, to i ja zaadoptuję... O tamtą bernańczyczkę.
<Kora? Strach mnie obleciał że nie odpiszesz :D>
Od Lassie do Blue i Blacka
Zamurowało mnie. Ze zdziwienia otworzyłam pysk. Po chwili oprzytomniałam i zamknęłam.
- Ja... - zaczęłam.
Jednak w tej chwili podbiegł do nas Black.
- Lassie? - spytał Blue.
- Co? O co wam chodzi? - jęknął Black.
- Nie wtrącaj się! - warknął na niego Blue.
- Spadaj! Nie pytałem CIEBIE! - odwarknął na to Black.
Nagle zabrakło mi powietrza i zemdlałam. Słyszałam jeszcze ich kłótnię, a raczej urywki:
- Co żeś zrobił? Nie widzisz?
- Ja? Chyba ty!
- Wrr! Spadaj na drzewo!
- Sam spadaj, i to dalej!
- Jakbyś się nie wtrącił to nic by się nie stało!
- Już ci wierzę!
- Aha, na pewno!
- Mhm!
- Wiem jak było!
- No chyba ja!
- Byłem przy niej dłużej!
- No i?
- Grrr!
- Wrrr...
- Nie zbliżaj się... Wrr...
- Nie zamierzam! Wrr...
Potem słyszałam wycie, skomlenie, warczenie itp. Jakby we mgle widziałam obraz
gryzących się i szarpiących Blue i Blacka. Potem widziałam ciemność. Nie słyszałam nic. Wszystko mnie bolało. Czułam tylko mój ból. A potem był koniec wszystkiego.
(NIE UMARŁAM!)
<Blue? I Black?>
(NIE UMARŁAM!)
<Blue? I Black?>
Od Blue-C.d.Lessie
Gdyby to nie była Lessie już dawno warczał bym i doszło by do walki. Ale moje serce galopowało...waliło jak młot. W tym samym czasie kula stanęła mi w gardle. Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Wynoś się!-krzyknęła mi w pysk.
Moje nerwy chciały się już włączyć. Moje oczy chciały się zapalić czystą nienawiścią. Ale zamiast tego spuściłem głowę.
-Grr...-mruknęła.
Podniosłem głowę i powiedziałem:
-Nie będziesz mi rozkazywała...-tak nie zbyt głośno.
Ona się lekko oburzyła a ja skoczyłem na nią przygwożdżając ja do ziemi.
-Złaź! Odwal się!-wrzeszczała.
Uśmiechnąłem się lekko cwaniacko i powiedziałem:
-Proszę wysłuchaj mnie....
Nagle niespodziewanie...z mojego oka spadła łza. Taka szczera wielka i jedyna. Nie płakałem...nawet będąc szczeniakiem. Nie miałem dla kogo. Więc to pierwsza łza... która spadła z mego oka...na futro Lessie...Zszedłem z niej i usiadłem nie mając już sił na dalsze posunięcia. Lecz wziąłem głęboki wdech.
-Przepraszam, byłam głupcem. No i pewnie nadal nim jestem...wiesz czemu tak Cię traktowałem? Bo ja się bałem...no bałem się że jeśli powiem Ci prawdę zepsujesz sobie życie. Nie jestem godny Ciebie...I nigdy nie będę. Ja zawsze...no...Lessie..
Jąkałem się więc zacząłem śpiewać:
(klik) Kamil Bednarek Dla Ciebie:
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Posłuchaj mnie...
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Zaczarowany Twym pięknem doceniam ten świat,
Wszystko ma inny smak, nie dostrzegam wad,
Zapach miłości unosi się lekko jak ptak,
Żyję pełnią życia, chociaż czegoś mi brak
Brakuje mi Twoich słów, ciepłych, kolorowych snów,
dotyku i smaku Twoich delikatnych, pięknych ust
Niech ogień płonie w nas, już na zawsze!
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Posłuchaj mnie...
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Przez to co czuję zachowuje się jak dzieciak,
Bywam zazdrosny - wybacz, taka natura faceta,
Odnajduję się w Twych wadach i w Twych zaletach,
Wiem, że powiesz mi, jeżeli będzie coś nie tak
Niech mi zabiorą powietrze... i tak będę oddychał Tobą,
Zapomnij to co złe, cieszmy się sobą nareszcie x2
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam x2
Kiedy skończyłem wstałem i zawyłem najgłośniej jak mogłem. Po czym powiedziałem:
-Lessie naprawdę mi przykro..Ja to przez miłość do Ciebie. Kocham Cię. nie chciałem Ci tego powiedzieć bo...jak mówiłem nie zasługuje na taką suczkę jak Ty. I nawet pomimo lęku...musiałem Ci to powiedzieć. Było mi ciężko na sercu...serce mi kazało. Więc mówię KOCHAM Cię...ale Ty już pewnie mnie nie. Bo to był mój głupi błąd. Chciałbym podejść i Cię liznąć w policzek...ale nie jestem tego godzien. -wyjaśniłem z dziwnym bólem w sercu.
Po czym obróciłem się idąc w drugą stronę, obejrzałem się ostatni raz. Ale Lessie powiedziała:
-Blue...
Nie wiedziałem czy się zatrzymać czy też nie. Nie chciałem tego ciosu. Mimo to zatrzymałem się i westchnąłem bardzo ciężko.
(Lessie?)
-Wynoś się!-krzyknęła mi w pysk.
Moje nerwy chciały się już włączyć. Moje oczy chciały się zapalić czystą nienawiścią. Ale zamiast tego spuściłem głowę.
-Grr...-mruknęła.
Podniosłem głowę i powiedziałem:
-Nie będziesz mi rozkazywała...-tak nie zbyt głośno.
Ona się lekko oburzyła a ja skoczyłem na nią przygwożdżając ja do ziemi.
-Złaź! Odwal się!-wrzeszczała.
Uśmiechnąłem się lekko cwaniacko i powiedziałem:
-Proszę wysłuchaj mnie....
Nagle niespodziewanie...z mojego oka spadła łza. Taka szczera wielka i jedyna. Nie płakałem...nawet będąc szczeniakiem. Nie miałem dla kogo. Więc to pierwsza łza... która spadła z mego oka...na futro Lessie...Zszedłem z niej i usiadłem nie mając już sił na dalsze posunięcia. Lecz wziąłem głęboki wdech.
-Przepraszam, byłam głupcem. No i pewnie nadal nim jestem...wiesz czemu tak Cię traktowałem? Bo ja się bałem...no bałem się że jeśli powiem Ci prawdę zepsujesz sobie życie. Nie jestem godny Ciebie...I nigdy nie będę. Ja zawsze...no...Lessie..
Jąkałem się więc zacząłem śpiewać:
(klik) Kamil Bednarek Dla Ciebie:
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Posłuchaj mnie...
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Zaczarowany Twym pięknem doceniam ten świat,
Wszystko ma inny smak, nie dostrzegam wad,
Zapach miłości unosi się lekko jak ptak,
Żyję pełnią życia, chociaż czegoś mi brak
Brakuje mi Twoich słów, ciepłych, kolorowych snów,
dotyku i smaku Twoich delikatnych, pięknych ust
Niech ogień płonie w nas, już na zawsze!
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Posłuchaj mnie...
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam
Przez to co czuję zachowuje się jak dzieciak,
Bywam zazdrosny - wybacz, taka natura faceta,
Odnajduję się w Twych wadach i w Twych zaletach,
Wiem, że powiesz mi, jeżeli będzie coś nie tak
Niech mi zabiorą powietrze... i tak będę oddychał Tobą,
Zapomnij to co złe, cieszmy się sobą nareszcie x2
Nikt o tym nie wie co naprawdę łączy nas,
Maleńka myślę o Tobie cały czas,
Nawet wtedy gdy jestem całkiem sam,
Twoją piękną twarz, przed oczami mam x2
Kiedy skończyłem wstałem i zawyłem najgłośniej jak mogłem. Po czym powiedziałem:
-Lessie naprawdę mi przykro..Ja to przez miłość do Ciebie. Kocham Cię. nie chciałem Ci tego powiedzieć bo...jak mówiłem nie zasługuje na taką suczkę jak Ty. I nawet pomimo lęku...musiałem Ci to powiedzieć. Było mi ciężko na sercu...serce mi kazało. Więc mówię KOCHAM Cię...ale Ty już pewnie mnie nie. Bo to był mój głupi błąd. Chciałbym podejść i Cię liznąć w policzek...ale nie jestem tego godzien. -wyjaśniłem z dziwnym bólem w sercu.
Po czym obróciłem się idąc w drugą stronę, obejrzałem się ostatni raz. Ale Lessie powiedziała:
-Blue...
Nie wiedziałem czy się zatrzymać czy też nie. Nie chciałem tego ciosu. Mimo to zatrzymałem się i westchnąłem bardzo ciężko.
(Lessie?)
Od Yuki-C.d.Nuggata
Od Yuki-C.d.Nuggata
Spojrzałam na niego. Widać że był smutny. Zrozumiałam że naprawdę mu na mnie zależy. Gdyby tak nie było nie smuciłby się z tak drobnego powodu.
-To nic...-wyszeptałam cichutko.
Otarłam się o niego i dodałam:
-Pokażę Ci...-znów szepnęłam.
Po czym pociągnęłam lekko go za sobą. Po chwili biegliśmy ale na drodze spotkaliśmy Korę...Zmierzyłam ją wzrokiem nic więcej. Ale Nuggat staną więc ja również.
(Nuggat?)
Spojrzałam na niego. Widać że był smutny. Zrozumiałam że naprawdę mu na mnie zależy. Gdyby tak nie było nie smuciłby się z tak drobnego powodu.
-To nic...-wyszeptałam cichutko.
Otarłam się o niego i dodałam:
-Pokażę Ci...-znów szepnęłam.
Po czym pociągnęłam lekko go za sobą. Po chwili biegliśmy ale na drodze spotkaliśmy Korę...Zmierzyłam ją wzrokiem nic więcej. Ale Nuggat staną więc ja również.
(Nuggat?)
Od Armor King'a-C.d.Nelly
Zastanowiłem się dobrze. Nie trwało to długo.
-Łąka...
Wydukałem jeszcze to przemyślawszy ...
-Słucham?
Odparła suczka przekrzywiając lekko głowę. Zaśmiałem się, wyglądała na serio śmiesznie.
-Może na taką ciekawą łąkę?
Zapytałem całkowicie pewien siebie. Ona kiwnęła głową mówiąc:
-No ok.
Więc ruszyłem przodem. Kiedy dotarliśmy ukazał się krajobraz.
Usiadłem i powiedziałem:
-No wiem żadna rewelacja...
Lecz dla mnie ten majestatyczny zachód słońca był piękny...
(Nelly?)
-Łąka...
Wydukałem jeszcze to przemyślawszy ...
-Słucham?
Odparła suczka przekrzywiając lekko głowę. Zaśmiałem się, wyglądała na serio śmiesznie.
-Może na taką ciekawą łąkę?
Zapytałem całkowicie pewien siebie. Ona kiwnęła głową mówiąc:
-No ok.
Więc ruszyłem przodem. Kiedy dotarliśmy ukazał się krajobraz.
Usiadłem i powiedziałem:
-No wiem żadna rewelacja...
Lecz dla mnie ten majestatyczny zachód słońca był piękny...
(Nelly?)
Od Armor King'a-C.d.Luisy
Od Armor King'a-C.d.Luisy
Kiedy już zjedliśmy mięso wstałem i oblizałem się. Po czym stanąłem dumnie mówiąc:
-I co nie udało się?
Po czym zaśmiałem się cwaniacko.
-No ....udało się.
Odpowiedziała spoglądają na mnie ale dalej jedząc.
-A nie mówiłem.
Uśmiechnąłem się mając nadzieje że jej smakuje. Westchnąłem i usiadłem czekając aż suczka zje. Po kilku minutach zjadła i wstała.
-Smakowało?
-No nie było złe.
Jakby się uśmiechnęła.
-No ok, ja wracam do sfory a Ty?
Zapytałem szybko wstając.
(Luisa?)
Kiedy już zjedliśmy mięso wstałem i oblizałem się. Po czym stanąłem dumnie mówiąc:
-I co nie udało się?
Po czym zaśmiałem się cwaniacko.
-No ....udało się.
Odpowiedziała spoglądają na mnie ale dalej jedząc.
-A nie mówiłem.
Uśmiechnąłem się mając nadzieje że jej smakuje. Westchnąłem i usiadłem czekając aż suczka zje. Po kilku minutach zjadła i wstała.
-Smakowało?
-No nie było złe.
Jakby się uśmiechnęła.
-No ok, ja wracam do sfory a Ty?
Zapytałem szybko wstając.
(Luisa?)
Od Melisy C.D Sweeney
- Ok.
Poszliśmy nad wodospad była lekka wspinaczka ale jakoś dawałam sobie radę.
- Jak tu ładnie...- Powiedziałam rozglądając się.
- Aha.
<Sweeney?>
Poszliśmy nad wodospad była lekka wspinaczka ale jakoś dawałam sobie radę.
- Jak tu ładnie...- Powiedziałam rozglądając się.
- Aha.
<Sweeney?>
Od Kory do Dina
- O hej dino. Powiedziałam zaskoczona.
- Dzieńdobry. Powiedział Rex
- Tato mogę iść z Dinem?
- No jasne.
Poszłam z Dinem. Przechodziliśmy obok adopcji i wtedy zobaczyłam.... suczkę rasy Irlandzki szpic Pasterski.... był słodziusia.
Patrzałam na nią. Dino na mnie potem znowu na nią. Patrzał i spytał...
< Dino? >
- Dzieńdobry. Powiedział Rex
- Tato mogę iść z Dinem?
- No jasne.
Poszłam z Dinem. Przechodziliśmy obok adopcji i wtedy zobaczyłam.... suczkę rasy Irlandzki szpic Pasterski.... był słodziusia.
