Szliśmy i szliśmy.Przez całą drogę ale była ciągła cisza.Próbowałam jakoś porozmawiać ale pies tyko przytakiwał.W końcu doszliśmy.
- No i jesteśmy. - odpowiedział
- Aha... - powiedziałam lekko zamyślona rozglądając się.
- To od czego zaczynamy?
- Może od tamtej ulicy? - Przekręciłam głowę na niewielką ulicę.
- No ok.
I poszliśmy,Pokazał mi kilka ludzkich siedzib itp.
<Armor King?>
niedziela, 31 sierpnia 2014
Od Nelly do Armor King'a
Popatrzyłam na niego.
- Nelly. Jednak mówią mi Nela. - przedstawiłam się.
- Jesteś córką Ashley i Trampa?
- Mhm.
- Co robimy?
- Idziemy na spacer?
<Armor King?>
- Nelly. Jednak mówią mi Nela. - przedstawiłam się.
- Jesteś córką Ashley i Trampa?
- Mhm.
- Co robimy?
- Idziemy na spacer?
<Armor King?>
Od Ami do Beyond'a
Znudzona ruszyłam na spacer. Raptem spotkałam Beyond'a.
-Cześć !- zawołałam.-mogę się przyłączyć ?
-Cześć ! Możesz !
Razem ruszyliśmy na spacer.
-Trochę za wolno...
-Co za wolno ?
-Idziemy za wolno ! Choć pościgamy się !
-Dobra !
Wyścig wygrał on.
-To co teraz ?-zapytał.
-Coć popływamy !
Pobiegliśmy do stawu. Ja złapałam starą linię,pochuśtałam się przez chwilę i skoczyłam do wody robiąc salto.
-To teraz ty !- zawołałam z wody.
Beyond ?
-Cześć !- zawołałam.-mogę się przyłączyć ?
-Cześć ! Możesz !
Razem ruszyliśmy na spacer.
-Trochę za wolno...
-Co za wolno ?
-Idziemy za wolno ! Choć pościgamy się !
-Dobra !
Wyścig wygrał on.
-To co teraz ?-zapytał.
-Coć popływamy !
Pobiegliśmy do stawu. Ja złapałam starą linię,pochuśtałam się przez chwilę i skoczyłam do wody robiąc salto.
-To teraz ty !- zawołałam z wody.
Beyond ?
Od Cleo do Dina
Szłam prosto w jakiś ciemny las. Intuicja podpowiadała mi że tam mieszka czarownica ! I o to właśnie stanełam przy nie dużej starej jamie. Nie wiem czemu ale spodziewałam się chatki z piernika. Weszłam do jamy.
-Witaj ! Mam dla ciebie eliksir !-odpowiedziała stara suczka chińskiego grzywacza.
-Skąd wiesz ?-zapytałam.
-Hihihi...
-A co chcesz w zamian ?
-Jestem już stara i wiem że dzisiaj umrę...-posmutniała.-Pochowarz mnie pod domem ?
-Dobrze...ale mam pytanko...
-Tak ?
-Ty nie jesteś czarownicą ?!
-Tak,nie jestem...wszyscy uwarzają że wróżki powinny być piękne...i zaczęli mnie nazywać czarownica...
Posiedziałam u czarownicy ok.jedną godzinę. Gdy czarownica umarła pochowałam ją koło jamy.Wypiłam eliksir i...zmieniłam się ! Byłam teraz dwu letnią suczką ! Popędziłam do sfory. Pędząc wpadłam na Dina .
-Cześć ! Jestem Cleo.
-Ja Dino.
-Idziemy na spacer ?
Dino ?
-Witaj ! Mam dla ciebie eliksir !-odpowiedziała stara suczka chińskiego grzywacza.
-Skąd wiesz ?-zapytałam.
-Hihihi...
-A co chcesz w zamian ?
-Jestem już stara i wiem że dzisiaj umrę...-posmutniała.-Pochowarz mnie pod domem ?
-Dobrze...ale mam pytanko...
-Tak ?
-Ty nie jesteś czarownicą ?!
-Tak,nie jestem...wszyscy uwarzają że wróżki powinny być piękne...i zaczęli mnie nazywać czarownica...
Posiedziałam u czarownicy ok.jedną godzinę. Gdy czarownica umarła pochowałam ją koło jamy.Wypiłam eliksir i...zmieniłam się ! Byłam teraz dwu letnią suczką ! Popędziłam do sfory. Pędząc wpadłam na Dina .
-Cześć ! Jestem Cleo.
-Ja Dino.
-Idziemy na spacer ?
Dino ?
Od Belli do Anioła
- Nie trzeba nic powiększac. Możemy mieszkac w mojej norze. Jest duża, przygotowana dla ok. 10 psów. - zaproponowałam.
- No może...
- My, charty, jesteśmy duże, ale jak się położymy to możemy byc małymi kulkami. - poinformowałam.
- Chyba tak.
- No widzisz. Czekaj, idę pobiegac, nie mogę stracic formy.
- Ja...
- Eh, chcesz iśc to możesz, ale ja nie będę zwalniac.
- Mhm.
- Ok. - krzyknęłam. - Biegnę do lasu.
I popędziłam. Przypomniały mi się lata wyścigów.
- Eh, życie. - westchnęłam.
*Następnego dnia*
Obudziłam się, wszystko mnie bolało. Na początku pomyślałam, że to przez zaniedbanie formy. Ale później dostałam skurczy. Było tak do południa. Poszłam do szamana.
- Eh. Ciąża. - stwierdził z uśmiechem.
- Dzięki. - odparłam i popędziłam do Anioła.
- Anioł!
- Co?
- Jestem w ciąży! 8 szczeniaków! - krzyknęłam.
<Anioł?>
- No może...
- My, charty, jesteśmy duże, ale jak się położymy to możemy byc małymi kulkami. - poinformowałam.
- Chyba tak.
- No widzisz. Czekaj, idę pobiegac, nie mogę stracic formy.
- Ja...
- Eh, chcesz iśc to możesz, ale ja nie będę zwalniac.
- Mhm.
- Ok. - krzyknęłam. - Biegnę do lasu.
I popędziłam. Przypomniały mi się lata wyścigów.
- Eh, życie. - westchnęłam.
*Następnego dnia*
Obudziłam się, wszystko mnie bolało. Na początku pomyślałam, że to przez zaniedbanie formy. Ale później dostałam skurczy. Było tak do południa. Poszłam do szamana.
- Eh. Ciąża. - stwierdził z uśmiechem.
- Dzięki. - odparłam i popędziłam do Anioła.
- Anioł!
- Co?
- Jestem w ciąży! 8 szczeniaków! - krzyknęłam.
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
-Chyba tak właśnie jest...-odpowiedziałem.
-To może...o czym porozmawiamy ?- spytała się charcica.
-Nie wiem...
-To...kiedy szczeniaczki ?
-Może nie tak szybko...nie wiem czy jestem gotowy...
-Ale opiekowałeś się Amorą !?
-No...tak...
-Czyli jesteś gotowy ?! Czy nie chcesz tych szczeniąt ?
-Chcę ,ale niedawno rodziłaś ! Więc może poczekamy ? Przygotujemy się...ja powiększę moją jamę...
Bella?
-To może...o czym porozmawiamy ?- spytała się charcica.
-Nie wiem...
-To...kiedy szczeniaczki ?
-Może nie tak szybko...nie wiem czy jestem gotowy...
-Ale opiekowałeś się Amorą !?
-No...tak...
-Czyli jesteś gotowy ?! Czy nie chcesz tych szczeniąt ?
-Chcę ,ale niedawno rodziłaś ! Więc może poczekamy ? Przygotujemy się...ja powiększę moją jamę...
Bella?
Od Cziki-Do Monty'ego
Zbudził mnie wrzask. I rumor w mojej jaskini. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jakiegoś psa biegającego w kółko z reklamówką na głowie.
-Co Ty odwalasz, koleś?
Zdziwiłam się i zaczęłam się śmiać z psa. Choć zakłócił mi sen od samego patrzenia chce mi się śmiać. Pies był ras Border Collie. Darł się w nie bo głosy. Skoczyłam na niego i przygniotłam go do ziemi. Za długo latał w kółko. Nagle zobaczyłam jak reklamówka się zaciska. Zdziwiona szybko zeszłam z niego i próbowałam zębami zdjąć mu tę reklamówkę. Udało się. Ale on to chyba zemdlał.
-Ups...
Powiedziałam cicho.
-Ej...hallo.
Trąciłam go nosem. Po paru minutach zbudził się.
-Opowiedz no jak ta reklamówka dostała się na twoją głowę? Hę?
Od razu zapytałam.
(Monty?)
-Co Ty odwalasz, koleś?
Zdziwiłam się i zaczęłam się śmiać z psa. Choć zakłócił mi sen od samego patrzenia chce mi się śmiać. Pies był ras Border Collie. Darł się w nie bo głosy. Skoczyłam na niego i przygniotłam go do ziemi. Za długo latał w kółko. Nagle zobaczyłam jak reklamówka się zaciska. Zdziwiona szybko zeszłam z niego i próbowałam zębami zdjąć mu tę reklamówkę. Udało się. Ale on to chyba zemdlał.
-Ups...
Powiedziałam cicho.
-Ej...hallo.
Trąciłam go nosem. Po paru minutach zbudził się.
-Opowiedz no jak ta reklamówka dostała się na twoją głowę? Hę?
Od razu zapytałam.
(Monty?)
Od Cziki-Do Axel'a
Siedziałam spokojnie w jaskini. Taka cisza...spokój...nic się nie dzieje. Jakie to cudowne, lubiłam takie momenty. Aż tu gwałtownie zaczęło się snuć wycie psa. Uszy mi pękały, wycie odbijało się od ścian jaskini. Szybko z niej wybiegłam.
-No i po spokoju i ciszy!
Warknęłam do siebie. Po ostatnich przeżyciach wszystko mi się poukładało. Jeszcze do miasta nie idę. Znów wycie, bardzo donośne. Chciałam sprawdzić kto to. Więc biegłam za głosem psa. Zdecydowanie psa nie suczki. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam Axel'a. Choć on mnie nie zna...ja znam go. Przecież Ashley prawie wszystkich mi przedstawiła.
-Ej! Co Ci jest, to biały dzień?
Zapytałam pies podszedł do mnie.
(Axel XD??)
-No i po spokoju i ciszy!
Warknęłam do siebie. Po ostatnich przeżyciach wszystko mi się poukładało. Jeszcze do miasta nie idę. Znów wycie, bardzo donośne. Chciałam sprawdzić kto to. Więc biegłam za głosem psa. Zdecydowanie psa nie suczki. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam Axel'a. Choć on mnie nie zna...ja znam go. Przecież Ashley prawie wszystkich mi przedstawiła.
-Ej! Co Ci jest, to biały dzień?
Zapytałam pies podszedł do mnie.
(Axel XD??)
Od Armor KIng'a-Do Luisy
Kiedy wracałem z miasteczka dostrzegłem pewną suczkę idącą tam. Nie spodziewałem się że mnie zaczepi. Myślałem że mnie ominie i pójdzie do miasta. Lecz stało się co się miało stać:
-Witaj.
Na pysku suczki pojawił się radosny i szczery uśmiech. Pogodna z niej suczka....
-No cześć.
Powiedziałem jeszcze lekko zdezorientowany.
-Luisa.
Przedstawiła się krótko. No to fainie.
-Armor King.
Również się przedstawiłem. Wiedziałem że Luisa do czegoś zmierza.
-Widzę że wracasz z miasta...., ja chciałam tam iść, wiesz pierwszy raz. Czy zgodziłbyś się mnie oprowadzić po ludzkich siedzibach.
No mówiłem że czegoś będzie chciała. No ale jak tak to tak.
-No ok.
Powiedziałem i ruszyliśmy.
(Luisa?)
-Witaj.
Na pysku suczki pojawił się radosny i szczery uśmiech. Pogodna z niej suczka....
-No cześć.
Powiedziałem jeszcze lekko zdezorientowany.
-Luisa.
Przedstawiła się krótko. No to fainie.
-Armor King.
Również się przedstawiłem. Wiedziałem że Luisa do czegoś zmierza.
-Widzę że wracasz z miasta...., ja chciałam tam iść, wiesz pierwszy raz. Czy zgodziłbyś się mnie oprowadzić po ludzkich siedzibach.
No mówiłem że czegoś będzie chciała. No ale jak tak to tak.
-No ok.
Powiedziałem i ruszyliśmy.
(Luisa?)