Patrzałam na nią. Dino na mnie potem znowu na nią. Patrzał i spytał...
< Dino? >
Od Cleo do Pioruna
-Bardzo chętnie! -Powiedziałam.
Poszliśmy na długi spacer d najpiękniejszych miejsc.
-Nie ma to jak mały spacer! -Powiedziałam.
-No...-odpowiedział mi Piorun.
-A może zrobimy coś szalonego.?
Piorun
Poszliśmy na długi spacer d najpiękniejszych miejsc.
-Nie ma to jak mały spacer! -Powiedziałam.
-No...-odpowiedział mi Piorun.
-A może zrobimy coś szalonego.?
Piorun
niedziela, 14 września 2014
Od Sweeneya do Melisy
Myślałem chwilę.
- Pewnie, czemu nie. - zgodziłem się.
- Dzięki! Gdzie idziemy?
- Może...
- Nad wodospad?
<Melisa?>
- Pewnie, czemu nie. - zgodziłem się.
- Dzięki! Gdzie idziemy?
- Może...
- Nad wodospad?
<Melisa?>
Od Pioruna do Cleo
Przechadzając się po sforze wpadłem na jakąś suczkę.
- Au! - pisnęła.
- Przepraszam. - westchnąłem.
- Nic się nie stało.
- Dzięki. Jesteś...
- Cleo. A ty?
- Piorun. Mogę ci to wynagrodzić...?
- No, ale czym?
- Spacerem? - zaproponowałem.
<Cleo?>
- Au! - pisnęła.
- Przepraszam. - westchnąłem.
- Nic się nie stało.
- Dzięki. Jesteś...
- Cleo. A ty?
- Piorun. Mogę ci to wynagrodzić...?
- No, ale czym?
- Spacerem? - zaproponowałem.
<Cleo?>
Od Luisy C.D Armor King
- No niech ci będzie...-Powiedziałam lekko zdezorientowana ale coś mi mówiło,że to się źle skończy.
Następnie od razu kiedy drzwi się otworzyły szybko się wślizgnęliśmy.
Kiedy zobaczyłam ile jest tu ludzi zaczęłam się trochę bać.Np. Nakryją nas i zamkną w schronisku lub od razu wezmą na rzeźnię.
- Yyy wesz co chyba ja sobie odpuszczę do jedzenie....- Odpowiedziałam.
Pies spojrzał na mnie i przewrócił oczami.Wiedziałam,że nie mam już wyjścia i muszę iść dalej.Po chwili opychaliśmy się mięsem na dworze.
<Armor King?>
Następnie od razu kiedy drzwi się otworzyły szybko się wślizgnęliśmy.
Kiedy zobaczyłam ile jest tu ludzi zaczęłam się trochę bać.Np. Nakryją nas i zamkną w schronisku lub od razu wezmą na rzeźnię.
- Yyy wesz co chyba ja sobie odpuszczę do jedzenie....- Odpowiedziałam.
Pies spojrzał na mnie i przewrócił oczami.Wiedziałam,że nie mam już wyjścia i muszę iść dalej.Po chwili opychaliśmy się mięsem na dworze.
<Armor King?>
Od Black do Lessie
Szałem powoli obwąchując każdy napotkany krzak czy kamyk. Dowiedziałem się że na tych terenach jest jakaś sfora. I oto przede mną stanęła suczka rasy Owczarek szkocki Coli.
-Kim jesteś ? -zapytała.
-Jestem Black i szukam swojego miejsca na ziemi...-odpowiedziałem grzecznie.-Wiem że na tych terenach jest jakaś sfora...Mogła byś mnie do niej zaprowadzić ?
-Tak się składa że jestem alfą tej sfory...Jestem Lessie.
-Miło cię poznać...wasza wysokość!-powiedziałem i ukłoniłem się. Suczka się zaśmiała.
-Nie musisz mi się kłaniać...
-Jak Wać panna sobie życzy...
Suczka znów się roześmiała.
-Jesteś zabawny...
-Dziękuje...Czy mogę dołączyć do Twojej sfory ?
-Tak, jasne !
-Dziękuję...Mam jeszcze jedno pytanko...
-Tak ? Jakie?
-Czy zaszczycisz mnie twoim towarzystwem na spacerze ?
<Lessie? Starałam się by było ciekawie XD>
-Kim jesteś ? -zapytała.
-Jestem Black i szukam swojego miejsca na ziemi...-odpowiedziałem grzecznie.-Wiem że na tych terenach jest jakaś sfora...Mogła byś mnie do niej zaprowadzić ?
-Tak się składa że jestem alfą tej sfory...Jestem Lessie.
-Miło cię poznać...wasza wysokość!-powiedziałem i ukłoniłem się. Suczka się zaśmiała.
-Nie musisz mi się kłaniać...
-Jak Wać panna sobie życzy...
Suczka znów się roześmiała.
-Jesteś zabawny...
-Dziękuje...Czy mogę dołączyć do Twojej sfory ?
-Tak, jasne !
-Dziękuję...Mam jeszcze jedno pytanko...
-Tak ? Jakie?
-Czy zaszczycisz mnie twoim towarzystwem na spacerze ?
<Lessie? Starałam się by było ciekawie XD>
Od Ami do Beyond'a i kogoś.
Spanikowałam. Szybko wzięłam psa na barana i popędziłam do sfory.
Szybko znalazłam psa który może pomóc Beyond'owi. Gdy pies go leczył, ja pochyliłam się nad śpiącym psem i Szepnełam.
-Kocham cię.Nie zostawiaj mnie... -Płakałam.
Wtedy pies który leczył Beyond'a powiedział...
Beyond? Ktoś?
Szybko znalazłam psa który może pomóc Beyond'owi. Gdy pies go leczył, ja pochyliłam się nad śpiącym psem i Szepnełam.
-Kocham cię.Nie zostawiaj mnie... -Płakałam.
Wtedy pies który leczył Beyond'a powiedział...
Beyond? Ktoś?
sobota, 13 września 2014
Od Beyond'a do Ami
Gdy wilk odszedł Ami spojrzała się na mie. Uśmiechnołem się do niej a ona odwzajemniła tym samym. Przytuliliśmy się
- Ał!
- Co jest?
Odsuneliśmy się od siebie
- Beyond t-ty krwawisz!
Spojrzałem się na nią. I runołem na ziemię. Spojrzałem się tylko na Ami. Uśmiechnołem się i zemdlałem
<Ami? Sory że krótko ale co dalej?>
- Ał!
- Co jest?
Odsuneliśmy się od siebie
- Beyond t-ty krwawisz!
Spojrzałem się na nią. I runołem na ziemię. Spojrzałem się tylko na Ami. Uśmiechnołem się i zemdlałem
<Ami? Sory że krótko ale co dalej?>
Od Ami do Beyond'a
Zawróciłam się. Nie obchodziło mnie moje życie, tylko życie Beyond'a ! Podbiegłam do wilka i odepchnęłam go.
-Ty pchlarzu ! Pies psa szanuje !! -warknęłam.
-Yyyy...Ale ja nie pies ! -zdziwił się wilk.
-Ta ale do rodziny psowatych należysz tak samo jak my ! -krzyczałam.
-No...masz rację...
-To przeproś i powiedz swojemu stadzie,żeby nas nie atakowali !!
-No dobrze...przepraszam...nie mam z kim się posłować, bo wszystkich szybko pokonuje...
-Popoluj sobie.-odpowiedziałam spokojniej.
-Dobra. Pa !-wilk odszedł
Od Beyond'a do Ami
Bardzo bardzo długo oglądaliśmy gwiazdy. Odwróciłem się w jej stronę aby na nią popatrzeć ale coś było nie tak. Co dokładniej? To że:
- Wilk. - Szepnołem do Ami
- Co?! C-Co ty mówisz?
- W-Wilk - Pokazałem jej łapą a ona się odwróciła. Powoli wstaliśmy. Chcieliśmy się wycofać ale wilk już się skapnoł że jesteśmy psami. Wilk był duży, masywny i szary. A dokładniej taki: http://www.lowiecki.pl/biologia/zdj_big/wilk_2.jpg
Zawarczał na nas
- Ami uciekaj
- C-Co? A ty?
- Ucieka!
Wtedy wilk żucił się na Ami. Wskoczyłem na niego i odpychnołem
- Uciekaj!!
Widziałem tylko jak ona ucieka. Gdy się odwróciłem wilk już nie leżał a stał obok mnie. Żucił się na mnie. Zaczeła się walka o śmierć i życie.
<Ami?>
- Wilk. - Szepnołem do Ami
- Co?! C-Co ty mówisz?
- W-Wilk - Pokazałem jej łapą a ona się odwróciła. Powoli wstaliśmy. Chcieliśmy się wycofać ale wilk już się skapnoł że jesteśmy psami. Wilk był duży, masywny i szary. A dokładniej taki: http://www.lowiecki.pl/biologia/zdj_big/wilk_2.jpg
Zawarczał na nas
- Ami uciekaj
- C-Co? A ty?
- Ucieka!
Wtedy wilk żucił się na Ami. Wskoczyłem na niego i odpychnołem
- Uciekaj!!
Widziałem tylko jak ona ucieka. Gdy się odwróciłem wilk już nie leżał a stał obok mnie. Żucił się na mnie. Zaczeła się walka o śmierć i życie.
<Ami?>
Od Lassie do Blue
Nie wiem już, co o Blue myśleć. Kocham go, ale... zranił moją nadzieję. Nadziję na miłość. A ja rzadko byłam zakochana. A jak już, to na "zabój". Ale z tego... zostały wspomnienia. Dobre czy złe chwile, ale zawsze coś. Byłam pamiętliwa. Nie zapomnę. Westchnęłam. Nic nie będzie takie jak kiedyś. Jak mogłam być taka głupia? Przecież są jeszcze inni. Lepsi czy gorsi, zawsze ktoś.
- Cóż. Poczekam. - wdychałam. - Czasu mam dużo.
Biegałam przez wrzosowiska, goniłam zające, owce, łasice, myszki polne, ptaki... wszystkie zwierzęta na drodze. Wiatr rozwiewał mi sierść. Czułam się wolna. Kochałam takie chwile. Bieg zmieniłam w lekki trucht. Przystanęłam, popatrzyłam na zachodzące słońce i znów zaczęłam biec. Chciałam przejść w dziki "galop", ale przed oczami stanął mi Blue.
- Czego chcesz ode mnie? - odparłam zimno, mierząc go wzrokiem.
- Ja...
- Nie będę owijała w bawełnę. Powiem ci wprost. Zraniłeś mnie. Moją nadzieję. Nie wiem, co o tobie myśleć. Czasem cię kocham, czasem nienawidzę. A ty? Po co tu jeszcze stoisz? Czekam. Mów. Nie ociągaj się. - odparłam jeszcze chłodniej.
<Blue?>
- Cóż. Poczekam. - wdychałam. - Czasu mam dużo.
Biegałam przez wrzosowiska, goniłam zające, owce, łasice, myszki polne, ptaki... wszystkie zwierzęta na drodze. Wiatr rozwiewał mi sierść. Czułam się wolna. Kochałam takie chwile. Bieg zmieniłam w lekki trucht. Przystanęłam, popatrzyłam na zachodzące słońce i znów zaczęłam biec. Chciałam przejść w dziki "galop", ale przed oczami stanął mi Blue.
- Czego chcesz ode mnie? - odparłam zimno, mierząc go wzrokiem.
- Ja...
- Nie będę owijała w bawełnę. Powiem ci wprost. Zraniłeś mnie. Moją nadzieję. Nie wiem, co o tobie myśleć. Czasem cię kocham, czasem nienawidzę. A ty? Po co tu jeszcze stoisz? Czekam. Mów. Nie ociągaj się. - odparłam jeszcze chłodniej.
<Blue?>
Od Nuggata do Yuki
Zastanawiałem się chwilkę,potem westchnełem:
- Miałem na myśli to samo... ale...
- Ale?
Spuściłem smuto łeb i wyszeptałem:
- Nie wiem... gdzie to jest.
<Yuki?>
Od Nelly do Armor'a Kinga
Wiedziałam po jego minie, że nie wie gdzie biegniemy. Zwolniłam kroku. On stanął, i ja też.
- No...
- Co?
- Gdzie biegniemy?
Popatrzył na mnie i zaczął się śmiać.
- Sam nie wiem.
- Eh. Nie wiele mi to mówi. Co proponujesz? - spytałam.
<Armor King?>
Od Yuki-C.d.Nuggata
-Tak...z chęcią zjem z Tobą kolację....-wyszeptałam cichutko.
-Dziękuję. -odpowiedział.
Po czym ruszyliśmy. Po chwili stanęłam i powiedziałam:
-Mam propozycję...
-Tak?
-Zjedzmy coś na plaży...o tej porze nie ma tam ludzi. Bardzo lubię to miejsce...-zarumieniłam się ze wstydu.
(Nuggat?)
-Dziękuję. -odpowiedział.
Po czym ruszyliśmy. Po chwili stanęłam i powiedziałam:
-Mam propozycję...
-Tak?
-Zjedzmy coś na plaży...o tej porze nie ma tam ludzi. Bardzo lubię to miejsce...-zarumieniłam się ze wstydu.
(Nuggat?)
Od Blue-C.d.Lessie
Grrr ta suczka nie wie co robi. Nie wiem sam czego ona chce. Jest taka zmienna...ciągle coś do mnie ma. Kiedy odeszła...poczułem się cholernie winny tej sytułacij. Chciałbym cofnąć czas. Od tak...dla niej. Zrobiło mi się głupio, jak nigdy. Zrozumiałem coś...dusiłem to w sobie. Kurde! Ja boje się miłości...A kocham. Ale nie mogę...nie potrafię. Musiałem przełamać lody...Bo ja...Muszę to powiedzieć. No dalej...mów!! Debilu!!
-Kocham ją!!!-wykrzyknąłem głośno i donośnie.
Nie wierzyłem że to kiedyś powiem. Tak, chciałem to ukrywać. Kochałem ją...ale wiedziałem że ja na nią nie zasługuje. Jeszcze po tym jak została Alfą...ona mnie już nie kocha. Pewnie znajdzie sobie innego pięknisia...
-Ale ze mnie dureń...-usiadłem na kamieniu.
Po chwili bez zastanowienia zacząłem biec....biec z całych swych sił choć nie miałem pewności że ją dogonię że ją znajdę. To nie było istotne...ważna była ona. Jak mogłem być tak głupi?
(Lessie?)
-Kocham ją!!!-wykrzyknąłem głośno i donośnie.
Nie wierzyłem że to kiedyś powiem. Tak, chciałem to ukrywać. Kochałem ją...ale wiedziałem że ja na nią nie zasługuje. Jeszcze po tym jak została Alfą...ona mnie już nie kocha. Pewnie znajdzie sobie innego pięknisia...
-Ale ze mnie dureń...-usiadłem na kamieniu.
Po chwili bez zastanowienia zacząłem biec....biec z całych swych sił choć nie miałem pewności że ją dogonię że ją znajdę. To nie było istotne...ważna była ona. Jak mogłem być tak głupi?
(Lessie?)
Od Armor King'a-C.d.Nelly
Zastanowiłem się gdzie mógłbym iść z Nelly.
-A gdzie?
Zapytałem po chwili ponieważ jakoś nic nie przyszło mi do głowy.
-Prosto.
Zaśmiała się lekko i ruszyła biegiem. Nie wiedziałam że ta rasa jest taka szybka. Choć z łatwością dorównałem suczce to nie chciałem jej wyprzedać nie wiedząc gdzie biec.
(Nelly?)
-A gdzie?
Zapytałem po chwili ponieważ jakoś nic nie przyszło mi do głowy.
-Prosto.
Zaśmiała się lekko i ruszyła biegiem. Nie wiedziałam że ta rasa jest taka szybka. Choć z łatwością dorównałem suczce to nie chciałem jej wyprzedać nie wiedząc gdzie biec.
(Nelly?)
Od Armor King'a-C.d.Luisy
Kiedy pokazałem jej praktycznie cała ulicę wpadł mi do głowy niezły no i ryzykowny pomysł. Co jest zupełnie normalne. Szyderczo się uśmiechnąłem, zamerdałem ogonem i podbiegłem pod sklep mięsny.
-Luisa!
Zawołałem suczkę szybko. Ona nie śpiesząc się dotarła do mnie.
-Tak?
Zapytała spoglądając w górę, obliznęła się.
-Co powiesz na małą wyżerkę?
-Ale jak to?
-Po prostu kiedy wyjdzie klient my szybko wejdziemy weźmiemy coś i uciekniemy tylnymi drzwiami. Często to robię.
Stanąłem dumnie czekając na jej odpowiedz.
(Luisa?)
Od Cziki-C.d.Monty'ego
Spojrzałam się i uśmiechnęłam do psa.
-Każdy się czegoś boj. I to nie żaden wstyd. Ja przez mój lęk nie mam już prawdziwego domu i właścicielki...a z nim żyję.
Spojrzałam w duł, na ziemię nie wiedząc co powiedzieć.
-Jaki masz lęk?
Zapytał ze zdziwieniem w głosie. Odpowiedziałam prosto:
-Boje się strzałów...
(Monty XD?)
-Każdy się czegoś boj. I to nie żaden wstyd. Ja przez mój lęk nie mam już prawdziwego domu i właścicielki...a z nim żyję.
Spojrzałam w duł, na ziemię nie wiedząc co powiedzieć.
-Jaki masz lęk?
Zapytał ze zdziwieniem w głosie. Odpowiedziałam prosto:
-Boje się strzałów...
(Monty XD?)
Od Ami do Beyonda
W świetle księżyca łąka wyglądała tak piękne...koło nas latały świetliki i nocne motyle.
Uśmiechnęłam się do psa, a on odwzajemnił uśmiech.
-To może pooglądamy gwiazdy ? -zapytałam.
-Chętnie !
Oglądaliśmy je bardzo długo...
<Beyond? Trochę mi weny zabrakło...>
Od Melisy do Sweeneya
Przechadzałam się po terenach sfory i zobaczyłam psa.
- Cześć jestem Melisa,a ty?
- Ja Sweeney.
- Oprowadzisz mnie?Tak mało co chodzę dalej.
<Sweeney?>
Od Rudolfa do Lessie
Chodziłem sobie po lesie nagle zobaczyłem suczkę,Lessie.Chciałem dojść i przedstawić się ale martwiłem się jak ona to przyjmie.
- Może bardziej tak na luzie...- Pomyślałem.
-Nie tam przecież ona jest Alfą może pomyśleć,że jestem jakimś psem z śmietnika...-Rozmyślałem.
- A może tak dostojnie...
-Nie tam, a jak się zapyta gdzie mieszkałem to co powiem,że pod obrzędem sanepidu.
W końcu sama podeszła do mnie.
- Hej jestem Lessie a ty? - Zapytała.
Przełknąłem ślinę i postanowiłem,że będę się zachowywał tak jak zawsze.
- Ru..Rud...- Nie mogłem powiedzieć zdania i cały się trząsłem.
- Rud? - Zapytała.
- Nie tam... Rudolf.
- Aha miło mi.
- Mi też.
- Może pospacerujemy? - Zapytała.
- Nie,no jasne.
<Lessie?>
- Może bardziej tak na luzie...- Pomyślałem.
-Nie tam przecież ona jest Alfą może pomyśleć,że jestem jakimś psem z śmietnika...-Rozmyślałem.
- A może tak dostojnie...
-Nie tam, a jak się zapyta gdzie mieszkałem to co powiem,że pod obrzędem sanepidu.
W końcu sama podeszła do mnie.
- Hej jestem Lessie a ty? - Zapytała.
Przełknąłem ślinę i postanowiłem,że będę się zachowywał tak jak zawsze.
- Ru..Rud...- Nie mogłem powiedzieć zdania i cały się trząsłem.
- Rud? - Zapytała.
- Nie tam... Rudolf.
- Aha miło mi.
- Mi też.
- Może pospacerujemy? - Zapytała.
- Nie,no jasne.
<Lessie?>
piątek, 12 września 2014
czwartek, 11 września 2014
Od Ashley DO SFORY - Nowa Alpha!
Pewnego dnia, spacerując po sforze, myślałam ile się zmieniło.
- Eh... życie. - wdychałam. - Zaraz...
Przecież musiałam wybrać nową Alphę! Zaczęłam myśleć. Później postanowiłam zdecydować, no bo nie mogę ciągle być ja.
- Lassie. To ona. Ona będzie mnie zastąpi. - postanowiłam.
Pobiegłam ogłosić to psom.
- Psy, moim zastępcą i Alphą teraz będzie... Lassie! - krzyknęłam.
<Ktoś?>
- Eh... życie. - wdychałam. - Zaraz...
Przecież musiałam wybrać nową Alphę! Zaczęłam myśleć. Później postanowiłam zdecydować, no bo nie mogę ciągle być ja.
- Lassie. To ona. Ona będzie mnie zastąpi. - postanowiłam.
Pobiegłam ogłosić to psom.
- Psy, moim zastępcą i Alphą teraz będzie... Lassie! - krzyknęłam.
<Ktoś?>
środa, 10 września 2014
PSIE POMYSŁY STARTUJĄ!
START PSICH POMYSŁÓW!
MOŻNA GŁOSOWAĆ NA KILKA LUB NA WSZYSTKIE!
JEST ICH AŻ 10!
ODCHODZĄ...
Odchodza, poniewaz ich wlasciciel tak chcial.
Ryuuji
chcial zalozyc wlasna sfore.
Peace
chciala poszukac sobie ludzi.
Risa
chciala poszukac sobie wlasciciela.
Ryuuji
chcial zalozyc wlasna sfore.
Peace
chciala poszukac sobie ludzi.
Risa
chciala poszukac sobie wlasciciela.
Od Anioła do Belli
-Co ?! -krzyknąłem i zemdlałem.
Po godzinę się obudziłem.
-Anioł ? Nic ci nie jest ?-usłyszałem Bellę
-Nie...-Polizałem suczkę po pyszczku.-Bardzo się cieszę, że będziemy mieli szczeniaki...Jednak muszę cię na chwilę opuścić...muszę coś załatwić...
Poszyłem i powiększyłem swoją jamę o kilka "pokoi". Potem przyszła Bella. Powitałem ją z świeżo upolowaną sarną.
-Powiększyłem moją jamę o kilka takich jakby "pokoi". Teraz muśmy zdecydować w której zamieszkamy.
<Bella?>
Po godzinę się obudziłem.
-Anioł ? Nic ci nie jest ?-usłyszałem Bellę
-Nie...-Polizałem suczkę po pyszczku.-Bardzo się cieszę, że będziemy mieli szczeniaki...Jednak muszę cię na chwilę opuścić...muszę coś załatwić...
Poszyłem i powiększyłem swoją jamę o kilka "pokoi". Potem przyszła Bella. Powitałem ją z świeżo upolowaną sarną.
-Powiększyłem moją jamę o kilka takich jakby "pokoi". Teraz muśmy zdecydować w której zamieszkamy.
<Bella?>
Od Monty'ego do Cziki
- Teee, to człowiek... chodziłem po parku, dzisiaj było tam dużo ludzi, zobaczyłem dzieci może i nie lubię ludzi, ale oni chcieli mi dać jeść, podszedłem w tedy założyli mi worek na głowę.
- A nie mogłeś zdjąć?
- Wstyd się przyznać, ale ja się boję tego.
<Czika?>
- A nie mogłeś zdjąć?
- Wstyd się przyznać, ale ja się boję tego.
<Czika?>
Od Dina do Kory
Czekałem na Korę przy starym dębie w parku, nie było jej w końcu poszedłem jej szukać. Zobaczyłem suczkę, czarną.
- Kora? To ty ?
Psina się do mnie odwróciła.
- Nie. To nie Kora.
- A, przepraszam panią.
Pobiegłem dalej, zobaczyłem Korę ze swoim tatą. A z tyłu do nich zakradały się dwa Rottwailery.
- Zaraz. - Powiedziałem do siebie.
Podbiegłem do dwóch psów.
- A co wy robicie? - Warknąłem.
- A obiad wiesz, odsłoń bo chcę sobie te czike zjeść.
- Tak się zdaje że ja tę czikę znam! - Zdenerwowany warknąłem.
- Albo oboje z tond odejdziecie, albo będę musiał użyć czegoś, czego nie chce!
- Dobra Onku, nie denerwuj się, chodź Grott.
Psy odeszły ja podszedłem do Kory i Rexa.
- Hej Kora, dzień dobry. - Powiedziałem do Kory i Rexa.
<Kora? Rex?>
- Kora? To ty ?
Psina się do mnie odwróciła.
- Nie. To nie Kora.
- A, przepraszam panią.
Pobiegłem dalej, zobaczyłem Korę ze swoim tatą. A z tyłu do nich zakradały się dwa Rottwailery.
- Zaraz. - Powiedziałem do siebie.
Podbiegłem do dwóch psów.
- A co wy robicie? - Warknąłem.
- A obiad wiesz, odsłoń bo chcę sobie te czike zjeść.
- Tak się zdaje że ja tę czikę znam! - Zdenerwowany warknąłem.
- Albo oboje z tond odejdziecie, albo będę musiał użyć czegoś, czego nie chce!
- Dobra Onku, nie denerwuj się, chodź Grott.
Psy odeszły ja podszedłem do Kory i Rexa.
- Hej Kora, dzień dobry. - Powiedziałem do Kory i Rexa.
<Kora? Rex?>
Od Dina do Cleo
- Tee, dobrze.
Poszedłem z Cleo do parku.
- To Cleo, ty jesteś w tej sforze nowa?
- Tak, dopiero co dołączyłam. A ty?
- Ja tu już trochę jestem.
- Aha.
- Czasem zastanawiam się dlaczego nie umarłem.
<Cleo?>
Poszedłem z Cleo do parku.
- To Cleo, ty jesteś w tej sforze nowa?
- Tak, dopiero co dołączyłam. A ty?
- Ja tu już trochę jestem.
- Aha.
- Czasem zastanawiam się dlaczego nie umarłem.
<Cleo?>
Od Beyonda cd. Ami
Popatrzyłem na nią i zauważyłem skarpe. Skoczyłem z niej a plusk był ogromny.
- Wow ale super.
Wynurzyłem się
- Naprawde?
- No jasne
Wyszłem z wody.
- To co teraz robimy?
- No nie wiem.
- To może... Chodz za mną
Doszliśmy na polanę na której bawiliśmy się bardzo długo. Nagle zaszło słońce i było już ciemno.
- Och już zaszło słońce. Szkoda bo fajnie się z tobą bawiłem
- Naprawde?
- Jasne
<Ami?>
- Wow ale super.
Wynurzyłem się
- Naprawde?
- No jasne
Wyszłem z wody.
- To co teraz robimy?
- No nie wiem.
- To może... Chodz za mną
Doszliśmy na polanę na której bawiliśmy się bardzo długo. Nagle zaszło słońce i było już ciemno.
- Och już zaszło słońce. Szkoda bo fajnie się z tobą bawiłem
- Naprawde?
- Jasne
<Ami?>
niedziela, 31 sierpnia 2014
Od Luisy do Armor King'a
Szliśmy i szliśmy.Przez całą drogę ale była ciągła cisza.Próbowałam jakoś porozmawiać ale pies tyko przytakiwał.W końcu doszliśmy.
- No i jesteśmy. - odpowiedział
- Aha... - powiedziałam lekko zamyślona rozglądając się.
- To od czego zaczynamy?
- Może od tamtej ulicy? - Przekręciłam głowę na niewielką ulicę.
- No ok.
I poszliśmy,Pokazał mi kilka ludzkich siedzib itp.