Od Armor King'a-Do Peace
Wybrałem się na wieczorny trening. Kiedy biegłem na polanę usłyszałem grzmot. Następnie piorun dał znać swoim blaskiem. No, czekałem tylko aż zacznie padać.
-Ale fart...
Mruknąłem kompletnie niezadowolony po czym spojrzałem w niebo. Nie wiedziałem czy biec z powrotem do jaskini czy poszukać jakiegoś schronienia tutaj. Wybrałem drugą opcję. Zacząłem przeszukiwać polanę. Spojrzałem na zwisające pnącza, za nimi zawsze się coś kryje. Odchyliłem je a tam dziura, kiedy wszedłem zobaczyłem piękną i naprawdę niesamowitą jaskinię. Wystawiłem głowę przez otwór. Nie był mały lecz średni, ja się mieszczę ale większe psy raczej tutaj nie wejdą. Jaskinia nie wyglądała na zamieszkaną, więc to ja pierwszy ją odkryłem. Nieoczekiwanie usłyszałem piski , wyszedłem na chwilę a tam już ulewa. Burza jak ta lala. Pioruny oświetlały niebo. Znów pisk. Pod jednym z krzewów zauważyłem coś lub kogoś. Szybko tam podbiegłem i odsunąłem liście, siedziała tam nie duża suczka. Pewnie znów potomkini pary Alfa. Postanowiłem jej pomóc i zaprosić ją do jaskini.
-Choć za mną, szybko!
Krzyknąłem a suczka wyszła i zaczęła biec. Weszliśmy razem do jaskini.
-Pięknie tutaj!
Suczce podobało się miejsce. No tak jak mi.
-Jestem Armor King...
-Peace. Dziękuję za przyjęcie do środka.
-Drobiazg, nie chciałem żebyś zmokła...po za tym burza się niezła rozpętała.
Powiedziałem szybko.
(Peace?)
-Ale fart...
Mruknąłem kompletnie niezadowolony po czym spojrzałem w niebo. Nie wiedziałem czy biec z powrotem do jaskini czy poszukać jakiegoś schronienia tutaj. Wybrałem drugą opcję. Zacząłem przeszukiwać polanę. Spojrzałem na zwisające pnącza, za nimi zawsze się coś kryje. Odchyliłem je a tam dziura, kiedy wszedłem zobaczyłem piękną i naprawdę niesamowitą jaskinię. Wystawiłem głowę przez otwór. Nie był mały lecz średni, ja się mieszczę ale większe psy raczej tutaj nie wejdą. Jaskinia nie wyglądała na zamieszkaną, więc to ja pierwszy ją odkryłem. Nieoczekiwanie usłyszałem piski , wyszedłem na chwilę a tam już ulewa. Burza jak ta lala. Pioruny oświetlały niebo. Znów pisk. Pod jednym z krzewów zauważyłem coś lub kogoś. Szybko tam podbiegłem i odsunąłem liście, siedziała tam nie duża suczka. Pewnie znów potomkini pary Alfa. Postanowiłem jej pomóc i zaprosić ją do jaskini.
-Choć za mną, szybko!
Krzyknąłem a suczka wyszła i zaczęła biec. Weszliśmy razem do jaskini.
-Pięknie tutaj!
Suczce podobało się miejsce. No tak jak mi.
-Jestem Armor King...
-Peace. Dziękuję za przyjęcie do środka.
-Drobiazg, nie chciałem żebyś zmokła...po za tym burza się niezła rozpętała.
Powiedziałem szybko.
(Peace?)
Od Armor King'a-Do Nelly
Chodziłem ze swoim zwykłym humorkiem po sforze. O dziwo, dziś szukałem towarzystwa. Nie wiem kompletnie gdzie wywiało siostrę. Szedłem tak zamyślony aż coś kopnąłem.
-Auć!
Ktoś krzyknął, spojrzałem w duł. No tak głowa w górę zamiast w duł. Chciało mi się śmiać ale nie chciałem przesadzać. Spojrzałem na mała suczkę. Podałem jej łapę a ona wstała.
-Sorki.
Powiedziałem szybko, może by rozwinąć ten temat. W końcu nie mam co robić. Trening zrobię sobie wieczorem. Teraz jest za ciepło. Choć...może zacząć padać.
-Mam na imię Armor King. A Ty?
Spojrzałem na suczkę. Pomyślałem że warto poznać sforę...
(Nelly?)
-Auć!
Ktoś krzyknął, spojrzałem w duł. No tak głowa w górę zamiast w duł. Chciało mi się śmiać ale nie chciałem przesadzać. Spojrzałem na mała suczkę. Podałem jej łapę a ona wstała.
-Sorki.
Powiedziałem szybko, może by rozwinąć ten temat. W końcu nie mam co robić. Trening zrobię sobie wieczorem. Teraz jest za ciepło. Choć...może zacząć padać.
-Mam na imię Armor King. A Ty?
Spojrzałem na suczkę. Pomyślałem że warto poznać sforę...
(Nelly?)
sobota, 30 sierpnia 2014
Od Belli do Anioła
W pierwszej chwili nie pojęłam tego wyznania.
- Ja... Naprawdę?
- Mhm.
- Oj, oj.
- Co?
- Nic. To szczęście. Po tylu latach.
- Aha.
- Eh! Czyli co? Jesteśmy razem?
<Anioł?>
- Ja... Naprawdę?
- Mhm.
- Oj, oj.
- Co?
- Nic. To szczęście. Po tylu latach.
- Aha.
- Eh! Czyli co? Jesteśmy razem?
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
Ześrowałem ! Oczy miałem takie : 00 . Myślałem że coś mi się przesłyszało...bo żeczywiście ! Też ją kocham...ale bałem się wyznać ... I teraz dotarło do mnie że nie myślałem o Bibi !
-Anioł ?
-Ja ciebie też !- te wyznanie było bardzo szczerę...nie takie jak u Cziki,teraz liczyła się ona ! I tylko ona ! ( pommijając Amore).
Polizałem suczkę po pysku.
Bella ?
-Anioł ?
-Ja ciebie też !- te wyznanie było bardzo szczerę...nie takie jak u Cziki,teraz liczyła się ona ! I tylko ona ! ( pommijając Amore).
Polizałem suczkę po pysku.
Bella ?
Od Lassie do Blue
Chciałam mu to powtorzyc. Chciałam miec nadzieję, że się zgodzi. Jednak nie miałam.
- Dosyc. Koniec z tym. - odparłam spokojnie i stanowczo.
- Eee...
- Rób co chcesz.
I zwiewnym krokiem odeszłam stamtąd. Nie, to nie.
- Ja mam pamięc. Nie pomoże zmienianie tematu. Ja pamiętam. Czekałam. Ale ty udajesz, że nie wiesz. Więc zmywam się stąd. - krzyknęłam tylko.
I odbiegłam krokiem owczarka szkockiego długowłosego. Teraz nie interesował mnie już nikt i nic. Oprócz wolności. To ona była moim życiem.
- Znajdę sobie właściciela. - szepnęłam sama do siebie.
<Blue?>
Od Blue cd. Lessie
Wiedziałem że było jej smuto, było to bardzo widać. No i oczywiście wszystko moja wina. Ej no cóż ale ja jej nie kazałem tego mówić.
-Jakie?
-No moje...-powiedziała cicho.
Kurde, trudna sytuacja. Jeszcze takiej nie było, to miłość.
-Mogłabyś je powtórzyć.
(Lessie?)
-Jakie?
-No moje...-powiedziała cicho.
Kurde, trudna sytuacja. Jeszcze takiej nie było, to miłość.
-Mogłabyś je powtórzyć.
(Lessie?)
Od Belli do tego (diabła) Anioła
- Ty też. - westchnęłam rozmarzona.
- Eh...
- Eee... Anioł?
- Tak?
- Mogę ci coś wyznac?
- Yyy... co?
- Może to za wcześnie, ale... Kocham cię.
<Anioł?>
- Eh...
- Eee... Anioł?
- Tak?
- Mogę ci coś wyznac?
- Yyy... co?
- Może to za wcześnie, ale... Kocham cię.
<Anioł?>
Od tego Diabła Anioła do Belli
-Może...nie pokazałem ci jednego miejsca...tylko nie miej mnie za takiego wielkiego debila...ok?
-Ok!
Poszliśmy na łąkę,założyliśmy się na trawkę i oglślądaliśmy chmury . Wieczorem zleciały się świetliki. Było zbyt romantycznie i poczułem się głupio...
-Muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego ?
-Dawno nie czułem się tak dziwnie...tak radośnie...jesteś naprawdę supersuperową przyjaciółką !
Bella ?
-Ok!
Poszliśmy na łąkę,założyliśmy się na trawkę i oglślądaliśmy chmury . Wieczorem zleciały się świetliki. Było zbyt romantycznie i poczułem się głupio...
-Muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego ?
-Dawno nie czułem się tak dziwnie...tak radośnie...jesteś naprawdę supersuperową przyjaciółką !
Bella ?
Od Anioła do Cziki -przeprosiny
Ruszyłem w stronę jamy alf. Co dziennie tam przychodziło pełno psów. Raptem wpadłem na Czikę.
-Uważaj !- warkneła.
-Przepraszam...za wszystko...-opuściłem głowę.- Chciałem otrząsnąć się po porażce z Bibi...i nie myślałem...jestem totalny debil i masz prawo mnie nie nawidzieć...
Odwróciłem się i ruszyłem przed siebie.
-Uważaj !- warkneła.
-Przepraszam...za wszystko...-opuściłem głowę.- Chciałem otrząsnąć się po porażce z Bibi...i nie myślałem...jestem totalny debil i masz prawo mnie nie nawidzieć...
Odwróciłem się i ruszyłem przed siebie.
Od Nuggata do Yuki
- Przepraszam... - westchnąłem.
Wiedziałem, nici z tego.
- Nic się nie stało. - szepnęła.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Jest. - polizałem ją. - Nie mów teraz, że się powtarzam. Masz ochotę na kolację?
- N-n-na statku?
- Na stałym lądzie może byc?
<Yuki?>
Wiedziałem, nici z tego.
- Nic się nie stało. - szepnęła.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Jest. - polizałem ją. - Nie mów teraz, że się powtarzam. Masz ochotę na kolację?
- N-n-na statku?
- Na stałym lądzie może byc?
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
To pytanie mnie wytrąciło ze stanu miłosnego.Czy samce myślą tyko o tym. O ehh ...grrr robieniu małych!
-Każdy z Was jest taki sam...-warknęłam niezadowolona.
-Ale...Yuki...
-Nuggat, najpierw pomyśl a potem mów...-mruknęłam.
-No...
-Nie, szczeniaki to za wcześniej...ale może kiedyś.
(Nuggat?)
-Każdy z Was jest taki sam...-warknęłam niezadowolona.
-Ale...Yuki...
-Nuggat, najpierw pomyśl a potem mów...-mruknęłam.
-No...
-Nie, szczeniaki to za wcześniej...ale może kiedyś.
(Nuggat?)
Od Bellli do Anioła
Wzięłam kamyk w zęby. "Chcę się zakochac, miec partnera i rodzinę. Niech wybrankiem będzie ten, na którego spojrzę..." - pomyślałam. Rzuciłam kamień do wody. Otworzyłam oczy i ujrzałam Anioła.
- Oj, Bella. - westchnęłam sama do siebie. - Nie mam szans.
Eh... Nie mam szans. Są inne.
- Bella? - Anioł stanął przede mną i 'wyrwał' mnie z rozmyślania.
- Co?
- Idziemy dalej?
- Ok. Gdzie?
<Anioł?>
- Oj, Bella. - westchnęłam sama do siebie. - Nie mam szans.
Eh... Nie mam szans. Są inne.
- Bella? - Anioł stanął przede mną i 'wyrwał' mnie z rozmyślania.
- Co?
- Idziemy dalej?
- Ok. Gdzie?
<Anioł?>
Od Lessie do Blue
- Niech ci będzie. - westchnęłam.
Muszę pogodzic się z przegraną! Jednak nie umiałam. Nie lubiłam przegrywac. Gdy już wszystkie owce zanieśliśmy do sfory, sobie zostawiliśmy dwie.
- Skończone. - odparł Blue.
- Tak.
Blue zaczął jeśc owcę. Ja nie miałam apetytu. Patrzyłam bezradnie na to zwierzę. On zjadł już do połowy, a ja nawet nie zaczęłam.
-Lassie?
- Co?
- Dlaczego nie jesz?
- Eh... - mruknęłam i ugryzłam owcę kilka razy.
Nie miała smaku... Ja zawsze musiałam doprowadzic wszystko do końca.
- Nie dokończyłeś moich pytań, Blue. - szepnęłam.
<Blue?>
Muszę pogodzic się z przegraną! Jednak nie umiałam. Nie lubiłam przegrywac. Gdy już wszystkie owce zanieśliśmy do sfory, sobie zostawiliśmy dwie.
- Skończone. - odparł Blue.
- Tak.
Blue zaczął jeśc owcę. Ja nie miałam apetytu. Patrzyłam bezradnie na to zwierzę. On zjadł już do połowy, a ja nawet nie zaczęłam.
-Lassie?
- Co?
- Dlaczego nie jesz?
- Eh... - mruknęłam i ugryzłam owcę kilka razy.
Nie miała smaku... Ja zawsze musiałam doprowadzic wszystko do końca.
- Nie dokończyłeś moich pytań, Blue. - szepnęłam.
<Blue?>
Od Anioła do Belli
-Niech no ja się zastanowię...-zastanawiałem się przez chwilę.-Pójdziemy w moje ulubione miejsce !
-Dobra ! Chodźmy !-zawołała Bella.
-Ale musisz coś obiecać...
-Co takiego ?
-Że nikomu nie powiesz! O tym miejscu wie tylko Amora i ja...
-No, dobrze...
Ruszyliśmy poza granice sfory na tereny "niczyje". W końcu dotarliśmy do wodospadu życzeń.
(wyglądał tak:)
-Podnieś mały kamyk !- rozkazałem.
-Dobrze, i co dalej ?
-Pomyśl życzenie i wrzuć do wody...-mówiąc to wrzuciłem kamyk do wodospadu i zamoknąłem na chwilę oczy ,pomyślałem "Chcę się ogarnąć po Bibi". Po chwili otworzyłem oczy.
-O czym marzyłeś ? -zapytała charcica.
-Nie mówi się marzeń, bo się nie spełnią...
-Acha...-suczka wrzuciła kamyk do wody.
<Bella?>
-Dobra ! Chodźmy !-zawołała Bella.
-Ale musisz coś obiecać...
-Co takiego ?
-Że nikomu nie powiesz! O tym miejscu wie tylko Amora i ja...
-No, dobrze...
Ruszyliśmy poza granice sfory na tereny "niczyje". W końcu dotarliśmy do wodospadu życzeń.
(wyglądał tak:)
-Podnieś mały kamyk !- rozkazałem.
-Dobrze, i co dalej ?
-Pomyśl życzenie i wrzuć do wody...-mówiąc to wrzuciłem kamyk do wodospadu i zamoknąłem na chwilę oczy ,pomyślałem "Chcę się ogarnąć po Bibi". Po chwili otworzyłem oczy.
-O czym marzyłeś ? -zapytała charcica.
-Nie mówi się marzeń, bo się nie spełnią...
-Acha...-suczka wrzuciła kamyk do wody.
<Bella?>
Od Nuggata do Yuki
Myślałem chwilę.
- Dziękuję. Dziękuję ci. - wyszeptałem.
- Nie ma za co.
- Jest! - polizałem ją.
- No...
- Pytanie. Czy będziemy...
- Co?
- Miec szczeniaki? Czy... pytam nie w porę? - szepnąłem.
<Yuki?>
- Dziękuję. Dziękuję ci. - wyszeptałem.
- Nie ma za co.
- Jest! - polizałem ją.
- No...
- Pytanie. Czy będziemy...
- Co?
- Miec szczeniaki? Czy... pytam nie w porę? - szepnąłem.
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
Nie wiem skąd on to wziął. Ale musiałam mu na to mu odpowiedzieć szczerze.
-Posłuchaj Nuggat, dla mnie i na pewno dla wszystkich w tej sforze nie ważne jest stanowisko. Tutaj chodzi o charakter i o daną osobę. -powiedziałam.
-Jak to?-zdziwił się.
-Gdybyś nawet był Omegą pokochałabym Cię.-uśmiechnęłam się.
(Nuggat?)
-Posłuchaj Nuggat, dla mnie i na pewno dla wszystkich w tej sforze nie ważne jest stanowisko. Tutaj chodzi o charakter i o daną osobę. -powiedziałam.
-Jak to?-zdziwił się.
-Gdybyś nawet był Omegą pokochałabym Cię.-uśmiechnęłam się.
(Nuggat?)
Od Belli do Anioła
- Krótko... Byłam chartem wyścigowym, biegałam w kółko po torze, wygrywałam zakłady, zaszłam w ciążę a właściciel o tym nie wiedział, przegrałam jeden zakład, kazał mnie uśpic, więc uciekłam i tak jestem. - wyjaśniłam.
- Aha...
- Cóż. Pieskie życie.
- No tak.
- Eh...
- Gdzie idziemy? - spytałam.
<Anioł?>
- Aha...
- Cóż. Pieskie życie.
- No tak.
- Eh...
- Gdzie idziemy? - spytałam.
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
-No pewnie ! -Szczeknołem.
Ruszyliśmy na spacer.
-Jak tu przybyłeś ?
-Chcieli mnie uspać ale zwiałem i podróżowałem.
-Acha...
-A ty ?
Bella ?
Ruszyliśmy na spacer.
-Jak tu przybyłeś ?
-Chcieli mnie uspać ale zwiałem i podróżowałem.
-Acha...
-A ty ?
Bella ?
Od Blue do Lessie
Nie chciałem jej robić przykrości ani łamać serca. Z resztą jej charakter przypadł mi do gustu już wcześniej. Ej! Czy ja muszę wam wszystko mówić? Nie...A jednak powinienem poczekać. Tak mi się wtedy zdawało.
-Lessie...powinniśmy zanieść owce do sfory? Co Ty na to?-zmieniłem temat.
Słynę z szybkiej zmiany tematu, tylko tak da się uniknąć rożnych rozmów i sytułacij.
-No ...dobra.-powiedziała.
Zacząłem iść i brać owce.
(Lessi?)
-Lessie...powinniśmy zanieść owce do sfory? Co Ty na to?-zmieniłem temat.
Słynę z szybkiej zmiany tematu, tylko tak da się uniknąć rożnych rozmów i sytułacij.
-No ...dobra.-powiedziała.
Zacząłem iść i brać owce.
(Lessi?)
Od Nuggata do Yuki
Myślałem chwilę.
- Ależ nie. Nawet lubię szczeniaki. A Blue jest dorosły. Szczeniaki też dorosną. A czy... przeszkadza ci, że moja matka założyła sforę, jest alfą główną, czy to ciebie zachęca, żeby byc ze mną? - spytałem.
<Yuki?>
- Ależ nie. Nawet lubię szczeniaki. A Blue jest dorosły. Szczeniaki też dorosną. A czy... przeszkadza ci, że moja matka założyła sforę, jest alfą główną, czy to ciebie zachęca, żeby byc ze mną? - spytałem.
<Yuki?>
Od Yuki do Nuggata
-Tak...Lecz na próbę. Nie bierz tego do siebie lecz najpierw muszę Cię poznać. -powiedziałam bardzo stanowczo.
Nuggat kiwnął głową, miałam nadzieje że mnie zrozumie. Ale nadzieja matką głupich...
-Rozumiem....-westchnął.
Liznęłam go w policzek mówiąc:
-To na pocieszenie. A i pytanie: Nie przeszkadza Ci to że Blue to mój przybrany syn i mam teraz dwie adoptowane córki??
(Nuggat?)
Nuggat kiwnął głową, miałam nadzieje że mnie zrozumie. Ale nadzieja matką głupich...
-Rozumiem....-westchnął.
Liznęłam go w policzek mówiąc:
-To na pocieszenie. A i pytanie: Nie przeszkadza Ci to że Blue to mój przybrany syn i mam teraz dwie adoptowane córki??
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
Byłam trochę... rozczarowana. Z drugiej strony, nie wiedziałam, czy to się uda.
- Ja też nie wiem. - szepnęłam.
- Eh...
- Przepraszam, jeśli spytałam za wcześnie...
<Blue?>
- Ja też nie wiem. - szepnęłam.
- Eh...
- Przepraszam, jeśli spytałam za wcześnie...
<Blue?>
Od Blue cd. Lessie
-No.., aż za bardzo.-powiedziałem.
Stałem jak ten słup soli, nie ruszając się. Nic nie mówiąc a co najlepsze błądziłem wzrokiem wszędzie. Ale czułem na sobie jej wzrok. Cofnąłem się o krok. Jakoś jej wzrok strasznie mnie przerażał.
-Musisz tak...no na mnie patrzeć?-zapytałem.
Suczka spojrzała w ziemię nic nie mówiąc. Zatkało mnie normalnie. Lessie mnie kocha? Jakoś to dziwne. Ale to tłumaczy czemu patrzyła się tak na mnie jak była mała. Ten wzrok przeszywa mnie do dziś...
-Lessie, ja nie wiem czy to się da.-usiadłem.
(Lessie?)
Stałem jak ten słup soli, nie ruszając się. Nic nie mówiąc a co najlepsze błądziłem wzrokiem wszędzie. Ale czułem na sobie jej wzrok. Cofnąłem się o krok. Jakoś jej wzrok strasznie mnie przerażał.
-Musisz tak...no na mnie patrzeć?-zapytałem.
Suczka spojrzała w ziemię nic nie mówiąc. Zatkało mnie normalnie. Lessie mnie kocha? Jakoś to dziwne. Ale to tłumaczy czemu patrzyła się tak na mnie jak była mała. Ten wzrok przeszywa mnie do dziś...
-Lessie, ja nie wiem czy to się da.-usiadłem.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
- Oh... - westchnąłem.
- Miłośc nie zna granic.
- A Lassie mówiła, że marzenia się nie spełniają.
- Cóż. Trochę prawdy, trochę nie.
- Tak. Yuki?
- Co?
- Czyli jesteśmy parą?
<Yuki?>
- Miłośc nie zna granic.
- A Lassie mówiła, że marzenia się nie spełniają.
- Cóż. Trochę prawdy, trochę nie.
- Tak. Yuki?
- Co?
- Czyli jesteśmy parą?
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
-Nuggat? Ty naprawdę, chcesz mnie?-zdziwiłam się i to bardzo.
Nuggat był fainy, ogółem miły . Ale muszę chyba go bardziej poznać.
-Może...no...ekh. Masz racje za wcześniej.-powiedziałam.
Pies spuścił głowę ale ja pocałowałam go czule i namiętnie w pyszczek. Po czym wyszeptałam:
-Ale możemy być razem na próbę. Lub chciałabym Cię wiesz, bardziej poznać.
Nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Może to szaleństwo że tak szybko chce mieć partnera. Ale co z teko. Miłość nie zna granic.
-Bo wiesz...też mi się podobasz...-zaśmiałam się słodko.
(Nuggat?)
Nuggat był fainy, ogółem miły . Ale muszę chyba go bardziej poznać.
-Może...no...ekh. Masz racje za wcześniej.-powiedziałam.
Pies spuścił głowę ale ja pocałowałam go czule i namiętnie w pyszczek. Po czym wyszeptałam:
-Ale możemy być razem na próbę. Lub chciałabym Cię wiesz, bardziej poznać.
Nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Może to szaleństwo że tak szybko chce mieć partnera. Ale co z teko. Miłość nie zna granic.
-Bo wiesz...też mi się podobasz...-zaśmiałam się słodko.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
Śmiał się.
- Zadam ci zagadkę, kto to jest: Ma niebieskie oczy, jest husky'm, stoi obok mnie, śmieje się, nazywa się Blue. - odparłam.
- Yyy... chyba nie ja?
- Ty.
- Ja?
- Tak! - polizałam go. - Teraz wierzysz?
<Blue?>
- Zadam ci zagadkę, kto to jest: Ma niebieskie oczy, jest husky'm, stoi obok mnie, śmieje się, nazywa się Blue. - odparłam.
- Yyy... chyba nie ja?
- Ty.
- Ja?
- Tak! - polizałam go. - Teraz wierzysz?
<Blue?>
Od Blue cd. Lessie
Spojrzałem na nią. Chyba się przesłyszałem bo...powiedziała chyba że się zakochała. Dobry żart...
-Śmieszne to...-zaśmiałem się.
Suczka spuściła głowę.
-Wiesz co...możesz powtórzyć bo chyba nie dosłyszałem ....-westchnąłem.
Nie chciałem żeby mnie źle zrozumiała.
-Blue...bo ja...-szeptała cicho.
-No co? -mruknąłem.
-Bo ja...no k-kocham ...no...-szeptała coraz ciszej.