<Armor King?>
- No i jesteśmy. - odpowiedział
- Aha... - powiedziałam lekko zamyślona rozglądając się.
- To od czego zaczynamy?
- Może od tamtej ulicy? - Przekręciłam głowę na niewielką ulicę.
- No ok.
I poszliśmy,Pokazał mi kilka ludzkich siedzib itp.
<Armor King?>
Od Nelly do Armor King'a
Popatrzyłam na niego.
- Nelly. Jednak mówią mi Nela. - przedstawiłam się.
- Jesteś córką Ashley i Trampa?
- Mhm.
- Co robimy?
- Idziemy na spacer?
<Armor King?>
- Nelly. Jednak mówią mi Nela. - przedstawiłam się.
- Jesteś córką Ashley i Trampa?
- Mhm.
- Co robimy?
- Idziemy na spacer?
<Armor King?>
Od Ami do Beyond'a
Znudzona ruszyłam na spacer. Raptem spotkałam Beyond'a.
-Cześć !- zawołałam.-mogę się przyłączyć ?
-Cześć ! Możesz !
Razem ruszyliśmy na spacer.
-Trochę za wolno...
-Co za wolno ?
-Idziemy za wolno ! Choć pościgamy się !
-Dobra !
Wyścig wygrał on.
-To co teraz ?-zapytał.
-Coć popływamy !
Pobiegliśmy do stawu. Ja złapałam starą linię,pochuśtałam się przez chwilę i skoczyłam do wody robiąc salto.
-To teraz ty !- zawołałam z wody.
Beyond ?
-Cześć !- zawołałam.-mogę się przyłączyć ?
-Cześć ! Możesz !
Razem ruszyliśmy na spacer.
-Trochę za wolno...
-Co za wolno ?
-Idziemy za wolno ! Choć pościgamy się !
-Dobra !
Wyścig wygrał on.
-To co teraz ?-zapytał.
-Coć popływamy !
Pobiegliśmy do stawu. Ja złapałam starą linię,pochuśtałam się przez chwilę i skoczyłam do wody robiąc salto.
-To teraz ty !- zawołałam z wody.
Beyond ?
Od Cleo do Dina
Szłam prosto w jakiś ciemny las. Intuicja podpowiadała mi że tam mieszka czarownica ! I o to właśnie stanełam przy nie dużej starej jamie. Nie wiem czemu ale spodziewałam się chatki z piernika. Weszłam do jamy.
-Witaj ! Mam dla ciebie eliksir !-odpowiedziała stara suczka chińskiego grzywacza.
-Skąd wiesz ?-zapytałam.
-Hihihi...
-A co chcesz w zamian ?
-Jestem już stara i wiem że dzisiaj umrę...-posmutniała.-Pochowarz mnie pod domem ?
-Dobrze...ale mam pytanko...
-Tak ?
-Ty nie jesteś czarownicą ?!
-Tak,nie jestem...wszyscy uwarzają że wróżki powinny być piękne...i zaczęli mnie nazywać czarownica...
Posiedziałam u czarownicy ok.jedną godzinę. Gdy czarownica umarła pochowałam ją koło jamy.Wypiłam eliksir i...zmieniłam się ! Byłam teraz dwu letnią suczką ! Popędziłam do sfory. Pędząc wpadłam na Dina .
-Cześć ! Jestem Cleo.
-Ja Dino.
-Idziemy na spacer ?
Dino ?
-Witaj ! Mam dla ciebie eliksir !-odpowiedziała stara suczka chińskiego grzywacza.
-Skąd wiesz ?-zapytałam.
-Hihihi...
-A co chcesz w zamian ?
-Jestem już stara i wiem że dzisiaj umrę...-posmutniała.-Pochowarz mnie pod domem ?
-Dobrze...ale mam pytanko...
-Tak ?
-Ty nie jesteś czarownicą ?!
-Tak,nie jestem...wszyscy uwarzają że wróżki powinny być piękne...i zaczęli mnie nazywać czarownica...
Posiedziałam u czarownicy ok.jedną godzinę. Gdy czarownica umarła pochowałam ją koło jamy.Wypiłam eliksir i...zmieniłam się ! Byłam teraz dwu letnią suczką ! Popędziłam do sfory. Pędząc wpadłam na Dina .
-Cześć ! Jestem Cleo.
-Ja Dino.
-Idziemy na spacer ?
Dino ?
Od Belli do Anioła
- Nie trzeba nic powiększac. Możemy mieszkac w mojej norze. Jest duża, przygotowana dla ok. 10 psów. - zaproponowałam.
- No może...
- My, charty, jesteśmy duże, ale jak się położymy to możemy byc małymi kulkami. - poinformowałam.
- Chyba tak.
- No widzisz. Czekaj, idę pobiegac, nie mogę stracic formy.
- Ja...
- Eh, chcesz iśc to możesz, ale ja nie będę zwalniac.
- Mhm.
- Ok. - krzyknęłam. - Biegnę do lasu.
I popędziłam. Przypomniały mi się lata wyścigów.
- Eh, życie. - westchnęłam.
*Następnego dnia*
Obudziłam się, wszystko mnie bolało. Na początku pomyślałam, że to przez zaniedbanie formy. Ale później dostałam skurczy. Było tak do południa. Poszłam do szamana.
- Eh. Ciąża. - stwierdził z uśmiechem.
- Dzięki. - odparłam i popędziłam do Anioła.
- Anioł!
- Co?
- Jestem w ciąży! 8 szczeniaków! - krzyknęłam.
<Anioł?>
- No może...
- My, charty, jesteśmy duże, ale jak się położymy to możemy byc małymi kulkami. - poinformowałam.
- Chyba tak.
- No widzisz. Czekaj, idę pobiegac, nie mogę stracic formy.
- Ja...
- Eh, chcesz iśc to możesz, ale ja nie będę zwalniac.
- Mhm.
- Ok. - krzyknęłam. - Biegnę do lasu.
I popędziłam. Przypomniały mi się lata wyścigów.
- Eh, życie. - westchnęłam.
*Następnego dnia*
Obudziłam się, wszystko mnie bolało. Na początku pomyślałam, że to przez zaniedbanie formy. Ale później dostałam skurczy. Było tak do południa. Poszłam do szamana.
- Eh. Ciąża. - stwierdził z uśmiechem.
- Dzięki. - odparłam i popędziłam do Anioła.
- Anioł!
- Co?
- Jestem w ciąży! 8 szczeniaków! - krzyknęłam.
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
-Chyba tak właśnie jest...-odpowiedziałem.
-To może...o czym porozmawiamy ?- spytała się charcica.
-Nie wiem...
-To...kiedy szczeniaczki ?
-Może nie tak szybko...nie wiem czy jestem gotowy...
-Ale opiekowałeś się Amorą !?
-No...tak...
-Czyli jesteś gotowy ?! Czy nie chcesz tych szczeniąt ?
-Chcę ,ale niedawno rodziłaś ! Więc może poczekamy ? Przygotujemy się...ja powiększę moją jamę...
Bella?
-To może...o czym porozmawiamy ?- spytała się charcica.
-Nie wiem...
-To...kiedy szczeniaczki ?
-Może nie tak szybko...nie wiem czy jestem gotowy...
-Ale opiekowałeś się Amorą !?
-No...tak...
-Czyli jesteś gotowy ?! Czy nie chcesz tych szczeniąt ?
-Chcę ,ale niedawno rodziłaś ! Więc może poczekamy ? Przygotujemy się...ja powiększę moją jamę...
Bella?
Od Cziki-Do Monty'ego
Zbudził mnie wrzask. I rumor w mojej jaskini. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jakiegoś psa biegającego w kółko z reklamówką na głowie.
-Co Ty odwalasz, koleś?
Zdziwiłam się i zaczęłam się śmiać z psa. Choć zakłócił mi sen od samego patrzenia chce mi się śmiać. Pies był ras Border Collie. Darł się w nie bo głosy. Skoczyłam na niego i przygniotłam go do ziemi. Za długo latał w kółko. Nagle zobaczyłam jak reklamówka się zaciska. Zdziwiona szybko zeszłam z niego i próbowałam zębami zdjąć mu tę reklamówkę. Udało się. Ale on to chyba zemdlał.
-Ups...
Powiedziałam cicho.
-Ej...hallo.
Trąciłam go nosem. Po paru minutach zbudził się.
-Opowiedz no jak ta reklamówka dostała się na twoją głowę? Hę?
Od razu zapytałam.
(Monty?)
-Co Ty odwalasz, koleś?
Zdziwiłam się i zaczęłam się śmiać z psa. Choć zakłócił mi sen od samego patrzenia chce mi się śmiać. Pies był ras Border Collie. Darł się w nie bo głosy. Skoczyłam na niego i przygniotłam go do ziemi. Za długo latał w kółko. Nagle zobaczyłam jak reklamówka się zaciska. Zdziwiona szybko zeszłam z niego i próbowałam zębami zdjąć mu tę reklamówkę. Udało się. Ale on to chyba zemdlał.
-Ups...
Powiedziałam cicho.
-Ej...hallo.
Trąciłam go nosem. Po paru minutach zbudził się.
-Opowiedz no jak ta reklamówka dostała się na twoją głowę? Hę?
Od razu zapytałam.
(Monty?)
Od Cziki-Do Axel'a
Siedziałam spokojnie w jaskini. Taka cisza...spokój...nic się nie dzieje. Jakie to cudowne, lubiłam takie momenty. Aż tu gwałtownie zaczęło się snuć wycie psa. Uszy mi pękały, wycie odbijało się od ścian jaskini. Szybko z niej wybiegłam.
-No i po spokoju i ciszy!
Warknęłam do siebie. Po ostatnich przeżyciach wszystko mi się poukładało. Jeszcze do miasta nie idę. Znów wycie, bardzo donośne. Chciałam sprawdzić kto to. Więc biegłam za głosem psa. Zdecydowanie psa nie suczki. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam Axel'a. Choć on mnie nie zna...ja znam go. Przecież Ashley prawie wszystkich mi przedstawiła.
-Ej! Co Ci jest, to biały dzień?
Zapytałam pies podszedł do mnie.
(Axel XD??)
-No i po spokoju i ciszy!
Warknęłam do siebie. Po ostatnich przeżyciach wszystko mi się poukładało. Jeszcze do miasta nie idę. Znów wycie, bardzo donośne. Chciałam sprawdzić kto to. Więc biegłam za głosem psa. Zdecydowanie psa nie suczki. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam Axel'a. Choć on mnie nie zna...ja znam go. Przecież Ashley prawie wszystkich mi przedstawiła.
-Ej! Co Ci jest, to biały dzień?
Zapytałam pies podszedł do mnie.
(Axel XD??)
Od Armor KIng'a-Do Luisy
Kiedy wracałem z miasteczka dostrzegłem pewną suczkę idącą tam. Nie spodziewałem się że mnie zaczepi. Myślałem że mnie ominie i pójdzie do miasta. Lecz stało się co się miało stać:
-Witaj.
Na pysku suczki pojawił się radosny i szczery uśmiech. Pogodna z niej suczka....
-No cześć.
Powiedziałem jeszcze lekko zdezorientowany.
-Luisa.
Przedstawiła się krótko. No to fainie.
-Armor King.
Również się przedstawiłem. Wiedziałem że Luisa do czegoś zmierza.
-Widzę że wracasz z miasta...., ja chciałam tam iść, wiesz pierwszy raz. Czy zgodziłbyś się mnie oprowadzić po ludzkich siedzibach.
No mówiłem że czegoś będzie chciała. No ale jak tak to tak.
-No ok.
Powiedziałem i ruszyliśmy.
(Luisa?)
-Witaj.
Na pysku suczki pojawił się radosny i szczery uśmiech. Pogodna z niej suczka....
-No cześć.
Powiedziałem jeszcze lekko zdezorientowany.
-Luisa.
Przedstawiła się krótko. No to fainie.
-Armor King.
Również się przedstawiłem. Wiedziałem że Luisa do czegoś zmierza.
-Widzę że wracasz z miasta...., ja chciałam tam iść, wiesz pierwszy raz. Czy zgodziłbyś się mnie oprowadzić po ludzkich siedzibach.
No mówiłem że czegoś będzie chciała. No ale jak tak to tak.
-No ok.
Powiedziałem i ruszyliśmy.
(Luisa?)
Od Armor King'a-Do Peace
Wybrałem się na wieczorny trening. Kiedy biegłem na polanę usłyszałem grzmot. Następnie piorun dał znać swoim blaskiem. No, czekałem tylko aż zacznie padać.
-Ale fart...
Mruknąłem kompletnie niezadowolony po czym spojrzałem w niebo. Nie wiedziałem czy biec z powrotem do jaskini czy poszukać jakiegoś schronienia tutaj. Wybrałem drugą opcję. Zacząłem przeszukiwać polanę. Spojrzałem na zwisające pnącza, za nimi zawsze się coś kryje. Odchyliłem je a tam dziura, kiedy wszedłem zobaczyłem piękną i naprawdę niesamowitą jaskinię. Wystawiłem głowę przez otwór. Nie był mały lecz średni, ja się mieszczę ale większe psy raczej tutaj nie wejdą. Jaskinia nie wyglądała na zamieszkaną, więc to ja pierwszy ją odkryłem. Nieoczekiwanie usłyszałem piski , wyszedłem na chwilę a tam już ulewa. Burza jak ta lala. Pioruny oświetlały niebo. Znów pisk. Pod jednym z krzewów zauważyłem coś lub kogoś. Szybko tam podbiegłem i odsunąłem liście, siedziała tam nie duża suczka. Pewnie znów potomkini pary Alfa. Postanowiłem jej pomóc i zaprosić ją do jaskini.
-Choć za mną, szybko!
Krzyknąłem a suczka wyszła i zaczęła biec. Weszliśmy razem do jaskini.
-Pięknie tutaj!
Suczce podobało się miejsce. No tak jak mi.
-Jestem Armor King...