-Kogo tak kochasz? To ktoś ze sfory?-zapytałem.
-Tak.-odpowiedziała.
-Znam go?-zapytałem z szyderczym uśmiechem.
-No.-cicho powiedziała...
Bawiłem się w szarady z Lessie. Chciałem wiedzieć co to za szczęściarz...znaczy no ten...ekh nie ważne.
-Łady jest ?-nie wyrobiłem i się śmiałem.
(Lessie?)
-Śmieszne to...-zaśmiałem się.
Suczka spuściła głowę.
-Wiesz co...możesz powtórzyć bo chyba nie dosłyszałem ....-westchnąłem.
Nie chciałem żeby mnie źle zrozumiała.
-Blue...bo ja...-szeptała cicho.
-No co? -mruknąłem.
-Bo ja...no k-kocham ...no...-szeptała coraz ciszej.
-Kogo tak kochasz? To ktoś ze sfory?-zapytałem.
-Tak.-odpowiedziała.
-Znam go?-zapytałem z szyderczym uśmiechem.
-No.-cicho powiedziała...
Bawiłem się w szarady z Lessie. Chciałem wiedzieć co to za szczęściarz...znaczy no ten...ekh nie ważne.
-Łady jest ?-nie wyrobiłem i się śmiałem.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
Chwilę myślałem.
- Zrobiłbym to... dla każdej, ale... ty z wszystkich jesteś najbardziej wyjątkowa. - szepnąłem.
- Ja?
- Ty. - polizałem ją. - Yuki?
- Tak?
- Yuki... Może pytam za wcześnie, ale... czy chciałabyś... byc moją partnerką?
<Yuki?>
- Zrobiłbym to... dla każdej, ale... ty z wszystkich jesteś najbardziej wyjątkowa. - szepnąłem.
- Ja?
- Ty. - polizałem ją. - Yuki?
- Tak?
- Yuki... Może pytam za wcześnie, ale... czy chciałabyś... byc moją partnerką?
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
Otworzyłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Słyszałam jak Nuggat mnie przepraszał. On myślał że to jego wina. Było mi tak głupio. Sama nie wiedziałam że mam chorobę morską , nigdy nie byłam na statku. Nie chciałam się odzywać bo chciałam zapaść się pod ziemię tak mi było głupio. Zlizałam łzę z policzka Nuggata.
-Nuggat...to ja przepraszam....ja nie wiedziałam sama że mam chorobę morską. To prze zemnie i moją głupotę.
Wstałam ledwo co, chwiejąc się lekko po czym zwiesiłam łeb.
-Dotychczas nie podróżowałam statkiem....-westchnęłam.
Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Uratował mnie...
-Dziękuje...-uśmiechnęłam się i ukrytkiem spojrzałam na niego.
-Za co?-zapytał zdziwiony i w nerwach.
-Za ratunek...-wyszeptałam.
(Nuggat?)
-Nuggat...to ja przepraszam....ja nie wiedziałam sama że mam chorobę morską. To prze zemnie i moją głupotę.
Wstałam ledwo co, chwiejąc się lekko po czym zwiesiłam łeb.
-Dotychczas nie podróżowałam statkiem....-westchnęłam.
Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Uratował mnie...
-Dziękuje...-uśmiechnęłam się i ukrytkiem spojrzałam na niego.
-Za co?-zapytał zdziwiony i w nerwach.
-Za ratunek...-wyszeptałam.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
Zaganiałam owce, podczas gdy Blue na nie polował.
- Eh... zespół z nas niezły. - powiedziałam gdy wszystkie owce leżały martwe.
- Chyba tak...
- Wiesz...
- Co?
- Ja... Blue...
- Co?
- Ja... Blue, ja...
- No mów!
- Ja... jestem w tobie... zakochana. - wyszeptałam.
<Blue?>
- Eh... zespół z nas niezły. - powiedziałam gdy wszystkie owce leżały martwe.
- Chyba tak...
- Wiesz...
- Co?
- Ja... Blue...
- Co?
- Ja... Blue, ja...
- No mów!
- Ja... jestem w tobie... zakochana. - wyszeptałam.
<Blue?>
od Blue cd. Lessie
-Czasem wystarczy ruszyć głową.-zaśmiałem się.
-No tak...-westchnęła.
-Po to ma się przyjaciół.-powiedziałem.
Po czym spuściłem lekko głowę patrząc na ranę. Miło było, jej pomóc. Widać ze była szczęśliwa ale w jakim stopniu.
-Ludzie tacy są, może nie wszyscy ale teraz czas na polowanie.-zaśmiałem się.
Nie wiem czy Lessie wiedziała o co mi chodzi. Owce zostały same kilka owiec! Nareszcie mogę coś upolować w dodatku można wszystkie zabić dla sfory.
-Co powiesz na współpracę?-zapytałem warcząc z uśmiechem.
-Ale w czym?-przechyliła głowę lekko.
-Owce...są same, czas na polowanie, reszta wystarczy by wykarmić sforę.-powiedziałem jakby władczo.
Stanąłem na wielkim głazie i zawyłem melodyjnie, po czym skoczyłem z niego biegnąc do owiec.
-Ty zaganiasz!-krzyknąłem do Lessie.
(Lessie?)
-No tak...-westchnęła.
-Po to ma się przyjaciół.-powiedziałem.
Po czym spuściłem lekko głowę patrząc na ranę. Miło było, jej pomóc. Widać ze była szczęśliwa ale w jakim stopniu.
-Ludzie tacy są, może nie wszyscy ale teraz czas na polowanie.-zaśmiałem się.
Nie wiem czy Lessie wiedziała o co mi chodzi. Owce zostały same kilka owiec! Nareszcie mogę coś upolować w dodatku można wszystkie zabić dla sfory.
-Co powiesz na współpracę?-zapytałem warcząc z uśmiechem.
-Ale w czym?-przechyliła głowę lekko.
-Owce...są same, czas na polowanie, reszta wystarczy by wykarmić sforę.-powiedziałem jakby władczo.
Stanąłem na wielkim głazie i zawyłem melodyjnie, po czym skoczyłem z niego biegnąc do owiec.
-Ty zaganiasz!-krzyknąłem do Lessie.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
Tylko poszedłem wybrac kurczaka już wróciłem, a Yuki nie było. Spanikowałem, obiegłem cały statek. Zobaczyłem ją w wodzie.
- Yuki! - krzyknąłem i wskoczyłem do wody.
Podpłynąłem do niej i zaciągnąłem ją na brzeg. Ledwo oddychała.
- Yuki! Yuki, powiedz, że żyjesz! - krzyknąłem.
Jednak czekałem kilka minut. Nic nie mówiła.
- Yuki! Yuki, nie! - szepnąłem i przytuliłem się do niej.
A wtedy ona otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.
- Przepraszam cię. Nie chciałem. Nie wiedziałem, że masz chorobę morską. Yuki... wybacz mi. - szepnąłem, a z oka poleciała mi łza.
<Yuki?>
- Yuki! - krzyknąłem i wskoczyłem do wody.
Podpłynąłem do niej i zaciągnąłem ją na brzeg. Ledwo oddychała.
- Yuki! Yuki, powiedz, że żyjesz! - krzyknąłem.
Jednak czekałem kilka minut. Nic nie mówiła.
- Yuki! Yuki, nie! - szepnąłem i przytuliłem się do niej.
A wtedy ona otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.
- Przepraszam cię. Nie chciałem. Nie wiedziałem, że masz chorobę morską. Yuki... wybacz mi. - szepnąłem, a z oka poleciała mi łza.
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
Nuggat miał niezłe znajomości. W dodatku ta kolacja na statku. Słodkie.
-No nie wiem..-zaśmiałam się.
Serialnie, nie wiedziałam co zjeść. A wogule co jest? Zastanawiałam się. Co by tutaj.
-Mają kurczaka?-zapytałam cicho.
-No jasne!-krzyknął .
Po czym gdzieś poszedł. Siedziałam tak czekając, Nagle poczułam się źle. Stanęłam na dwóch łapach i zobaczyłam że odbijamy od brzegu. Dopiero teraz poczułam że mam chorobę morską. Poczułam się bardzo źle....zemdlałam i ostatnie co widziałam to jak wpadam do wody...miałam nadzieje że ktoś mnie uratuje.
(Nuggat?)
-No nie wiem..-zaśmiałam się.
Serialnie, nie wiedziałam co zjeść. A wogule co jest? Zastanawiałam się. Co by tutaj.
-Mają kurczaka?-zapytałam cicho.
-No jasne!-krzyknął .
Po czym gdzieś poszedł. Siedziałam tak czekając, Nagle poczułam się źle. Stanęłam na dwóch łapach i zobaczyłam że odbijamy od brzegu. Dopiero teraz poczułam że mam chorobę morską. Poczułam się bardzo źle....zemdlałam i ostatnie co widziałam to jak wpadam do wody...miałam nadzieje że ktoś mnie uratuje.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
To nie było godne owczarka szkockiego collie.
- Ja ich nie... - westchnęłam oburzona.
Jednak nie chciałam, żeby Blue powiedział, że jestem pupilkiem ludzi. Psy powoli zabijały trzeciego człowieka. Został tylko jeden. Pasterz, który odebrał mi wolnośc. Dalej! Zerwałam bransoletkę z łapy i rzuciłam mu pod nogi. Spojrzał, a ja wykorzystałam jego nieuwagę, stanęłam na skale i skoczyłam na jego głowę. Wgryzłam mu się do gardła. Padł na ziemię, a ja skoczyłam obok niego gładko, na cztery łapy.
- Koniec. - westchnęłam.
Nie wiem, czy byłam szczęśliwa czy smutna. Rozerwałam bransoletkę na strzępy i wrzuciłam je do strumyka. Rzuciłam na nie kamień.
- Koniec z tym. - szepnęłam wreszcie szczęśliwa.
Byłam wolna.
- Dziękuję wam. - podziękowałam psom.
Psy pożegnały się i odbiegły.
- Eh... Blue?
- Tak?
- Ja... dziękuję ci.
<Blue?>
- Ja ich nie... - westchnęłam oburzona.
Jednak nie chciałam, żeby Blue powiedział, że jestem pupilkiem ludzi. Psy powoli zabijały trzeciego człowieka. Został tylko jeden. Pasterz, który odebrał mi wolnośc. Dalej! Zerwałam bransoletkę z łapy i rzuciłam mu pod nogi. Spojrzał, a ja wykorzystałam jego nieuwagę, stanęłam na skale i skoczyłam na jego głowę. Wgryzłam mu się do gardła. Padł na ziemię, a ja skoczyłam obok niego gładko, na cztery łapy.
- Koniec. - westchnęłam.
Nie wiem, czy byłam szczęśliwa czy smutna. Rozerwałam bransoletkę na strzępy i wrzuciłam je do strumyka. Rzuciłam na nie kamień.
- Koniec z tym. - szepnęłam wreszcie szczęśliwa.
Byłam wolna.
- Dziękuję wam. - podziękowałam psom.
Psy pożegnały się i odbiegły.
- Eh... Blue?
- Tak?
- Ja... dziękuję ci.
<Blue?>
Od Nuggata do Yuki
Zastanawiałem się.
- Teraz? - spytałem powoli.
- Ok.
Poszliśmy do Nelly.
- Z chęcią się nimi zaopiekuję. - odparła.
- Dzięki. - podziękowała Yuki.
- Nie ma za co. - powiedziała Nelly.
Gdy już poszliśmy, spytałem:
- Co powiesz na kolację na wodzie?
- Na wodzie?
- Restauracja na statku.
- Wpuszczą nas?
- A dlaczego nie?
- Jesteśmy psami.
- Ale ja znam właścicieli tego statku.
- No... ok.
Doszliśmy. Państwo wpuścili nas uprzejmie. Zaszczekałem grzecznie.
- Oh, nie trzeba. - zaśmiali się.
- Co jemy? - spytałem Yuki.
<Yuki?>
Od Blue-C.d.Lessie
Nie wiedziałem co ta suka sobie wyobraża, przecież oni ją zabiją. Było ich czterech. Ta baba postradała rozum. Nie wytrzymałem:
-Oszalałaś!-warknąłem donośnie.
Wściekły zębami przedarłem bandaż z łapy. Nie chciałem jej tak zostawić. Nie jestem tchórzem! Wyszedłem z krzaków, nie warcząc i uśmiechając się. Jeden z nich spojrzał na mnie i wycelował.
-Co on się tak uśmiecha...?-podrapał się po głowie.
Trzymałem szyderczy uśmiech jeszcze przez chwilę. Spojrzałem na Lessie.