-Peace. Dziękuję za przyjęcie do środka.
-Drobiazg, nie chciałem żebyś zmokła...po za tym burza się niezła rozpętała.
Powiedziałem szybko.
(Peace?)
-Ale fart...
Mruknąłem kompletnie niezadowolony po czym spojrzałem w niebo. Nie wiedziałem czy biec z powrotem do jaskini czy poszukać jakiegoś schronienia tutaj. Wybrałem drugą opcję. Zacząłem przeszukiwać polanę. Spojrzałem na zwisające pnącza, za nimi zawsze się coś kryje. Odchyliłem je a tam dziura, kiedy wszedłem zobaczyłem piękną i naprawdę niesamowitą jaskinię. Wystawiłem głowę przez otwór. Nie był mały lecz średni, ja się mieszczę ale większe psy raczej tutaj nie wejdą. Jaskinia nie wyglądała na zamieszkaną, więc to ja pierwszy ją odkryłem. Nieoczekiwanie usłyszałem piski , wyszedłem na chwilę a tam już ulewa. Burza jak ta lala. Pioruny oświetlały niebo. Znów pisk. Pod jednym z krzewów zauważyłem coś lub kogoś. Szybko tam podbiegłem i odsunąłem liście, siedziała tam nie duża suczka. Pewnie znów potomkini pary Alfa. Postanowiłem jej pomóc i zaprosić ją do jaskini.
-Choć za mną, szybko!
Krzyknąłem a suczka wyszła i zaczęła biec. Weszliśmy razem do jaskini.
-Pięknie tutaj!
Suczce podobało się miejsce. No tak jak mi.
-Jestem Armor King...
-Peace. Dziękuję za przyjęcie do środka.
-Drobiazg, nie chciałem żebyś zmokła...po za tym burza się niezła rozpętała.
Powiedziałem szybko.
(Peace?)
Od Armor King'a-Do Nelly
Chodziłem ze swoim zwykłym humorkiem po sforze. O dziwo, dziś szukałem towarzystwa. Nie wiem kompletnie gdzie wywiało siostrę. Szedłem tak zamyślony aż coś kopnąłem.
-Auć!
Ktoś krzyknął, spojrzałem w duł. No tak głowa w górę zamiast w duł. Chciało mi się śmiać ale nie chciałem przesadzać. Spojrzałem na mała suczkę. Podałem jej łapę a ona wstała.
-Sorki.
Powiedziałem szybko, może by rozwinąć ten temat. W końcu nie mam co robić. Trening zrobię sobie wieczorem. Teraz jest za ciepło. Choć...może zacząć padać.
-Mam na imię Armor King. A Ty?
Spojrzałem na suczkę. Pomyślałem że warto poznać sforę...
(Nelly?)
-Auć!
Ktoś krzyknął, spojrzałem w duł. No tak głowa w górę zamiast w duł. Chciało mi się śmiać ale nie chciałem przesadzać. Spojrzałem na mała suczkę. Podałem jej łapę a ona wstała.
-Sorki.
Powiedziałem szybko, może by rozwinąć ten temat. W końcu nie mam co robić. Trening zrobię sobie wieczorem. Teraz jest za ciepło. Choć...może zacząć padać.
-Mam na imię Armor King. A Ty?
Spojrzałem na suczkę. Pomyślałem że warto poznać sforę...
(Nelly?)
sobota, 30 sierpnia 2014
Od Belli do Anioła
W pierwszej chwili nie pojęłam tego wyznania.
- Ja... Naprawdę?
- Mhm.
- Oj, oj.
- Co?
- Nic. To szczęście. Po tylu latach.
- Aha.
- Eh! Czyli co? Jesteśmy razem?
<Anioł?>
- Ja... Naprawdę?
- Mhm.
- Oj, oj.
- Co?
- Nic. To szczęście. Po tylu latach.
- Aha.
- Eh! Czyli co? Jesteśmy razem?
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
Ześrowałem ! Oczy miałem takie : 00 . Myślałem że coś mi się przesłyszało...bo żeczywiście ! Też ją kocham...ale bałem się wyznać ... I teraz dotarło do mnie że nie myślałem o Bibi !
-Anioł ?
-Ja ciebie też !- te wyznanie było bardzo szczerę...nie takie jak u Cziki,teraz liczyła się ona ! I tylko ona ! ( pommijając Amore).
Polizałem suczkę po pysku.
Bella ?
-Anioł ?
-Ja ciebie też !- te wyznanie było bardzo szczerę...nie takie jak u Cziki,teraz liczyła się ona ! I tylko ona ! ( pommijając Amore).
Polizałem suczkę po pysku.
Bella ?
Od Lassie do Blue
Chciałam mu to powtorzyc. Chciałam miec nadzieję, że się zgodzi. Jednak nie miałam.
- Dosyc. Koniec z tym. - odparłam spokojnie i stanowczo.
- Eee...
- Rób co chcesz.
I zwiewnym krokiem odeszłam stamtąd. Nie, to nie.
- Ja mam pamięc. Nie pomoże zmienianie tematu. Ja pamiętam. Czekałam. Ale ty udajesz, że nie wiesz. Więc zmywam się stąd. - krzyknęłam tylko.
I odbiegłam krokiem owczarka szkockiego długowłosego. Teraz nie interesował mnie już nikt i nic. Oprócz wolności. To ona była moim życiem.
- Znajdę sobie właściciela. - szepnęłam sama do siebie.
<Blue?>
Od Blue cd. Lessie
Wiedziałem że było jej smuto, było to bardzo widać. No i oczywiście wszystko moja wina. Ej no cóż ale ja jej nie kazałem tego mówić.
-Jakie?
-No moje...-powiedziała cicho.
Kurde, trudna sytuacja. Jeszcze takiej nie było, to miłość.
-Mogłabyś je powtórzyć.
(Lessie?)
-Jakie?
-No moje...-powiedziała cicho.
Kurde, trudna sytuacja. Jeszcze takiej nie było, to miłość.
-Mogłabyś je powtórzyć.
(Lessie?)
Od Belli do tego (diabła) Anioła
- Ty też. - westchnęłam rozmarzona.
- Eh...
- Eee... Anioł?
- Tak?
- Mogę ci coś wyznac?
- Yyy... co?
- Może to za wcześnie, ale... Kocham cię.
<Anioł?>
- Eh...
- Eee... Anioł?
- Tak?
- Mogę ci coś wyznac?
- Yyy... co?
- Może to za wcześnie, ale... Kocham cię.
<Anioł?>
Od tego Diabła Anioła do Belli
-Może...nie pokazałem ci jednego miejsca...tylko nie miej mnie za takiego wielkiego debila...ok?
-Ok!
Poszliśmy na łąkę,założyliśmy się na trawkę i oglślądaliśmy chmury . Wieczorem zleciały się świetliki. Było zbyt romantycznie i poczułem się głupio...
-Muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego ?
-Dawno nie czułem się tak dziwnie...tak radośnie...jesteś naprawdę supersuperową przyjaciółką !
Bella ?
-Ok!
Poszliśmy na łąkę,założyliśmy się na trawkę i oglślądaliśmy chmury . Wieczorem zleciały się świetliki. Było zbyt romantycznie i poczułem się głupio...
-Muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego ?
-Dawno nie czułem się tak dziwnie...tak radośnie...jesteś naprawdę supersuperową przyjaciółką !
Bella ?
Od Anioła do Cziki -przeprosiny
Ruszyłem w stronę jamy alf. Co dziennie tam przychodziło pełno psów. Raptem wpadłem na Czikę.
-Uważaj !- warkneła.
-Przepraszam...za wszystko...-opuściłem głowę.- Chciałem otrząsnąć się po porażce z Bibi...i nie myślałem...jestem totalny debil i masz prawo mnie nie nawidzieć...
Odwróciłem się i ruszyłem przed siebie.
-Uważaj !- warkneła.
-Przepraszam...za wszystko...-opuściłem głowę.- Chciałem otrząsnąć się po porażce z Bibi...i nie myślałem...jestem totalny debil i masz prawo mnie nie nawidzieć...
Odwróciłem się i ruszyłem przed siebie.
Od Nuggata do Yuki
- Przepraszam... - westchnąłem.
Wiedziałem, nici z tego.
- Nic się nie stało. - szepnęła.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Jest. - polizałem ją. - Nie mów teraz, że się powtarzam. Masz ochotę na kolację?
- N-n-na statku?
- Na stałym lądzie może byc?
<Yuki?>
Wiedziałem, nici z tego.
- Nic się nie stało. - szepnęła.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Jest. - polizałem ją. - Nie mów teraz, że się powtarzam. Masz ochotę na kolację?
- N-n-na statku?
- Na stałym lądzie może byc?
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
To pytanie mnie wytrąciło ze stanu miłosnego.Czy samce myślą tyko o tym. O ehh ...grrr robieniu małych!
-Każdy z Was jest taki sam...-warknęłam niezadowolona.
-Ale...Yuki...
-Nuggat, najpierw pomyśl a potem mów...-mruknęłam.
-No...
-Nie, szczeniaki to za wcześniej...ale może kiedyś.
(Nuggat?)
-Każdy z Was jest taki sam...-warknęłam niezadowolona.
-Ale...Yuki...
-Nuggat, najpierw pomyśl a potem mów...-mruknęłam.
-No...
-Nie, szczeniaki to za wcześniej...ale może kiedyś.
(Nuggat?)
Od Bellli do Anioła
Wzięłam kamyk w zęby. "Chcę się zakochac, miec partnera i rodzinę. Niech wybrankiem będzie ten, na którego spojrzę..." - pomyślałam. Rzuciłam kamień do wody. Otworzyłam oczy i ujrzałam Anioła.
- Oj, Bella. - westchnęłam sama do siebie. - Nie mam szans.
Eh... Nie mam szans. Są inne.
- Bella? - Anioł stanął przede mną i 'wyrwał' mnie z rozmyślania.
- Co?
- Idziemy dalej?
- Ok. Gdzie?
<Anioł?>
- Oj, Bella. - westchnęłam sama do siebie. - Nie mam szans.
Eh... Nie mam szans. Są inne.
- Bella? - Anioł stanął przede mną i 'wyrwał' mnie z rozmyślania.
- Co?
- Idziemy dalej?
- Ok. Gdzie?
<Anioł?>
Od Lessie do Blue
- Niech ci będzie. - westchnęłam.
Muszę pogodzic się z przegraną! Jednak nie umiałam. Nie lubiłam przegrywac. Gdy już wszystkie owce zanieśliśmy do sfory, sobie zostawiliśmy dwie.
- Skończone. - odparł Blue.
- Tak.
Blue zaczął jeśc owcę. Ja nie miałam apetytu. Patrzyłam bezradnie na to zwierzę. On zjadł już do połowy, a ja nawet nie zaczęłam.
-Lassie?
- Co?
- Dlaczego nie jesz?
- Eh... - mruknęłam i ugryzłam owcę kilka razy.
Nie miała smaku... Ja zawsze musiałam doprowadzic wszystko do końca.
- Nie dokończyłeś moich pytań, Blue. - szepnęłam.
<Blue?>
Muszę pogodzic się z przegraną! Jednak nie umiałam. Nie lubiłam przegrywac. Gdy już wszystkie owce zanieśliśmy do sfory, sobie zostawiliśmy dwie.
- Skończone. - odparł Blue.
- Tak.
Blue zaczął jeśc owcę. Ja nie miałam apetytu. Patrzyłam bezradnie na to zwierzę. On zjadł już do połowy, a ja nawet nie zaczęłam.
-Lassie?
- Co?
- Dlaczego nie jesz?
- Eh... - mruknęłam i ugryzłam owcę kilka razy.
Nie miała smaku... Ja zawsze musiałam doprowadzic wszystko do końca.
- Nie dokończyłeś moich pytań, Blue. - szepnęłam.
<Blue?>
Od Anioła do Belli
-Niech no ja się zastanowię...-zastanawiałem się przez chwilę.-Pójdziemy w moje ulubione miejsce !
-Dobra ! Chodźmy !-zawołała Bella.
-Ale musisz coś obiecać...
-Co takiego ?
-Że nikomu nie powiesz! O tym miejscu wie tylko Amora i ja...
-No, dobrze...
Ruszyliśmy poza granice sfory na tereny "niczyje". W końcu dotarliśmy do wodospadu życzeń.
(wyglądał tak:)
-Podnieś mały kamyk !- rozkazałem.
-Dobrze, i co dalej ?
-Pomyśl życzenie i wrzuć do wody...-mówiąc to wrzuciłem kamyk do wodospadu i zamoknąłem na chwilę oczy ,pomyślałem "Chcę się ogarnąć po Bibi". Po chwili otworzyłem oczy.
-O czym marzyłeś ? -zapytała charcica.
-Nie mówi się marzeń, bo się nie spełnią...
-Acha...-suczka wrzuciła kamyk do wody.
<Bella?>
-Dobra ! Chodźmy !-zawołała Bella.
-Ale musisz coś obiecać...
-Co takiego ?
-Że nikomu nie powiesz! O tym miejscu wie tylko Amora i ja...
-No, dobrze...
Ruszyliśmy poza granice sfory na tereny "niczyje". W końcu dotarliśmy do wodospadu życzeń.
(wyglądał tak:)
-Podnieś mały kamyk !- rozkazałem.
-Dobrze, i co dalej ?
-Pomyśl życzenie i wrzuć do wody...-mówiąc to wrzuciłem kamyk do wodospadu i zamoknąłem na chwilę oczy ,pomyślałem "Chcę się ogarnąć po Bibi". Po chwili otworzyłem oczy.
-O czym marzyłeś ? -zapytała charcica.
-Nie mówi się marzeń, bo się nie spełnią...
-Acha...-suczka wrzuciła kamyk do wody.
<Bella?>
Od Nuggata do Yuki
Myślałem chwilę.
- Dziękuję. Dziękuję ci. - wyszeptałem.
- Nie ma za co.