-Cii...-szepnąłem do niej.
Zdziwiona suczka warknęła na ludzi ja natomiast zawyłem głośno i to donośnie:
-Czas wezwać chłopaków!-krzyknąłem.
Po czym zawyłem jeszcze raz.
-Jakich chłopaków? -zdziwiła się Lessie.
-Kolegów ze schroniska, mieliśmy tam Klanik mały.
Po chwili ludzie zaczęli strzelać ja biegałem wokół nich, nareszcie zjawili się Bolt, Sasuke, Black, Szasta i jeszcze inni. Ludzie obrócili się i na nich spojrzeli.
-Siema chłopaki! -krzyknąłem.
-To same Husky!-oburzyła się Lessie.
-Dokładnie! Chłopaki zabawmy się!!-krzyknąłem ponownie.
Ludzie strzelali na oślep. Więc nie trafiali. Moi kumple rzucali się na nich co chwile nie tracąc woli walki. Po chwili dwóch ludzi leżało martwych...
(Lessie?)
-Oszalałaś!-warknąłem donośnie.
Wściekły zębami przedarłem bandaż z łapy. Nie chciałem jej tak zostawić. Nie jestem tchórzem! Wyszedłem z krzaków, nie warcząc i uśmiechając się. Jeden z nich spojrzał na mnie i wycelował.
-Co on się tak uśmiecha...?-podrapał się po głowie.
Trzymałem szyderczy uśmiech jeszcze przez chwilę. Spojrzałem na Lessie.
-Cii...-szepnąłem do niej.
Zdziwiona suczka warknęła na ludzi ja natomiast zawyłem głośno i to donośnie:
-Czas wezwać chłopaków!-krzyknąłem.
Po czym zawyłem jeszcze raz.
-Jakich chłopaków? -zdziwiła się Lessie.
-Kolegów ze schroniska, mieliśmy tam Klanik mały.
Po chwili ludzie zaczęli strzelać ja biegałem wokół nich, nareszcie zjawili się Bolt, Sasuke, Black, Szasta i jeszcze inni. Ludzie obrócili się i na nich spojrzeli.
-Siema chłopaki! -krzyknąłem.
-To same Husky!-oburzyła się Lessie.
-Dokładnie! Chłopaki zabawmy się!!-krzyknąłem ponownie.
Ludzie strzelali na oślep. Więc nie trafiali. Moi kumple rzucali się na nich co chwile nie tracąc woli walki. Po chwili dwóch ludzi leżało martwych...
(Lessie?)
Od Yuki-C.d.Nuggata
Nelly...hmm chyba dobry pomysł. Pamiętam iż Nelly gdy była szczeniakiem była bardziej mądra niż Lessie.
-Dobrze .-zaśmiałam się.
-Fainie.-powiedział.
-To ehkem...kiedy?-znów się lekko zarumieniłam.
Zwykle unikałam takich kontaktów ale fainie będzie. Mam nadzieje.
(Nuggat?)
-Dobrze .-zaśmiałam się.
-Fainie.-powiedział.
-To ehkem...kiedy?-znów się lekko zarumieniłam.
Zwykle unikałam takich kontaktów ale fainie będzie. Mam nadzieje.
(Nuggat?)
Od Belli do Anioła
Lubiłam miłe psy. Te akurat takie były.
- Cześc. Właśnie uciekam z wyścigu, więc jakby coś to ja tylko na chwilę. - odparłam.
- Aha. - odpowiedział Anioł.
- Czekaj, czekaj... Powiedziałaś uciekam z wyścigu? - spytała Amora.
- Eh... tak. Z wyścigu. - westchnęłam. - Będę biegła.
Chciałam biec, ale wyszedł mi kulawy chód.
- Wszystko przez tę ciążę! - syknęłam sama do siebie.
- Ciążę? - spytali w tej samej chwili Anioł i Amora.
- Tak. - westchnęłam.
Nagle dostałam skurczy. Pobiegłam za drzewa. Po kilku chwilach obok mnie leżał mały greyhound.
- Będziesz Sweeney. - szepnęłam do niego.
Gdy mały wstał, zaprowadziłam go do Anioła.
- To... Sweeney. - przedstawiłam go. - Teraz będzie mały kłopot, bo nie chcę dalej biegac z małym. I to może byc dla niego zbyt duży wysiłek. A... domu nie mamy...
- Więc dołączcie do Sfory. - zaproponował Anioł.
- Macie sforę? - zapytałam z nadzieją.
- Nie my. Ashley. Choc! - odparły i zaprowadziły mnie i szczeniaka do tej sfory.
Przyjęli nas!
- Eee... Anioł? Oprowadzisz mnie po sforze? - spytałam cicho.
<Anioł?>
- Cześc. Właśnie uciekam z wyścigu, więc jakby coś to ja tylko na chwilę. - odparłam.
- Aha. - odpowiedział Anioł.
- Czekaj, czekaj... Powiedziałaś uciekam z wyścigu? - spytała Amora.
- Eh... tak. Z wyścigu. - westchnęłam. - Będę biegła.
Chciałam biec, ale wyszedł mi kulawy chód.
- Wszystko przez tę ciążę! - syknęłam sama do siebie.
- Ciążę? - spytali w tej samej chwili Anioł i Amora.
- Tak. - westchnęłam.
Nagle dostałam skurczy. Pobiegłam za drzewa. Po kilku chwilach obok mnie leżał mały greyhound.
- Będziesz Sweeney. - szepnęłam do niego.
Gdy mały wstał, zaprowadziłam go do Anioła.
- To... Sweeney. - przedstawiłam go. - Teraz będzie mały kłopot, bo nie chcę dalej biegac z małym. I to może byc dla niego zbyt duży wysiłek. A... domu nie mamy...
- Więc dołączcie do Sfory. - zaproponował Anioł.
- Macie sforę? - zapytałam z nadzieją.
- Nie my. Ashley. Choc! - odparły i zaprowadziły mnie i szczeniaka do tej sfory.
Przyjęli nas!
- Eee... Anioł? Oprowadzisz mnie po sforze? - spytałam cicho.
<Anioł?>
Od Anioła do Belli
Siedziałem nad stawem. Nie miałem humoru na kąpiel ,co innego Amora ... Raptem usłyszałem czyjś głos. Za mną stała suczka charta.
-Witaj ! -Przywitała się.
-Dzień dobry...
-Mogę się napić ?
-Możesz...
Ami wyszła z wody.
-Witam ! Jestem Amora Ami .
-Ja Bella.
-A ja jestem Anioł.
Bella?
-Witaj ! -Przywitała się.
-Dzień dobry...
-Mogę się napić ?
-Możesz...
Ami wyszła z wody.
-Witam ! Jestem Amora Ami .
-Ja Bella.
-A ja jestem Anioł.
Bella?
Od Lessie do Blue
Chciałam podejśc do strumyka, nie jadłam i nie piłam od wczoraj, a było południe, a nagle ktoś na mnie skoczył.
- Nie bij! - pisnęłam zaskoczona.
- Lassie? - ktoś krzyknął.
- Eee... Blue?
- No... - zszedł ze mnie.
- Eh...
Obaj byliśmy trochę zakłopotani.
- Eee... co tu robisz? - spytał.
- Nic.
- Coś na pewno.
Nagle usłyszałam huk strzału. Huk, strzału strzelby człowieka. Pasterza. Przypomniałam sobie, co powiedział:
"Z tą bransoletką zawsze cię poznam. Spróbuj nie przyjśc zaganiac owce, pożałujesz tego."
- Chowaj się, Blue! - szepnęłam.
- Co? Kto?
- Pasterz. Przyszli po mnie. Nie byłam wczoraj u owiec. - syknęłam.
- Ale...
- Cicho i chowaj się, puki możesz! - odparłam.
Ludzie zbliżali się.
- Oni cię wykorzystują! Nie stac ich na wyżywienie psa, dlatego wykorzystują to, że jesteś dzikim psem! Mają ciebie i zaganianie owiec za darmo! - krzyknął Blue.
- Wiem o tym. I dlatego... Koniec z tym! - warknęłam w ich kierunku.
Stanęłam w pozycji obronnej. Wiedziałam, ze nie dam sobie rady z ludźmi ze strzelbami.
- Będę walczyc o wolnośc. - szepnęłam sama do siebie. - Wolnośc, jest dla mnie tym, co dla innych psów ciepła buda i miska karmy. Wolnośc jest dla mnie życiem. I nie dopuszczę do tego, by mi ją odebrano.
<Blue?>
- Nie bij! - pisnęłam zaskoczona.
- Lassie? - ktoś krzyknął.
- Eee... Blue?
- No... - zszedł ze mnie.
- Eh...
Obaj byliśmy trochę zakłopotani.
- Eee... co tu robisz? - spytał.
- Nic.
- Coś na pewno.
Nagle usłyszałam huk strzału. Huk, strzału strzelby człowieka. Pasterza. Przypomniałam sobie, co powiedział:
"Z tą bransoletką zawsze cię poznam. Spróbuj nie przyjśc zaganiac owce, pożałujesz tego."
- Chowaj się, Blue! - szepnęłam.
- Co? Kto?
- Pasterz. Przyszli po mnie. Nie byłam wczoraj u owiec. - syknęłam.
- Ale...
- Cicho i chowaj się, puki możesz! - odparłam.
Ludzie zbliżali się.
- Oni cię wykorzystują! Nie stac ich na wyżywienie psa, dlatego wykorzystują to, że jesteś dzikim psem! Mają ciebie i zaganianie owiec za darmo! - krzyknął Blue.
- Wiem o tym. I dlatego... Koniec z tym! - warknęłam w ich kierunku.
Stanęłam w pozycji obronnej. Wiedziałam, ze nie dam sobie rady z ludźmi ze strzelbami.
- Będę walczyc o wolnośc. - szepnęłam sama do siebie. - Wolnośc, jest dla mnie tym, co dla innych psów ciepła buda i miska karmy. Wolnośc jest dla mnie życiem. I nie dopuszczę do tego, by mi ją odebrano.
<Blue?>
piątek, 29 sierpnia 2014
Od Nuggata do Yuki
Chwilę myślałem. Dac Lassie to głupota, Hugo za szczeniakami nie przepada, dokładac obowiązków Ashley i Trampowi niepotrzebnie... A Nelly? Tak. Ona się nadaje. Wspaniale.
- Eh... wiesz, daj je na popilnowanie do Nelly, mojej siostry. Ona kocha szczeniaki, ale nie ma partnera, a o adopcji nie myślała. - zaproponowałem. - Chyba, że nie chcesz.
<Yuki?>
- Eh... wiesz, daj je na popilnowanie do Nelly, mojej siostry. Ona kocha szczeniaki, ale nie ma partnera, a o adopcji nie myślała. - zaproponowałem. - Chyba, że nie chcesz.
<Yuki?>
Od Yuki-C.d.Nuggata
Uśmiechnęłam się słodko. Jakoś nie wiedziałam co powiedzieć, więc się zarumieniłam i odwróciłam lekko głowę. Lecz po kilku chwilach bez zastanowienia odrzekłam:
-Jasne.
Miło było ze strony Nuggata , to naprawdę miły gest. Zaprosić mnie na kolację.
-Ale...-szepnęłam.
-Tak, o co chodzi?-zapytał zmartwiony.
-Nie wiem komu zostawić moje córki....
-Masz córki!-zdziwił się strasznie.
-Tak, adoptowane, Sally i Violet.-odrzekłam z dumą na pysku.
(Nuggat?)
-Jasne.
Miło było ze strony Nuggata , to naprawdę miły gest. Zaprosić mnie na kolację.
-Ale...-szepnęłam.
-Tak, o co chodzi?-zapytał zmartwiony.
-Nie wiem komu zostawić moje córki....
-Masz córki!-zdziwił się strasznie.
-Tak, adoptowane, Sally i Violet.-odrzekłam z dumą na pysku.
(Nuggat?)
Od Blue-C.d.Lessie
Taaa Lessie miała rację. Nie rozumiałem jej i to kompletnie. Myślałem że ona lubi ludzi i takie tam i pracuje dla tego faceta bo chcę to robić a tu nagle się dowiaduję że oni ją zabiją jeżeli nie będzie tam przychodziła. No jakoś nie ogarniam... to takie skomplikowane. Jakoś specjalnie nie chciałem za nią biec, a raczej nie mogłem...kurde co ja gadam nie było sensu za nią biec. To już jej skomplikowana sprawa...Sama musi to wszystko przemyśleć. Ja natomiast zostałem haniebnie poszkodowany. Miałem już plan zemsty na tym faceciku. Nie długo go wykonam...lecz najpierw powinienem zapytać się o coś Lessie. Poszedłem do swojej jaskini, widziałem jak wstaje słońce. Westchnąłem i pomyślałem że na chwilę zasnę. Ale obudziłem się dopiero w południe.
-No ładnie...-powiedziałem sam do siebie z pretensją w głosie.
Zacząłem się rozciągać i ziewnąłem raz po raz prężąc się. Zaburczało mi w brzuchu więc chciałem udać się na polowanie. Lecz łapa nadal bolała. Co za pech...Poszedłem wolno się czegoś napić. Ale miałem chęć na wodę górską. Pamiętam jej smak, była lepsza niż ta z wodospadu. Po chwili usłyszałem donośny płacz, schowałem się za kamieniem. Ale nikogo nie było widać więc szedłem dalej. Kiedy dotarłem na miejsce , napiłem się i położyłem koło strumyka. Poczułem woń, woń suczki, nie byłem pewien ale być może to woń Lessie. Westchnąłem ciężko. Niespodziewanie usłyszałem szelest, ktoś stąpał łapami. W górach było to bardzo donośne. Nie obracając się skoczyłem na tego ktosia...przygniotłem go do ziemi mocno i otworzyłem oczy...to była ....Lessie?!
(Lessie?)
-No ładnie...-powiedziałem sam do siebie z pretensją w głosie.
Zacząłem się rozciągać i ziewnąłem raz po raz prężąc się. Zaburczało mi w brzuchu więc chciałem udać się na polowanie. Lecz łapa nadal bolała. Co za pech...Poszedłem wolno się czegoś napić. Ale miałem chęć na wodę górską. Pamiętam jej smak, była lepsza niż ta z wodospadu. Po chwili usłyszałem donośny płacz, schowałem się za kamieniem. Ale nikogo nie było widać więc szedłem dalej. Kiedy dotarłem na miejsce , napiłem się i położyłem koło strumyka. Poczułem woń, woń suczki, nie byłem pewien ale być może to woń Lessie. Westchnąłem ciężko. Niespodziewanie usłyszałem szelest, ktoś stąpał łapami. W górach było to bardzo donośne. Nie obracając się skoczyłem na tego ktosia...przygniotłem go do ziemi mocno i otworzyłem oczy...to była ....Lessie?!
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
- Ech! Łap mnie! - skoczyłem na brzeg.
Ona popędziła za mną i biegaliśmy po polanie.
- Eee... Yuki...
- Tak?
- Mogę zaprosic cię na kolację?
<Yuki?>
Luisa - nasz grafik!
Luisa zwycięża z Lacostą w konkursie na grafika!
8 - 9
Gratulujemy!
Luisa, otrzymujesz 10 $K.
A Lacosta na pocieszenie 5 $K.
Życzymy dalszych sukcesow, Alphy.
Praca Luisy:
Praca Lacosty:
8 - 9
Gratulujemy!
Luisa, otrzymujesz 10 $K.
A Lacosta na pocieszenie 5 $K.
Życzymy dalszych sukcesow, Alphy.
Praca Luisy:
Praca Lacosty:
Czika - zwycięzca Wystawy i Agility!
Czika wygrywa Agility i Wystawę!
Nagrody:
20 $K
i inne, później.
Nagrody:
20 $K
i inne, później.
czwartek, 28 sierpnia 2014
Od Omi do Roka
- Ja też ciebie! I też chcę byc z tobą! - krzyknęłam i go polizałam. - Roko?
- Tak?
- Bo ja... adoptowałam trzy szczeniaki: Sophie i Lady. I... nie przeszkadza ci to?
<Roko?>
- Tak?
- Bo ja... adoptowałam trzy szczeniaki: Sophie i Lady. I... nie przeszkadza ci to?
<Roko?>
Od Roka do Omi
- Chciałbym spróbować.
- Ja też.
- Właściwie na co ja czekam Omi... Kocham cie! I chce być z tobą!
<Omi?>
- Ja też.
- Właściwie na co ja czekam Omi... Kocham cie! I chce być z tobą!
<Omi?>
Od Omegi do Rokkyego
Popatrzyłam na niego.
- Wiesz... - zaczęłam.
- No nie wiem...
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Czyli?
- ...Spróbujemy?
<Roko?>
- Wiesz... - zaczęłam.
- No nie wiem...
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Czyli?
- ...Spróbujemy?
<Roko?>
Od Rokkyego do Omi
Myślałem przez chwilę, z jednej strony chciałem mieć partnerkę bardzo, ale z drugiej samotnik? Nie wiem czy nadaję się do rodziny. W sumie, to nadaję, tylko muszę się postarać.
- To co zrobimy Omi?
<Omega?>
- To co zrobimy Omi?
<Omega?>
Od Roka do Omi
- Wiesz... trochę się zdziwiłam. - szepnęłam.
- Eh...
- Ale...!
- Co?
- Miałam... powiedziec ci to samo.
<Roko?>
- Eh...
- Ale...!
- Co?
- Miałam... powiedziec ci to samo.
<Roko?>
Od Roka do Omi
- Eeee. Nic, uwierz mi to bzdury.
- Proszę... - Suczka zrobiła słodkie oczy którym nie dało się oprzeć.
- Dobrze powiem... Podobasz mi się.
<Omi?>
- Proszę... - Suczka zrobiła słodkie oczy którym nie dało się oprzeć.
- Dobrze powiem... Podobasz mi się.
<Omi?>
Od Omegi do Roko
Popatrzyłam mu prosto w oczy.
- I...? - spytałam.
- ... Już nic.
- Proszę, powiedz!
- Eee...
- Roko, proszę!
- No...
- Więc?
<Roko?>
- I...? - spytałam.
- ... Już nic.
- Proszę, powiedz!
- Eee...
- Roko, proszę!
- No...
- Więc?
<Roko?>
Od Roko do Omegi
- Emmm, no niech będzie.
Szliśmy w milczeniu, w końcu odezwałem się.
- Mam ci mówić Omega czy Omi?
- Skąd wiesz że lubię jak mi mówią Omi?
- Eeee, po prostu wiem, coś o tobie słyszałem. Omi. I... Zresztą nie.
<Omi?>
Szliśmy w milczeniu, w końcu odezwałem się.
- Mam ci mówić Omega czy Omi?
- Skąd wiesz że lubię jak mi mówią Omi?
- Eeee, po prostu wiem, coś o tobie słyszałem. Omi. I... Zresztą nie.
<Omi?>
Od Omegi cd. Dina do Roko
- Pa. - pożegnałam się i podeszłam do tego Alaskana.
Popatrzył na mnie dziwnie.
- Jesteś Omega?
- Tak. A ty Roko?
- Mhm.
- Co tu robisz sam?
- Eh... jestem samotnikiem.
Właśnie tak mówił o nim Dino.
- Cóż, samotniku, idziesz ze mną nad wodę? - spytałam.
<Roko?>
Popatrzył na mnie dziwnie.
- Jesteś Omega?
- Tak. A ty Roko?
- Mhm.
- Co tu robisz sam?
- Eh... jestem samotnikiem.
Właśnie tak mówił o nim Dino.
- Cóż, samotniku, idziesz ze mną nad wodę? - spytałam.
<Roko?>
Od Dina do Omegi
- Omi ja ciebie rozumiem, tyle że chyba będę z Korą, bo... No wiesz, miłość.
- Tak , rozumiem.
- Nie gniewaj się.
Nagle zobaczyłem Rokkyego.
- O idzie mój brat. Roko.
- Twój brat? Jakiś... Nie podobny. To alaskan?
- Tak, Alaskan Malamute. Jest ode mnie młodszy to przyrodni brat.
Patrzeliśmy na Roka który kładł się na trawę.
- Mama mówiła od początku że Roko to dziwny trochę pies, nikt go za bardzo nie rozumie, jest samotnikiem, ale ma też uczucia.
- Dużo wiesz o swoim bracie.
- Muszę coś o nim wiedzieć, czasem z nim gadam. To ja spadam pa.
<Omi?>
- Tak , rozumiem.
- Nie gniewaj się.
Nagle zobaczyłem Rokkyego.
- O idzie mój brat. Roko.
- Twój brat? Jakiś... Nie podobny. To alaskan?
- Tak, Alaskan Malamute. Jest ode mnie młodszy to przyrodni brat.
Patrzeliśmy na Roka który kładł się na trawę.
- Mama mówiła od początku że Roko to dziwny trochę pies, nikt go za bardzo nie rozumie, jest samotnikiem, ale ma też uczucia.
- Dużo wiesz o swoim bracie.
- Muszę coś o nim wiedzieć, czasem z nim gadam. To ja spadam pa.
<Omi?>
Od Yuki-C.d.Nuggata
-Odpowiem...-zaczęłam mówić niepewnie.
Po czym się cofnęłam.
-Na bombę!-skończyłam i wskoczyłam do wody.
Oczywiście że ze śmiechem. Chciałam zobaczyć jego minę. Po chwili i on znalazł się w wodzie. A ja ze śmiechem zaczęłam go chlapać.
-Pożałujesz! -krzyknął.
No i zaczęła się wojna na chlapanie, było zabawnie.
(Nuggat?)
Po czym się cofnęłam.
-Na bombę!-skończyłam i wskoczyłam do wody.
Oczywiście że ze śmiechem. Chciałam zobaczyć jego minę. Po chwili i on znalazł się w wodzie. A ja ze śmiechem zaczęłam go chlapać.
-Pożałujesz! -krzyknął.
No i zaczęła się wojna na chlapanie, było zabawnie.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
- Nie! Czemu taki jesteś? Dlaczego? Dlaczego nikt mnie nie chce? - załkałam. - Oni to zrobili wbrew mojej woli! Codziennie muszę tam chodzic, inaczej mnie zabiją! Jak się spóźnię to... nieważne, nie zrozumiesz! Nic nie rozumiesz! - krzyczałam. - Nikt mnie nie zrozumie!
I pobiegłam stamtąd. Skryłam się w górach. Nikt mnie tu nie znajdzie. Zostanę tu.
- Nikt nigdy nie zrozumie mojej natury. - szepnęłam.
<Blue?>
I pobiegłam stamtąd. Skryłam się w górach. Nikt mnie tu nie znajdzie. Zostanę tu.
- Nikt nigdy nie zrozumie mojej natury. - szepnęłam.
<Blue?>
Od Blue cd. Lessie
Przekręciłem oczyma mówiąc:
-Jakoś mnie to nie rusza...
Wiem nie byłem zbyt miły, ale ta rana. To ona mnie zraniła. Nie ten facet, gdybym odskoczył nic by mi się nie stało. Ale musiała...Bo ludzie jej kazali. Ludzie-nienawidzę ich. Spojrzałem na jej bransoletkę:
-Więc jednak jesteś ich pupilkiem...-powiedziałem.
(Lessie?)
-Jakoś mnie to nie rusza...
Wiem nie byłem zbyt miły, ale ta rana. To ona mnie zraniła. Nie ten facet, gdybym odskoczył nic by mi się nie stało. Ale musiała...Bo ludzie jej kazali. Ludzie-nienawidzę ich. Spojrzałem na jej bransoletkę:
-Więc jednak jesteś ich pupilkiem...-powiedziałem.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
- Tak. Jesteśmy. - westchnąłem.
Siedzieliśmy chwilę cicho wpatrując się w wodę.
- Hej, a co powiesz na...? - zaproponowałem i wskoczyłem do wody. - Kąpiel?
<Yuki?>
Siedzieliśmy chwilę cicho wpatrując się w wodę.
- Hej, a co powiesz na...? - zaproponowałem i wskoczyłem do wody. - Kąpiel?
<Yuki?>
Od Yuki cd. Nuggata
Zastanowiłam się przez chwilkę.
-Nie zaszkodzi się przejść.-uśmiechnęłam się lekko.
Nie miałam szczerze niczego do roboty, a krajobraz nad wodospadem podobał mi się jak zawsze. Kiedy tak szliśmy, poczułam tę woń, woń wodospadu i tej świeżej wody. Następie tylko usłyszałam szum, ponieważ nastawiłam uszy. Westchnęłam z uśmiechem i zaczęłam biec. Nuggat zdziwiony dopiero po chwili biegł za mną. Przeskakiwałam przez wszystko jak sarna. Nareszcie dotarliśmy.
-No i jesteśmy.-powiedziałam kiedy Nuggat mnie dogonił.
(Nuggat?)
-Nie zaszkodzi się przejść.-uśmiechnęłam się lekko.