- Jest! - polizałem ją.
- No...
- Pytanie. Czy będziemy...
- Co?
- Miec szczeniaki? Czy... pytam nie w porę? - szepnąłem.
<Yuki?>
- Dziękuję. Dziękuję ci. - wyszeptałem.
- Nie ma za co.
- Jest! - polizałem ją.
- No...
- Pytanie. Czy będziemy...
- Co?
- Miec szczeniaki? Czy... pytam nie w porę? - szepnąłem.
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
Nie wiem skąd on to wziął. Ale musiałam mu na to mu odpowiedzieć szczerze.
-Posłuchaj Nuggat, dla mnie i na pewno dla wszystkich w tej sforze nie ważne jest stanowisko. Tutaj chodzi o charakter i o daną osobę. -powiedziałam.
-Jak to?-zdziwił się.
-Gdybyś nawet był Omegą pokochałabym Cię.-uśmiechnęłam się.
(Nuggat?)
-Posłuchaj Nuggat, dla mnie i na pewno dla wszystkich w tej sforze nie ważne jest stanowisko. Tutaj chodzi o charakter i o daną osobę. -powiedziałam.
-Jak to?-zdziwił się.
-Gdybyś nawet był Omegą pokochałabym Cię.-uśmiechnęłam się.
(Nuggat?)
Od Belli do Anioła
- Krótko... Byłam chartem wyścigowym, biegałam w kółko po torze, wygrywałam zakłady, zaszłam w ciążę a właściciel o tym nie wiedział, przegrałam jeden zakład, kazał mnie uśpic, więc uciekłam i tak jestem. - wyjaśniłam.
- Aha...
- Cóż. Pieskie życie.
- No tak.
- Eh...
- Gdzie idziemy? - spytałam.
<Anioł?>
- Aha...
- Cóż. Pieskie życie.
- No tak.
- Eh...
- Gdzie idziemy? - spytałam.
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
-No pewnie ! -Szczeknołem.
Ruszyliśmy na spacer.
-Jak tu przybyłeś ?
-Chcieli mnie uspać ale zwiałem i podróżowałem.
-Acha...
-A ty ?
Bella ?
Ruszyliśmy na spacer.
-Jak tu przybyłeś ?
-Chcieli mnie uspać ale zwiałem i podróżowałem.
-Acha...
-A ty ?
Bella ?
Od Blue do Lessie
Nie chciałem jej robić przykrości ani łamać serca. Z resztą jej charakter przypadł mi do gustu już wcześniej. Ej! Czy ja muszę wam wszystko mówić? Nie...A jednak powinienem poczekać. Tak mi się wtedy zdawało.
-Lessie...powinniśmy zanieść owce do sfory? Co Ty na to?-zmieniłem temat.
Słynę z szybkiej zmiany tematu, tylko tak da się uniknąć rożnych rozmów i sytułacij.
-No ...dobra.-powiedziała.
Zacząłem iść i brać owce.
(Lessi?)
-Lessie...powinniśmy zanieść owce do sfory? Co Ty na to?-zmieniłem temat.
Słynę z szybkiej zmiany tematu, tylko tak da się uniknąć rożnych rozmów i sytułacij.
-No ...dobra.-powiedziała.
Zacząłem iść i brać owce.
(Lessi?)
Od Nuggata do Yuki
Myślałem chwilę.
- Ależ nie. Nawet lubię szczeniaki. A Blue jest dorosły. Szczeniaki też dorosną. A czy... przeszkadza ci, że moja matka założyła sforę, jest alfą główną, czy to ciebie zachęca, żeby byc ze mną? - spytałem.
<Yuki?>
- Ależ nie. Nawet lubię szczeniaki. A Blue jest dorosły. Szczeniaki też dorosną. A czy... przeszkadza ci, że moja matka założyła sforę, jest alfą główną, czy to ciebie zachęca, żeby byc ze mną? - spytałem.
<Yuki?>
Od Yuki do Nuggata
-Tak...Lecz na próbę. Nie bierz tego do siebie lecz najpierw muszę Cię poznać. -powiedziałam bardzo stanowczo.
Nuggat kiwnął głową, miałam nadzieje że mnie zrozumie. Ale nadzieja matką głupich...
-Rozumiem....-westchnął.
Liznęłam go w policzek mówiąc:
-To na pocieszenie. A i pytanie: Nie przeszkadza Ci to że Blue to mój przybrany syn i mam teraz dwie adoptowane córki??
(Nuggat?)
Nuggat kiwnął głową, miałam nadzieje że mnie zrozumie. Ale nadzieja matką głupich...
-Rozumiem....-westchnął.
Liznęłam go w policzek mówiąc:
-To na pocieszenie. A i pytanie: Nie przeszkadza Ci to że Blue to mój przybrany syn i mam teraz dwie adoptowane córki??
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
Byłam trochę... rozczarowana. Z drugiej strony, nie wiedziałam, czy to się uda.
- Ja też nie wiem. - szepnęłam.
- Eh...
- Przepraszam, jeśli spytałam za wcześnie...
<Blue?>
- Ja też nie wiem. - szepnęłam.
- Eh...
- Przepraszam, jeśli spytałam za wcześnie...
<Blue?>
Od Blue cd. Lessie
-No.., aż za bardzo.-powiedziałem.
Stałem jak ten słup soli, nie ruszając się. Nic nie mówiąc a co najlepsze błądziłem wzrokiem wszędzie. Ale czułem na sobie jej wzrok. Cofnąłem się o krok. Jakoś jej wzrok strasznie mnie przerażał.
-Musisz tak...no na mnie patrzeć?-zapytałem.
Suczka spojrzała w ziemię nic nie mówiąc. Zatkało mnie normalnie. Lessie mnie kocha? Jakoś to dziwne. Ale to tłumaczy czemu patrzyła się tak na mnie jak była mała. Ten wzrok przeszywa mnie do dziś...
-Lessie, ja nie wiem czy to się da.-usiadłem.
(Lessie?)
Stałem jak ten słup soli, nie ruszając się. Nic nie mówiąc a co najlepsze błądziłem wzrokiem wszędzie. Ale czułem na sobie jej wzrok. Cofnąłem się o krok. Jakoś jej wzrok strasznie mnie przerażał.
-Musisz tak...no na mnie patrzeć?-zapytałem.
Suczka spojrzała w ziemię nic nie mówiąc. Zatkało mnie normalnie. Lessie mnie kocha? Jakoś to dziwne. Ale to tłumaczy czemu patrzyła się tak na mnie jak była mała. Ten wzrok przeszywa mnie do dziś...
-Lessie, ja nie wiem czy to się da.-usiadłem.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
- Oh... - westchnąłem.
- Miłośc nie zna granic.
- A Lassie mówiła, że marzenia się nie spełniają.
- Cóż. Trochę prawdy, trochę nie.
- Tak. Yuki?
- Co?
- Czyli jesteśmy parą?
<Yuki?>
- Miłośc nie zna granic.
- A Lassie mówiła, że marzenia się nie spełniają.
- Cóż. Trochę prawdy, trochę nie.
- Tak. Yuki?
- Co?
- Czyli jesteśmy parą?
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
-Nuggat? Ty naprawdę, chcesz mnie?-zdziwiłam się i to bardzo.
Nuggat był fainy, ogółem miły . Ale muszę chyba go bardziej poznać.
-Może...no...ekh. Masz racje za wcześniej.-powiedziałam.
Pies spuścił głowę ale ja pocałowałam go czule i namiętnie w pyszczek. Po czym wyszeptałam:
-Ale możemy być razem na próbę. Lub chciałabym Cię wiesz, bardziej poznać.
Nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Może to szaleństwo że tak szybko chce mieć partnera. Ale co z teko. Miłość nie zna granic.
-Bo wiesz...też mi się podobasz...-zaśmiałam się słodko.
(Nuggat?)
Nuggat był fainy, ogółem miły . Ale muszę chyba go bardziej poznać.
-Może...no...ekh. Masz racje za wcześniej.-powiedziałam.
Pies spuścił głowę ale ja pocałowałam go czule i namiętnie w pyszczek. Po czym wyszeptałam:
-Ale możemy być razem na próbę. Lub chciałabym Cię wiesz, bardziej poznać.
Nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Może to szaleństwo że tak szybko chce mieć partnera. Ale co z teko. Miłość nie zna granic.
-Bo wiesz...też mi się podobasz...-zaśmiałam się słodko.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
Śmiał się.
- Zadam ci zagadkę, kto to jest: Ma niebieskie oczy, jest husky'm, stoi obok mnie, śmieje się, nazywa się Blue. - odparłam.
- Yyy... chyba nie ja?
- Ty.
- Ja?
- Tak! - polizałam go. - Teraz wierzysz?
<Blue?>
- Zadam ci zagadkę, kto to jest: Ma niebieskie oczy, jest husky'm, stoi obok mnie, śmieje się, nazywa się Blue. - odparłam.
- Yyy... chyba nie ja?
- Ty.
- Ja?
- Tak! - polizałam go. - Teraz wierzysz?
<Blue?>
Od Blue cd. Lessie
Spojrzałem na nią. Chyba się przesłyszałem bo...powiedziała chyba że się zakochała. Dobry żart...
-Śmieszne to...-zaśmiałem się.
Suczka spuściła głowę.
-Wiesz co...możesz powtórzyć bo chyba nie dosłyszałem ....-westchnąłem.
Nie chciałem żeby mnie źle zrozumiała.
-Blue...bo ja...-szeptała cicho.
-No co? -mruknąłem.
-Bo ja...no k-kocham ...no...-szeptała coraz ciszej.
-Kogo tak kochasz? To ktoś ze sfory?-zapytałem.
-Tak.-odpowiedziała.
-Znam go?-zapytałem z szyderczym uśmiechem.
-No.-cicho powiedziała...
Bawiłem się w szarady z Lessie. Chciałem wiedzieć co to za szczęściarz...znaczy no ten...ekh nie ważne.
-Łady jest ?-nie wyrobiłem i się śmiałem.
(Lessie?)
-Śmieszne to...-zaśmiałem się.
Suczka spuściła głowę.
-Wiesz co...możesz powtórzyć bo chyba nie dosłyszałem ....-westchnąłem.
Nie chciałem żeby mnie źle zrozumiała.
-Blue...bo ja...-szeptała cicho.
-No co? -mruknąłem.
-Bo ja...no k-kocham ...no...-szeptała coraz ciszej.
-Kogo tak kochasz? To ktoś ze sfory?-zapytałem.
-Tak.-odpowiedziała.
-Znam go?-zapytałem z szyderczym uśmiechem.
-No.-cicho powiedziała...
Bawiłem się w szarady z Lessie. Chciałem wiedzieć co to za szczęściarz...znaczy no ten...ekh nie ważne.
-Łady jest ?-nie wyrobiłem i się śmiałem.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
Chwilę myślałem.
- Zrobiłbym to... dla każdej, ale... ty z wszystkich jesteś najbardziej wyjątkowa. - szepnąłem.
- Ja?
- Ty. - polizałem ją. - Yuki?
- Tak?
- Yuki... Może pytam za wcześnie, ale... czy chciałabyś... byc moją partnerką?
<Yuki?>
- Zrobiłbym to... dla każdej, ale... ty z wszystkich jesteś najbardziej wyjątkowa. - szepnąłem.
- Ja?
- Ty. - polizałem ją. - Yuki?
- Tak?
- Yuki... Może pytam za wcześnie, ale... czy chciałabyś... byc moją partnerką?
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
Otworzyłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Słyszałam jak Nuggat mnie przepraszał. On myślał że to jego wina. Było mi tak głupio. Sama nie wiedziałam że mam chorobę morską , nigdy nie byłam na statku. Nie chciałam się odzywać bo chciałam zapaść się pod ziemię tak mi było głupio. Zlizałam łzę z policzka Nuggata.
-Nuggat...to ja przepraszam....ja nie wiedziałam sama że mam chorobę morską. To prze zemnie i moją głupotę.
Wstałam ledwo co, chwiejąc się lekko po czym zwiesiłam łeb.
-Dotychczas nie podróżowałam statkiem....-westchnęłam.
Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Uratował mnie...
-Dziękuje...-uśmiechnęłam się i ukrytkiem spojrzałam na niego.
-Za co?-zapytał zdziwiony i w nerwach.
-Za ratunek...-wyszeptałam.
(Nuggat?)
-Nuggat...to ja przepraszam....ja nie wiedziałam sama że mam chorobę morską. To prze zemnie i moją głupotę.
Wstałam ledwo co, chwiejąc się lekko po czym zwiesiłam łeb.
-Dotychczas nie podróżowałam statkiem....-westchnęłam.
Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Uratował mnie...
-Dziękuje...-uśmiechnęłam się i ukrytkiem spojrzałam na niego.
-Za co?-zapytał zdziwiony i w nerwach.
-Za ratunek...-wyszeptałam.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
Zaganiałam owce, podczas gdy Blue na nie polował.
- Eh... zespół z nas niezły. - powiedziałam gdy wszystkie owce leżały martwe.
- Chyba tak...
- Wiesz...
- Co?
- Ja... Blue...
- Co?
- Ja... Blue, ja...
- No mów!
- Ja... jestem w tobie... zakochana. - wyszeptałam.
<Blue?>
- Eh... zespół z nas niezły. - powiedziałam gdy wszystkie owce leżały martwe.
- Chyba tak...
- Wiesz...
- Co?
- Ja... Blue...
- Co?
- Ja... Blue, ja...
- No mów!
- Ja... jestem w tobie... zakochana. - wyszeptałam.
<Blue?>
od Blue cd. Lessie
-Czasem wystarczy ruszyć głową.-zaśmiałem się.
-No tak...-westchnęła.
-Po to ma się przyjaciół.-powiedziałem.
Po czym spuściłem lekko głowę patrząc na ranę. Miło było, jej pomóc. Widać ze była szczęśliwa ale w jakim stopniu.