Nie miałam szczerze niczego do roboty, a krajobraz nad wodospadem podobał mi się jak zawsze. Kiedy tak szliśmy, poczułam tę woń, woń wodospadu i tej świeżej wody. Następie tylko usłyszałam szum, ponieważ nastawiłam uszy. Westchnęłam z uśmiechem i zaczęłam biec. Nuggat zdziwiony dopiero po chwili biegł za mną. Przeskakiwałam przez wszystko jak sarna. Nareszcie dotarliśmy.
-No i jesteśmy.-powiedziałam kiedy Nuggat mnie dogonił.
(Nuggat?)
Od Lessie do Blue
Ja? Pupilkiem ludzi? Westchnęłam:
- Nie. Nie jestem pupilkiem ludzi.
- Nie? - spytał.
Chwilę siedziałam cicho. Nie wytrzymałam.
- Nie! Oni mi kazali... - powiedziałam ze łzami w oczach i pokazałam mu moją bransoletkę na łapie.
<Blue?>
- Nie. Nie jestem pupilkiem ludzi.
- Nie? - spytał.
Chwilę siedziałam cicho. Nie wytrzymałam.
- Nie! Oni mi kazali... - powiedziałam ze łzami w oczach i pokazałam mu moją bransoletkę na łapie.
<Blue?>
Od Nuggata do Yuki
- O, nie poznałem. - zaśmiałem się.
- Ja też nie.
- Dziwne.
- Bardzo dziwne.
- Jeszcze bardziej dziwniejsze!
Po chwili ona zaczęła się śmiac, aż w końcu powiedziałem:
- Idę nad wodospad, idziesz ze mną? - spytałem ostrożnie. - W... dwójkę zawsze raźniej.
<Yuki?>
- Ja też nie.
- Dziwne.
- Bardzo dziwne.
- Jeszcze bardziej dziwniejsze!
Po chwili ona zaczęła się śmiac, aż w końcu powiedziałem:
- Idę nad wodospad, idziesz ze mną? - spytałem ostrożnie. - W... dwójkę zawsze raźniej.
<Yuki?>
Od Yuki-C.d.Nuggata
-Poluję-powiedziałam ze spokojem.
Obejrzałam uważnie psa. Chyba nie raz go tutaj widziałam. Czyżby...
-Nuggat? Ale Ty urosłeś...-zaśmiałam się.
-Znasz mnie?-zdziwił się.
-Tak, mam na imię Yuki, jestem mamą Blue.-odpowiedziałam.
Nuggat spuścił głowę, chyba coś mu dolegało. Ahh...słyszałam o Korze. Ta suka jest nie zbyt mądra.... Lub po prostu nie potrafiła dobrze wybrać.Cóż zdarza się...
(Nuggat?)
Obejrzałam uważnie psa. Chyba nie raz go tutaj widziałam. Czyżby...
-Nuggat? Ale Ty urosłeś...-zaśmiałam się.
-Znasz mnie?-zdziwił się.
-Tak, mam na imię Yuki, jestem mamą Blue.-odpowiedziałam.
Nuggat spuścił głowę, chyba coś mu dolegało. Ahh...słyszałam o Korze. Ta suka jest nie zbyt mądra.... Lub po prostu nie potrafiła dobrze wybrać.Cóż zdarza się...
(Nuggat?)
Od Blue-C.d.Lessie
Warknąłem na nią co chwilkę. Nie miałem do niej zaufania.
-To przez Ciebie! Ty czasem myślisz? Tak, boli jakby ktoś wyrwał mi łapę.-Mruknąłem na nią obracając się i idąc w krzaki.
-Pupilek ludzi....-Wyszeptałem sam do siebie.
Widziałem jak Lessie spuszcza głowę. Nie wiem czemu wtedy na mnie skoczyła? Chciała żebym zginął. Nie rozumiem suczek. Nagle usłyszałem jak za mną biegnie. Nie chciałem biec bo łapa piekła.
-Co chcesz?-Mruknąłem niemiłosiernie.
(Lessie?)
-To przez Ciebie! Ty czasem myślisz? Tak, boli jakby ktoś wyrwał mi łapę.-Mruknąłem na nią obracając się i idąc w krzaki.
-Pupilek ludzi....-Wyszeptałem sam do siebie.
Widziałem jak Lessie spuszcza głowę. Nie wiem czemu wtedy na mnie skoczyła? Chciała żebym zginął. Nie rozumiem suczek. Nagle usłyszałem jak za mną biegnie. Nie chciałem biec bo łapa piekła.
-Co chcesz?-Mruknąłem niemiłosiernie.
(Lessie?)
Od Nuggata do Yuki
Po aferze z Korą nie chciało mi się nic. Biegnąc do lasu na polowanie, zatrzymałem się przy strumyku. Napiłem się wody. Już miałem wracac, gdy usłyszałem szelest w krzakach.
- Wrr... -warknąłem.
Cofnąłem się kilka kroków dalej, schyliłem głowę, nie tracąc wzroku z krzewów. Nagle wyłoniła się z nich jakaś suczka.
- Eee... co tu robisz? - spytałem.
<Yuki?>
- Wrr... -warknąłem.
Cofnąłem się kilka kroków dalej, schyliłem głowę, nie tracąc wzroku z krzewów. Nagle wyłoniła się z nich jakaś suczka.
- Eee... co tu robisz? - spytałem.
<Yuki?>
Od Cziki cd. Lessie do ?
-Sama nie wiem.
Westchnęłam patrząc na nią. Mój wzrok był rozbiegany, byłam zmęczona życiem.
-Lessie to moja sprawa, odnalezienie właścicielki to nie moje marzenie to mój cel w życiu i kiedyś tego dokonam. Ale nie chodzi o to że zostanę razem z nią...ona wie co dla mnie dobre. Ja zostanę z Wami. Tylko, chce wiedzieć czy nic jej nie jest i bratu.
-Ale po co?
Zapytała zdziwiona.
-To moja sprawa, nie potrzebuje pomocy.
Powiedziałam i zaczęłam biec do jaskini. Czy zawsze muszą się we wszystko mieszać? Takie są psy z tąd. Ja nie wytrzymam. Grrr...
-Nie mogą dać mi spokoju?
Spytałam sama siebie spoglądając z jaskini. Nagle ktoś wszedł...
(Ktosiu XD?)
Westchnęłam patrząc na nią. Mój wzrok był rozbiegany, byłam zmęczona życiem.
-Lessie to moja sprawa, odnalezienie właścicielki to nie moje marzenie to mój cel w życiu i kiedyś tego dokonam. Ale nie chodzi o to że zostanę razem z nią...ona wie co dla mnie dobre. Ja zostanę z Wami. Tylko, chce wiedzieć czy nic jej nie jest i bratu.
-Ale po co?
Zapytała zdziwiona.
-To moja sprawa, nie potrzebuje pomocy.
Powiedziałam i zaczęłam biec do jaskini. Czy zawsze muszą się we wszystko mieszać? Takie są psy z tąd. Ja nie wytrzymam. Grrr...
-Nie mogą dać mi spokoju?
Spytałam sama siebie spoglądając z jaskini. Nagle ktoś wszedł...
(Ktosiu XD?)
środa, 27 sierpnia 2014
Od Omegi do Dina
- Wiem. - westchnęłam.
Chciałam mu krzyknąc: - Ty nic nie rozumiesz! Tylko ty byłeś taki wyjątkowy! - Ale zamiast tego szepnęłam:
- Nikt mnie nie rozumie.
<Dino?>
Chciałam mu krzyknąc: - Ty nic nie rozumiesz! Tylko ty byłeś taki wyjątkowy! - Ale zamiast tego szepnęłam:
- Nikt mnie nie rozumie.
<Dino?>
Od Dina do Omegi
- Wiesz Omi, kocham Korę, ale to jest skomplikowane, nawet bardzo.
- Aha.
- Ale nie smuć się, u nas jest dużo psów. - Uśmiechnąłem się
<Omega?>
- Aha.
- Ale nie smuć się, u nas jest dużo psów. - Uśmiechnąłem się
<Omega?>
Od Omegi do Dina
- Dziękuję Dino. - westchnęłam.
- Nie ma za co.
- Jest. Bo właśnie takie słowa podnoszą na duchu. Eee...
- Tak?
- Kochasz Korę? Bo ja... ja kocham ciebie, nawet jeśli wolisz Korę.
<Dino?>
- Nie ma za co.
- Jest. Bo właśnie takie słowa podnoszą na duchu. Eee...
- Tak?
- Kochasz Korę? Bo ja... ja kocham ciebie, nawet jeśli wolisz Korę.
<Dino?>
Od Dina do Omegi
- Omega. Nie płacz. - Otarłem jej łzy. - To przeszłość, czeka jeszcze przyszłość.
- Masz rację.
- Nie mam. Tylko ja też tak miałem, staram się żyć przyszłością.
<Omega?>
- Masz rację.
- Nie mam. Tylko ja też tak miałem, staram się żyć przyszłością.
<Omega?>
Od Dina do Kory
Usłyszałem jak Kora rozmawia z Nuggatem. Zasmuciłem się, było mi szkoda Nuggata, ale też Kory. W końcu wszedłem i stanąłem przed Nuggatem.
- To nie jest jej wina... Tylko moja.
<Nuggat> Kora?>
- To nie jest jej wina... Tylko moja.
<Nuggat> Kora?>
Od Nuggata do Kory
- Kora! - krzyknąłem. - Nie, nie myliłaś się do mnie.
- Ale...
- To ja myliłem się co do ciebie. Wiedziałem. Byłem na przegranej pozycji od samego początku. Chciałem zaryzykowac. Nic z tego nie wyszło. Żegnaj. - odparłem i poszedłem.
<Kora?>
- Ale...
- To ja myliłem się co do ciebie. Wiedziałem. Byłem na przegranej pozycji od samego początku. Chciałem zaryzykowac. Nic z tego nie wyszło. Żegnaj. - odparłem i poszedłem.
<Kora?>
Od Kory do Dina i Nuggata
- Ja też myliłam się co do ciebie. Myślałam że będziesz bardziej wyrozumiały...powiedziałam ze łzami w oczach.
Odwróciłam się i poszłam do Dina.
<Dinio, Nuggat?>
Odwróciłam się i poszłam do Dina.
<Dinio, Nuggat?>
Od Nuggata do Kory i Dina
Zacisnąłem zęby.
- Nie liczcie na mnie. Koniec z nami, Kora! Nie musiałaś udawac, i tak wiedziałem, że wybierzesz Dina! - odparłem stanowczo i poszedłem stamtąd. - Myliłem się co do ciebie.
<Kora? Dino?>
- Nie liczcie na mnie. Koniec z nami, Kora! Nie musiałaś udawac, i tak wiedziałem, że wybierzesz Dina! - odparłem stanowczo i poszedłem stamtąd. - Myliłem się co do ciebie.
<Kora? Dino?>
Od Kory do Nuggata i Dina
Rano po rzemyśleniu całej sprawy poszłam do Dina i Nuggata
K: Wybrałam. To jest dla mnie trudne....
Ale wybieram...Dina...Nuggat przepraszam...Ale pamiętaj że zawsze możemy być przyjaciółmi. Bardzo cię lubię i nie chce żebyś mnie znienawidział i był zły na Dina...
< Nuggat, Dino? >
K: Wybrałam. To jest dla mnie trudne....
Ale wybieram...Dina...Nuggat przepraszam...Ale pamiętaj że zawsze możemy być przyjaciółmi. Bardzo cię lubię i nie chce żebyś mnie znienawidział i był zły na Dina...
< Nuggat, Dino? >
Od Kory do Nuggata i Dina
K: Dobra...dajcie mi czas zastanowie się.
N: Jasne
D: Dobra
Poszłam do mojego ojca.
K: Tato?
R: Tak?
K: Nie wiem kogo wybrać.
R: Przemyśl to w spokoju i w ciszy.
K: Dobrze. Powiedziałam i przytuliłam się do niego.
N: Jasne
D: Dobra
Poszłam do mojego ojca.
K: Tato?
R: Tak?
K: Nie wiem kogo wybrać.
R: Przemyśl to w spokoju i w ciszy.
K: Dobrze. Powiedziałam i przytuliłam się do niego.