-Ludzie tacy są, może nie wszyscy ale teraz czas na polowanie.-zaśmiałem się.
Nie wiem czy Lessie wiedziała o co mi chodzi. Owce zostały same kilka owiec! Nareszcie mogę coś upolować w dodatku można wszystkie zabić dla sfory.
-Co powiesz na współpracę?-zapytałem warcząc z uśmiechem.
-Ale w czym?-przechyliła głowę lekko.
-Owce...są same, czas na polowanie, reszta wystarczy by wykarmić sforę.-powiedziałem jakby władczo.
Stanąłem na wielkim głazie i zawyłem melodyjnie, po czym skoczyłem z niego biegnąc do owiec.
-Ty zaganiasz!-krzyknąłem do Lessie.
(Lessie?)
-No tak...-westchnęła.
-Po to ma się przyjaciół.-powiedziałem.
Po czym spuściłem lekko głowę patrząc na ranę. Miło było, jej pomóc. Widać ze była szczęśliwa ale w jakim stopniu.
-Ludzie tacy są, może nie wszyscy ale teraz czas na polowanie.-zaśmiałem się.
Nie wiem czy Lessie wiedziała o co mi chodzi. Owce zostały same kilka owiec! Nareszcie mogę coś upolować w dodatku można wszystkie zabić dla sfory.
-Co powiesz na współpracę?-zapytałem warcząc z uśmiechem.
-Ale w czym?-przechyliła głowę lekko.
-Owce...są same, czas na polowanie, reszta wystarczy by wykarmić sforę.-powiedziałem jakby władczo.
Stanąłem na wielkim głazie i zawyłem melodyjnie, po czym skoczyłem z niego biegnąc do owiec.
-Ty zaganiasz!-krzyknąłem do Lessie.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
Tylko poszedłem wybrac kurczaka już wróciłem, a Yuki nie było. Spanikowałem, obiegłem cały statek. Zobaczyłem ją w wodzie.
- Yuki! - krzyknąłem i wskoczyłem do wody.
Podpłynąłem do niej i zaciągnąłem ją na brzeg. Ledwo oddychała.
- Yuki! Yuki, powiedz, że żyjesz! - krzyknąłem.
Jednak czekałem kilka minut. Nic nie mówiła.
- Yuki! Yuki, nie! - szepnąłem i przytuliłem się do niej.
A wtedy ona otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.
- Przepraszam cię. Nie chciałem. Nie wiedziałem, że masz chorobę morską. Yuki... wybacz mi. - szepnąłem, a z oka poleciała mi łza.
<Yuki?>
- Yuki! - krzyknąłem i wskoczyłem do wody.
Podpłynąłem do niej i zaciągnąłem ją na brzeg. Ledwo oddychała.
- Yuki! Yuki, powiedz, że żyjesz! - krzyknąłem.
Jednak czekałem kilka minut. Nic nie mówiła.
- Yuki! Yuki, nie! - szepnąłem i przytuliłem się do niej.
A wtedy ona otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.
- Przepraszam cię. Nie chciałem. Nie wiedziałem, że masz chorobę morską. Yuki... wybacz mi. - szepnąłem, a z oka poleciała mi łza.
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
Nuggat miał niezłe znajomości. W dodatku ta kolacja na statku. Słodkie.
-No nie wiem..-zaśmiałam się.
Serialnie, nie wiedziałam co zjeść. A wogule co jest? Zastanawiałam się. Co by tutaj.
-Mają kurczaka?-zapytałam cicho.
-No jasne!-krzyknął .
Po czym gdzieś poszedł. Siedziałam tak czekając, Nagle poczułam się źle. Stanęłam na dwóch łapach i zobaczyłam że odbijamy od brzegu. Dopiero teraz poczułam że mam chorobę morską. Poczułam się bardzo źle....zemdlałam i ostatnie co widziałam to jak wpadam do wody...miałam nadzieje że ktoś mnie uratuje.
(Nuggat?)
-No nie wiem..-zaśmiałam się.
Serialnie, nie wiedziałam co zjeść. A wogule co jest? Zastanawiałam się. Co by tutaj.
-Mają kurczaka?-zapytałam cicho.
-No jasne!-krzyknął .
Po czym gdzieś poszedł. Siedziałam tak czekając, Nagle poczułam się źle. Stanęłam na dwóch łapach i zobaczyłam że odbijamy od brzegu. Dopiero teraz poczułam że mam chorobę morską. Poczułam się bardzo źle....zemdlałam i ostatnie co widziałam to jak wpadam do wody...miałam nadzieje że ktoś mnie uratuje.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
To nie było godne owczarka szkockiego collie.
- Ja ich nie... - westchnęłam oburzona.
Jednak nie chciałam, żeby Blue powiedział, że jestem pupilkiem ludzi. Psy powoli zabijały trzeciego człowieka. Został tylko jeden. Pasterz, który odebrał mi wolnośc. Dalej! Zerwałam bransoletkę z łapy i rzuciłam mu pod nogi. Spojrzał, a ja wykorzystałam jego nieuwagę, stanęłam na skale i skoczyłam na jego głowę. Wgryzłam mu się do gardła. Padł na ziemię, a ja skoczyłam obok niego gładko, na cztery łapy.
- Koniec. - westchnęłam.
Nie wiem, czy byłam szczęśliwa czy smutna. Rozerwałam bransoletkę na strzępy i wrzuciłam je do strumyka. Rzuciłam na nie kamień.
- Koniec z tym. - szepnęłam wreszcie szczęśliwa.
Byłam wolna.
- Dziękuję wam. - podziękowałam psom.
Psy pożegnały się i odbiegły.
- Eh... Blue?
- Tak?
- Ja... dziękuję ci.
<Blue?>
- Ja ich nie... - westchnęłam oburzona.
Jednak nie chciałam, żeby Blue powiedział, że jestem pupilkiem ludzi. Psy powoli zabijały trzeciego człowieka. Został tylko jeden. Pasterz, który odebrał mi wolnośc. Dalej! Zerwałam bransoletkę z łapy i rzuciłam mu pod nogi. Spojrzał, a ja wykorzystałam jego nieuwagę, stanęłam na skale i skoczyłam na jego głowę. Wgryzłam mu się do gardła. Padł na ziemię, a ja skoczyłam obok niego gładko, na cztery łapy.
- Koniec. - westchnęłam.
Nie wiem, czy byłam szczęśliwa czy smutna. Rozerwałam bransoletkę na strzępy i wrzuciłam je do strumyka. Rzuciłam na nie kamień.
- Koniec z tym. - szepnęłam wreszcie szczęśliwa.
Byłam wolna.
- Dziękuję wam. - podziękowałam psom.
Psy pożegnały się i odbiegły.
- Eh... Blue?
- Tak?
- Ja... dziękuję ci.
<Blue?>
Od Nuggata do Yuki
Zastanawiałem się.
- Teraz? - spytałem powoli.
- Ok.
Poszliśmy do Nelly.
- Z chęcią się nimi zaopiekuję. - odparła.
- Dzięki. - podziękowała Yuki.
- Nie ma za co. - powiedziała Nelly.
Gdy już poszliśmy, spytałem:
- Co powiesz na kolację na wodzie?
- Na wodzie?
- Restauracja na statku.
- Wpuszczą nas?
- A dlaczego nie?
- Jesteśmy psami.
- Ale ja znam właścicieli tego statku.
- No... ok.
Doszliśmy. Państwo wpuścili nas uprzejmie. Zaszczekałem grzecznie.
- Oh, nie trzeba. - zaśmiali się.
- Co jemy? - spytałem Yuki.
<Yuki?>
Od Blue-C.d.Lessie
Nie wiedziałem co ta suka sobie wyobraża, przecież oni ją zabiją. Było ich czterech. Ta baba postradała rozum. Nie wytrzymałem:
-Oszalałaś!-warknąłem donośnie.
Wściekły zębami przedarłem bandaż z łapy. Nie chciałem jej tak zostawić. Nie jestem tchórzem! Wyszedłem z krzaków, nie warcząc i uśmiechając się. Jeden z nich spojrzał na mnie i wycelował.
-Co on się tak uśmiecha...?-podrapał się po głowie.
Trzymałem szyderczy uśmiech jeszcze przez chwilę. Spojrzałem na Lessie.
-Cii...-szepnąłem do niej.
Zdziwiona suczka warknęła na ludzi ja natomiast zawyłem głośno i to donośnie:
-Czas wezwać chłopaków!-krzyknąłem.
Po czym zawyłem jeszcze raz.
-Jakich chłopaków? -zdziwiła się Lessie.
-Kolegów ze schroniska, mieliśmy tam Klanik mały.
Po chwili ludzie zaczęli strzelać ja biegałem wokół nich, nareszcie zjawili się Bolt, Sasuke, Black, Szasta i jeszcze inni. Ludzie obrócili się i na nich spojrzeli.
-Siema chłopaki! -krzyknąłem.
-To same Husky!-oburzyła się Lessie.
-Dokładnie! Chłopaki zabawmy się!!-krzyknąłem ponownie.
Ludzie strzelali na oślep. Więc nie trafiali. Moi kumple rzucali się na nich co chwile nie tracąc woli walki. Po chwili dwóch ludzi leżało martwych...
(Lessie?)
-Oszalałaś!-warknąłem donośnie.
Wściekły zębami przedarłem bandaż z łapy. Nie chciałem jej tak zostawić. Nie jestem tchórzem! Wyszedłem z krzaków, nie warcząc i uśmiechając się. Jeden z nich spojrzał na mnie i wycelował.
-Co on się tak uśmiecha...?-podrapał się po głowie.
Trzymałem szyderczy uśmiech jeszcze przez chwilę. Spojrzałem na Lessie.
-Cii...-szepnąłem do niej.
Zdziwiona suczka warknęła na ludzi ja natomiast zawyłem głośno i to donośnie:
-Czas wezwać chłopaków!-krzyknąłem.
Po czym zawyłem jeszcze raz.
-Jakich chłopaków? -zdziwiła się Lessie.
-Kolegów ze schroniska, mieliśmy tam Klanik mały.
Po chwili ludzie zaczęli strzelać ja biegałem wokół nich, nareszcie zjawili się Bolt, Sasuke, Black, Szasta i jeszcze inni. Ludzie obrócili się i na nich spojrzeli.
-Siema chłopaki! -krzyknąłem.
-To same Husky!-oburzyła się Lessie.
-Dokładnie! Chłopaki zabawmy się!!-krzyknąłem ponownie.
Ludzie strzelali na oślep. Więc nie trafiali. Moi kumple rzucali się na nich co chwile nie tracąc woli walki. Po chwili dwóch ludzi leżało martwych...
(Lessie?)
Od Yuki-C.d.Nuggata
Nelly...hmm chyba dobry pomysł. Pamiętam iż Nelly gdy była szczeniakiem była bardziej mądra niż Lessie.
-Dobrze .-zaśmiałam się.
-Fainie.-powiedział.
-To ehkem...kiedy?-znów się lekko zarumieniłam.
Zwykle unikałam takich kontaktów ale fainie będzie. Mam nadzieje.
(Nuggat?)
-Dobrze .-zaśmiałam się.
-Fainie.-powiedział.
-To ehkem...kiedy?-znów się lekko zarumieniłam.
Zwykle unikałam takich kontaktów ale fainie będzie. Mam nadzieje.
(Nuggat?)
Od Belli do Anioła
Lubiłam miłe psy. Te akurat takie były.
- Cześc. Właśnie uciekam z wyścigu, więc jakby coś to ja tylko na chwilę. - odparłam.
- Aha. - odpowiedział Anioł.
- Czekaj, czekaj... Powiedziałaś uciekam z wyścigu? - spytała Amora.
- Eh... tak. Z wyścigu. - westchnęłam. - Będę biegła.
Chciałam biec, ale wyszedł mi kulawy chód.
- Wszystko przez tę ciążę! - syknęłam sama do siebie.
- Ciążę? - spytali w tej samej chwili Anioł i Amora.
- Tak. - westchnęłam.
Nagle dostałam skurczy. Pobiegłam za drzewa. Po kilku chwilach obok mnie leżał mały greyhound.
- Będziesz Sweeney. - szepnęłam do niego.
Gdy mały wstał, zaprowadziłam go do Anioła.
- To... Sweeney. - przedstawiłam go. - Teraz będzie mały kłopot, bo nie chcę dalej biegac z małym. I to może byc dla niego zbyt duży wysiłek. A... domu nie mamy...
- Więc dołączcie do Sfory. - zaproponował Anioł.
- Macie sforę? - zapytałam z nadzieją.
- Nie my. Ashley. Choc! - odparły i zaprowadziły mnie i szczeniaka do tej sfory.
Przyjęli nas!
- Eee... Anioł? Oprowadzisz mnie po sforze? - spytałam cicho.
<Anioł?>
- Cześc. Właśnie uciekam z wyścigu, więc jakby coś to ja tylko na chwilę. - odparłam.
- Aha. - odpowiedział Anioł.
- Czekaj, czekaj... Powiedziałaś uciekam z wyścigu? - spytała Amora.
- Eh... tak. Z wyścigu. - westchnęłam. - Będę biegła.
Chciałam biec, ale wyszedł mi kulawy chód.
- Wszystko przez tę ciążę! - syknęłam sama do siebie.
- Ciążę? - spytali w tej samej chwili Anioł i Amora.
- Tak. - westchnęłam.
Nagle dostałam skurczy. Pobiegłam za drzewa. Po kilku chwilach obok mnie leżał mały greyhound.
- Będziesz Sweeney. - szepnęłam do niego.
Gdy mały wstał, zaprowadziłam go do Anioła.
- To... Sweeney. - przedstawiłam go. - Teraz będzie mały kłopot, bo nie chcę dalej biegac z małym. I to może byc dla niego zbyt duży wysiłek. A... domu nie mamy...
- Więc dołączcie do Sfory. - zaproponował Anioł.
- Macie sforę? - zapytałam z nadzieją.
- Nie my. Ashley. Choc! - odparły i zaprowadziły mnie i szczeniaka do tej sfory.
Przyjęli nas!
- Eee... Anioł? Oprowadzisz mnie po sforze? - spytałam cicho.
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
Siedziałem nad stawem. Nie miałem humoru na kąpiel ,co innego Amora ... Raptem usłyszałem czyjś głos. Za mną stała suczka charta.
-Witaj ! -Przywitała się.
-Dzień dobry...
-Mogę się napić ?
-Możesz...
Ami wyszła z wody.
-Witam ! Jestem Amora Ami .
-Ja Bella.
-A ja jestem Anioł.
Bella?
-Witaj ! -Przywitała się.
-Dzień dobry...
-Mogę się napić ?
-Możesz...
Ami wyszła z wody.
-Witam ! Jestem Amora Ami .
-Ja Bella.
-A ja jestem Anioł.
Bella?
Od Lessie do Blue
Chciałam podejśc do strumyka, nie jadłam i nie piłam od wczoraj, a było południe, a nagle ktoś na mnie skoczył.
- Nie bij! - pisnęłam zaskoczona.
- Lassie? - ktoś krzyknął.
- Eee... Blue?
- No... - zszedł ze mnie.
- Eh...
Obaj byliśmy trochę zakłopotani.
- Eee... co tu robisz? - spytał.
- Nic.
- Coś na pewno.
Nagle usłyszałam huk strzału. Huk, strzału strzelby człowieka. Pasterza. Przypomniałam sobie, co powiedział:
"Z tą bransoletką zawsze cię poznam. Spróbuj nie przyjśc zaganiac owce, pożałujesz tego."
- Chowaj się, Blue! - szepnęłam.
- Co? Kto?
- Pasterz. Przyszli po mnie. Nie byłam wczoraj u owiec. - syknęłam.
- Ale...
- Cicho i chowaj się, puki możesz! - odparłam.
Ludzie zbliżali się.
- Oni cię wykorzystują! Nie stac ich na wyżywienie psa, dlatego wykorzystują to, że jesteś dzikim psem! Mają ciebie i zaganianie owiec za darmo! - krzyknął Blue.
- Wiem o tym. I dlatego... Koniec z tym! - warknęłam w ich kierunku.
Stanęłam w pozycji obronnej. Wiedziałam, ze nie dam sobie rady z ludźmi ze strzelbami.
- Będę walczyc o wolnośc. - szepnęłam sama do siebie. - Wolnośc, jest dla mnie tym, co dla innych psów ciepła buda i miska karmy. Wolnośc jest dla mnie życiem. I nie dopuszczę do tego, by mi ją odebrano.
<Blue?>
- Nie bij! - pisnęłam zaskoczona.
- Lassie? - ktoś krzyknął.
- Eee... Blue?
- No... - zszedł ze mnie.
- Eh...
Obaj byliśmy trochę zakłopotani.
- Eee... co tu robisz? - spytał.
- Nic.
- Coś na pewno.
Nagle usłyszałam huk strzału. Huk, strzału strzelby człowieka. Pasterza. Przypomniałam sobie, co powiedział:
"Z tą bransoletką zawsze cię poznam. Spróbuj nie przyjśc zaganiac owce, pożałujesz tego."
- Chowaj się, Blue! - szepnęłam.
- Co? Kto?
- Pasterz. Przyszli po mnie. Nie byłam wczoraj u owiec. - syknęłam.
- Ale...
- Cicho i chowaj się, puki możesz! - odparłam.
Ludzie zbliżali się.
- Oni cię wykorzystują! Nie stac ich na wyżywienie psa, dlatego wykorzystują to, że jesteś dzikim psem! Mają ciebie i zaganianie owiec za darmo! - krzyknął Blue.
- Wiem o tym. I dlatego... Koniec z tym! - warknęłam w ich kierunku.
Stanęłam w pozycji obronnej. Wiedziałam, ze nie dam sobie rady z ludźmi ze strzelbami.
- Będę walczyc o wolnośc. - szepnęłam sama do siebie. - Wolnośc, jest dla mnie tym, co dla innych psów ciepła buda i miska karmy. Wolnośc jest dla mnie życiem. I nie dopuszczę do tego, by mi ją odebrano.
<Blue?>
piątek, 29 sierpnia 2014
Od Nuggata do Yuki
Chwilę myślałem. Dac Lassie to głupota, Hugo za szczeniakami nie przepada, dokładac obowiązków Ashley i Trampowi niepotrzebnie... A Nelly? Tak. Ona się nadaje. Wspaniale.
- Eh... wiesz, daj je na popilnowanie do Nelly, mojej siostry. Ona kocha szczeniaki, ale nie ma partnera, a o adopcji nie myślała. - zaproponowałem. - Chyba, że nie chcesz.
<Yuki?>
- Eh... wiesz, daj je na popilnowanie do Nelly, mojej siostry. Ona kocha szczeniaki, ale nie ma partnera, a o adopcji nie myślała. - zaproponowałem. - Chyba, że nie chcesz.
<Yuki?>
Od Yuki-C.d.Nuggata
Uśmiechnęłam się słodko. Jakoś nie wiedziałam co powiedzieć, więc się zarumieniłam i odwróciłam lekko głowę. Lecz po kilku chwilach bez zastanowienia odrzekłam:
-Jasne.
Miło było ze strony Nuggata , to naprawdę miły gest. Zaprosić mnie na kolację.
-Ale...-szepnęłam.
-Tak, o co chodzi?-zapytał zmartwiony.
-Nie wiem komu zostawić moje córki....
-Masz córki!-zdziwił się strasznie.
-Tak, adoptowane, Sally i Violet.-odrzekłam z dumą na pysku.
(Nuggat?)
-Jasne.
Miło było ze strony Nuggata , to naprawdę miły gest. Zaprosić mnie na kolację.
-Ale...-szepnęłam.
-Tak, o co chodzi?-zapytał zmartwiony.
-Nie wiem komu zostawić moje córki....
-Masz córki!-zdziwił się strasznie.
-Tak, adoptowane, Sally i Violet.-odrzekłam z dumą na pysku.
(Nuggat?)
Od Blue-C.d.Lessie
Taaa Lessie miała rację. Nie rozumiałem jej i to kompletnie. Myślałem że ona lubi ludzi i takie tam i pracuje dla tego faceta bo chcę to robić a tu nagle się dowiaduję że oni ją zabiją jeżeli nie będzie tam przychodziła. No jakoś nie ogarniam... to takie skomplikowane. Jakoś specjalnie nie chciałem za nią biec, a raczej nie mogłem...kurde co ja gadam nie było sensu za nią biec. To już jej skomplikowana sprawa...Sama musi to wszystko przemyśleć. Ja natomiast zostałem haniebnie poszkodowany. Miałem już plan zemsty na tym faceciku. Nie długo go wykonam...lecz najpierw powinienem zapytać się o coś Lessie. Poszedłem do swojej jaskini, widziałem jak wstaje słońce. Westchnąłem i pomyślałem że na chwilę zasnę. Ale obudziłem się dopiero w południe.
-No ładnie...-powiedziałem sam do siebie z pretensją w głosie.
Zacząłem się rozciągać i ziewnąłem raz po raz prężąc się. Zaburczało mi w brzuchu więc chciałem udać się na polowanie. Lecz łapa nadal bolała. Co za pech...Poszedłem wolno się czegoś napić. Ale miałem chęć na wodę górską. Pamiętam jej smak, była lepsza niż ta z wodospadu. Po chwili usłyszałem donośny płacz, schowałem się za kamieniem. Ale nikogo nie było widać więc szedłem dalej. Kiedy dotarłem na miejsce , napiłem się i położyłem koło strumyka. Poczułem woń, woń suczki, nie byłem pewien ale być może to woń Lessie. Westchnąłem ciężko. Niespodziewanie usłyszałem szelest, ktoś stąpał łapami. W górach było to bardzo donośne. Nie obracając się skoczyłem na tego ktosia...przygniotłem go do ziemi mocno i otworzyłem oczy...to była ....Lessie?!
(Lessie?)
-No ładnie...-powiedziałem sam do siebie z pretensją w głosie.
Zacząłem się rozciągać i ziewnąłem raz po raz prężąc się. Zaburczało mi w brzuchu więc chciałem udać się na polowanie. Lecz łapa nadal bolała. Co za pech...Poszedłem wolno się czegoś napić. Ale miałem chęć na wodę górską. Pamiętam jej smak, była lepsza niż ta z wodospadu. Po chwili usłyszałem donośny płacz, schowałem się za kamieniem. Ale nikogo nie było widać więc szedłem dalej. Kiedy dotarłem na miejsce , napiłem się i położyłem koło strumyka. Poczułem woń, woń suczki, nie byłem pewien ale być może to woń Lessie. Westchnąłem ciężko. Niespodziewanie usłyszałem szelest, ktoś stąpał łapami. W górach było to bardzo donośne. Nie obracając się skoczyłem na tego ktosia...przygniotłem go do ziemi mocno i otworzyłem oczy...to była ....Lessie?!
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
- Ech! Łap mnie! - skoczyłem na brzeg.
Ona popędziła za mną i biegaliśmy po polanie.
- Eee... Yuki...
- Tak?
- Mogę zaprosic cię na kolację?
<Yuki?>
Luisa - nasz grafik!
Luisa zwycięża z Lacostą w konkursie na grafika!
8 - 9
Gratulujemy!
Luisa, otrzymujesz 10 $K.
A Lacosta na pocieszenie 5 $K.
Życzymy dalszych sukcesow, Alphy.
Praca Luisy:
Praca Lacosty:
8 - 9
Gratulujemy!
Luisa, otrzymujesz 10 $K.
A Lacosta na pocieszenie 5 $K.
Życzymy dalszych sukcesow, Alphy.
Praca Luisy:
Praca Lacosty:
Czika - zwycięzca Wystawy i Agility!
Czika wygrywa Agility i Wystawę!
Nagrody:
20 $K
i inne, później.
Nagrody:
20 $K
i inne, później.
czwartek, 28 sierpnia 2014
Od Omi do Roka
- Ja też ciebie! I też chcę byc z tobą! - krzyknęłam i go polizałam. - Roko?
- Tak?
- Bo ja... adoptowałam trzy szczeniaki: Sophie i Lady. I... nie przeszkadza ci to?
<Roko?>
- Tak?
- Bo ja... adoptowałam trzy szczeniaki: Sophie i Lady. I... nie przeszkadza ci to?
<Roko?>
Od Roka do Omi
- Chciałbym spróbować.
- Ja też.
- Właściwie na co ja czekam Omi... Kocham cie! I chce być z tobą!
<Omi?>
- Ja też.
- Właściwie na co ja czekam Omi... Kocham cie! I chce być z tobą!
<Omi?>
Od Omegi do Rokkyego
Popatrzyłam na niego.
- Wiesz... - zaczęłam.
- No nie wiem...
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Czyli?
- ...Spróbujemy?
<Roko?>
- Wiesz... - zaczęłam.
- No nie wiem...
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Czyli?
- ...Spróbujemy?
<Roko?>
Od Rokkyego do Omi
Myślałem przez chwilę, z jednej strony chciałem mieć partnerkę bardzo, ale z drugiej samotnik? Nie wiem czy nadaję się do rodziny. W sumie, to nadaję, tylko muszę się postarać.
- To co zrobimy Omi?
<Omega?>
- To co zrobimy Omi?
<Omega?>
Od Roka do Omi
- Wiesz... trochę się zdziwiłam. - szepnęłam.
- Eh...
- Ale...!
- Co?
- Miałam... powiedziec ci to samo.
<Roko?>
- Eh...
- Ale...!
- Co?
- Miałam... powiedziec ci to samo.
<Roko?>
Od Roka do Omi
- Eeee. Nic, uwierz mi to bzdury.
- Proszę... - Suczka zrobiła słodkie oczy którym nie dało się oprzeć.
- Dobrze powiem... Podobasz mi się.
<Omi?>
- Proszę... - Suczka zrobiła słodkie oczy którym nie dało się oprzeć.
- Dobrze powiem... Podobasz mi się.
<Omi?>
Od Omegi do Roko
Popatrzyłam mu prosto w oczy.
- I...? - spytałam.
- ... Już nic.
- Proszę, powiedz!
- Eee...
- Roko, proszę!
- No...
- Więc?
<Roko?>
- I...? - spytałam.
- ... Już nic.
- Proszę, powiedz!
- Eee...
- Roko, proszę!
- No...
- Więc?
<Roko?>
Od Roko do Omegi
- Emmm, no niech będzie.
Szliśmy w milczeniu, w końcu odezwałem się.
- Mam ci mówić Omega czy Omi?
- Skąd wiesz że lubię jak mi mówią Omi?
- Eeee, po prostu wiem, coś o tobie słyszałem. Omi. I... Zresztą nie.
<Omi?>
Szliśmy w milczeniu, w końcu odezwałem się.
- Mam ci mówić Omega czy Omi?
- Skąd wiesz że lubię jak mi mówią Omi?
- Eeee, po prostu wiem, coś o tobie słyszałem. Omi. I... Zresztą nie.
<Omi?>
Od Omegi cd. Dina do Roko
- Pa. - pożegnałam się i podeszłam do tego Alaskana.
Popatrzył na mnie dziwnie.
- Jesteś Omega?
- Tak. A ty Roko?
- Mhm.
- Co tu robisz sam?
- Eh... jestem samotnikiem.
Właśnie tak mówił o nim Dino.
- Cóż, samotniku, idziesz ze mną nad wodę? - spytałam.
<Roko?>
Popatrzył na mnie dziwnie.
- Jesteś Omega?
- Tak. A ty Roko?
- Mhm.
- Co tu robisz sam?
- Eh... jestem samotnikiem.
Właśnie tak mówił o nim Dino.
- Cóż, samotniku, idziesz ze mną nad wodę? - spytałam.
<Roko?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)