Od Omegi do Dina
- Gdy byłam jeszcze bardzo mała, pewien cyrkowiec ukradł mnie. Zaczął intensywną tresurę, bił gdy byłam nieposłuszna i nie dawał mi jedzenia. Po roku uciekłam. Ale on mnie znalazł. Potem było gorzej. Głodowałam, od niego śmierdziało alkoholem. Bat widziałam na mojej skórze codziennie. Razem z dwoma pieskami siedzieliśmy w małej ciasnej klatce dla dwóch królików. A ja rosłam. Pozostałe pieski to była miniaturowa pudelka i jamnik. Nie lubili mnie, bo przeze mnie głodowali. Następnym razem, uciekłam podczas przedstawienia, mając 1,5 roku. Nie mogłem robic tego, co mi kazał. On kazał kraśc cenne rzeczy. Zegarki, bransoletki, portfele i telefony... Przebywałam właśnie przy autostradzie, gdy zobaczyłam przyczepę cyrkową. On mnie zobaczył i zabrał. Potem jadłam tylko co 2 dni, jeden raz. Mając 2 lata, uciekłam, gdy cyrk się pakował. Ostatni raz widziałam ten cyrk. Uciekłam, a on mnie nie znalazł. Trafiłam do schroniska. Każdy chciał psa, który umiał sztuczki. Ale nikt nie chciał agresywnego psa. Bo taka byłam. Po miesiącu mieli mnie uśpic. Jednak adoptowała mnie pewna pani. Ona po kilku tygodniach mnie wyrzuciła. Biegłam więc, aż znalazłam tą sforę. - westchnęłam i po policzku spłynęła mi łza.
<Dino?>
<Dino?>
Od Dina do Omegi
- Eee, to stara historia można by powiedzieć. No w skrócie, wyrzucono mnie bo... Wstyd ale, dużo jem i moich właścicieli nie było stać na moje wymagania, w zimę mnie wyrzucono, szedłem przez zaspy i trafiłem na Bibi, ona mnie uratowała wraz z Maliu. A ty opowiedz mi swoją Omi.
<Omi?>
<Omi?>
Od Omegi do Dina
- Pięknie tu... - westchnęłam zachwycona.
Podobało mi się, że Dino był taki delikatny. I zwracał się do mnie Omi...
- Tak... - szepnął Dino.
- Eee, Dino?
- O co chodzi?
- Jaka jest twoja historia?
Po chwili dodałam:
- Jeśli zechcesz mi opowiedziec.
<Dino?>
Od Dina do Omegi
- Tak, jasne. Chodźmy Omi.
Ruszyłem przodem, Omi była mniejsza i drobniejsza, zachowałem się delikatnie i po woli. W końcu doszliśmy do pięknej całej fioletowej łąki.
- To łąka fioletu. Lubię tu leżeć.
<Omega?>
Ruszyłem przodem, Omi była mniejsza i drobniejsza, zachowałem się delikatnie i po woli. W końcu doszliśmy do pięknej całej fioletowej łąki.
- To łąka fioletu. Lubię tu leżeć.
<Omega?>
Od Nuggata do Dina
Podkuliłem ogon i zaskomlałem. W rzeczywistości bałem się większych i silniejszych ode mnie. Pobiegłem za Dinem.
- Eee... - jąkał się Dino.
Jednak byłem tolerancyjny.
- Spoko, Dino. - westchnąłem tylko.
<Dino?>
- Eee... - jąkał się Dino.
Jednak byłem tolerancyjny.
- Spoko, Dino. - westchnąłem tylko.
<Dino?>
Od Dina do Kory i Nuggata
- Słuchaj Nuggat, ja nie mam ochoty się z tobą kłócić, Daj korze czas!
- Ale, nie mój problem że jestem nie cierpliwy!
- Daj jej czas! - Teraz się zdenerwowałem, wargi mi się uniosły a moje kły celowały w szyję Nuggata. Jednak nie ugryzłem go, wiadomo byłem silniejszy i mocniejszy oraz większy , ale to przez rasę. Nie wiedziałem co się ze mną działo, nigdy nie wykazywałem agresji.
- Sory- Szepnąłem cofając się, w końcu pobiegłem za tereny do złotego wodospadu.
<Kora? Nuggat?>
- Ale, nie mój problem że jestem nie cierpliwy!
- Daj jej czas! - Teraz się zdenerwowałem, wargi mi się uniosły a moje kły celowały w szyję Nuggata. Jednak nie ugryzłem go, wiadomo byłem silniejszy i mocniejszy oraz większy , ale to przez rasę. Nie wiedziałem co się ze mną działo, nigdy nie wykazywałem agresji.
- Sory- Szepnąłem cofając się, w końcu pobiegłem za tereny do złotego wodospadu.
<Kora? Nuggat?>
Od Nuggata do Kory
Przez moje marzenia poszedłem do mojej siostry, Lassie.
- Yyy, Lassie. - szepnąłem gdy ją znalazłem.
- Nuggat? Czego chcesz? - prychnęła.
- Eee... chodzi mi o Korę.
- A. To inna sprawa. - uśmiechnęła się. - Gadaj.
- Więc, ona... Ja ją kocham. Ale jest jeszcze Dino, i... Ech, nie lubię przegrywac. On... swoim spokojem doprowadza mnie do szału.
- Aha.
- A ja chce tylko Korę.
- Słuchaj, Nuggat. Jedyne co ci powiem: Kora pokieruje się sercem, nie oczami. - westchnęła i poszła.
Siedziałem tak, chwilę.
- Ech, dziewczyny! - mruknąłem.
Wstałem i chciałem iśc do sfory, ale na drodze stanęła Kora.
- Ee... Kora? Słyszałaś?
<Kora?>
- Yyy, Lassie. - szepnąłem gdy ją znalazłem.
- Nuggat? Czego chcesz? - prychnęła.
- Eee... chodzi mi o Korę.
- A. To inna sprawa. - uśmiechnęła się. - Gadaj.
- Więc, ona... Ja ją kocham. Ale jest jeszcze Dino, i... Ech, nie lubię przegrywac. On... swoim spokojem doprowadza mnie do szału.
- Aha.
- A ja chce tylko Korę.
- Słuchaj, Nuggat. Jedyne co ci powiem: Kora pokieruje się sercem, nie oczami. - westchnęła i poszła.
Siedziałem tak, chwilę.
- Ech, dziewczyny! - mruknąłem.
Wstałem i chciałem iśc do sfory, ale na drodze stanęła Kora.
- Ee... Kora? Słyszałaś?
<Kora?>
Od Nuggata do Kory i Dina
Jak ja nie lubiłem niezdecydowania.
- Więc? Co chcesz przez to powiedziec, jeśli taki mądry? - warknąłem. - Nienawidzę czekac, choc nie mam nic przeciwko temu.
- Pff... - mruknął.
Popatrzył na mnie spokojnie.
- Więc, co robisz, Kora? - spytałem.
<Dino? Kora?>
- Więc? Co chcesz przez to powiedziec, jeśli taki mądry? - warknąłem. - Nienawidzę czekac, choc nie mam nic przeciwko temu.
- Pff... - mruknął.
Popatrzył na mnie spokojnie.
- Więc, co robisz, Kora? - spytałem.
<Dino? Kora?>
Od Dina do Nuggata i Kory
- Że co? Pozwolenie?
- No tak, na pojedynek.
- Słuchajcie... Ja nie chcę się bić o ciebie Kora, nie lubię walk i nie chcem nikomu zrobić krzywdy nikomu , nie lubię się bić, byłem uczony że walkę można stoczyć tylko w niebezpieczeństwie, to nie jest niebezpieczeństwo, ale głupota żeby się gryźć i bić. - Powiedziałem bardzo spokojnie i trochę cicho.
<Kora, Nuggat?>
- No tak, na pojedynek.
- Słuchajcie... Ja nie chcę się bić o ciebie Kora, nie lubię walk i nie chcem nikomu zrobić krzywdy nikomu , nie lubię się bić, byłem uczony że walkę można stoczyć tylko w niebezpieczeństwie, to nie jest niebezpieczeństwo, ale głupota żeby się gryźć i bić. - Powiedziałem bardzo spokojnie i trochę cicho.
<Kora, Nuggat?>
Od Nuggata do Kory i Dina
Wiedziałem, ze dostaniemy pozwolenie na pojedynek. W końcu moja matka stworzyła sforę. Ale nie chciałem się chwalic.
- Mamy pozwolenie. Więc jak? Co robimy? - spytałem.
<Kora? Dino?>
- Mamy pozwolenie. Więc jak? Co robimy? - spytałem.
<Kora? Dino?>
Od Ashley do Kory, Dina i Nuggata
Popatrzyłam na nich zdziwiona.
- Pojedynki zawsze dozwolone. - zaśmiałam się. - Czyli o co?
- O Korę... - zawstydził się Nuggat, bo przecież byłam jego matką.
- Ok. Macie pozwolenie. Tylko, żebyście się nie zabili. Kora, pięknie.
<Kora? Dino? Nuggat?>
Od Kory Do Dina i Nuggata.
Dino stał zdziwiony.
K: Wiecie nie za bardzo lubię walki ale...Niech wygra lepszy. A może najpierw spytamy Alfy?
Poszliśmy więc do Ashley.
K: Musze nachwile iść zaraz wracam.
N:Ok
D: Dobrze.
Pobiegłam do mojego Taty.
R: O co chodzi? Co się stało? Spytał.
K: Tato bo ja..
R: Co?
K: Kocham Dina i Nuggata ale nie umiem wybrać którego chce ale zaraz wszystko się rozstszygnie. Powiedziałam szubko i pobiegłam do Dina, Nuggata i Ashley
<Ashley, Dino Nuggat? >
K: Wiecie nie za bardzo lubię walki ale...Niech wygra lepszy. A może najpierw spytamy Alfy?
Poszliśmy więc do Ashley.
K: Musze nachwile iść zaraz wracam.
N:Ok
D: Dobrze.
Pobiegłam do mojego Taty.
R: O co chodzi? Co się stało? Spytał.
K: Tato bo ja..
R: Co?
K: Kocham Dina i Nuggata ale nie umiem wybrać którego chce ale zaraz wszystko się rozstszygnie. Powiedziałam szubko i pobiegłam do Dina, Nuggata i Ashley
<Ashley, Dino Nuggat? >
Od Omegi do Dina
Biegnąc przez polanę wpadłam na jakiegoś owczarka niemieckiego.
- Ej, uważaj! - krzyknął.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Dzięki.
- Jesteś tu sama?
- Tak, uciekam.
- Skąd?
- Z cyrku.
- Byłaś w cyrku!?
- Tak. Pracowałam tam.
- Naprawdę?!
- Mhm. Nie rozmawiajmy o tym, ok?
- Ok. E... jeśli uciekasz, to nie masz domu?
- Nie.
- Więc dołącz do sfory.
- Masz sforę?
- Nie ja, Ashley. Chodź za mną!
I zaprowadził mnie do sfory, w której mnie przyjęli!
- Ej... Jak ty się w ogóle nazywasz? - spytałam.
- Dino. A ty?
- Omega, ale mówią mi Omi lub Mimi. Eee, Dino?
- Tak?
- Oprowadzisz mnie po sforze?
<Dino?>
- Ej, uważaj! - krzyknął.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Dzięki.
- Jesteś tu sama?
- Tak, uciekam.
- Skąd?
- Z cyrku.
- Byłaś w cyrku!?
- Tak. Pracowałam tam.
- Naprawdę?!
- Mhm. Nie rozmawiajmy o tym, ok?
- Ok. E... jeśli uciekasz, to nie masz domu?
- Nie.
- Więc dołącz do sfory.
- Masz sforę?
- Nie ja, Ashley. Chodź za mną!
I zaprowadził mnie do sfory, w której mnie przyjęli!
- Ej... Jak ty się w ogóle nazywasz? - spytałam.
- Dino. A ty?
- Omega, ale mówią mi Omi lub Mimi. Eee, Dino?
- Tak?
- Oprowadzisz mnie po sforze?
<Dino?>
Od Nuggata do Kory
N: Nie płacz... To nie rozwiąże sprawy. Ok, Kora. Decyduj się.
K: Dzięki...
Zaraz potem pobiegłem do tego całego Dina. A za mną pobiegła Kora.
N: Ty... wyzywam cię na pojedynek, Dino.
<Dino?> <Kora?>
K: Dzięki...
Zaraz potem pobiegłem do tego całego Dina. A za mną pobiegła Kora.
N: Ty... wyzywam cię na pojedynek, Dino.
<Dino?> <Kora?>
Od Kory do Nuggata
K: No...Ja....Też cie bardzo lubię, może nawet kocham ale...
N: Ale co?
K: Jak mówiłeś jest jeszcze Dino i...
N: i....
K: No nie wiem którego z was wybrać i ja...Ah.. Powiedziałam smutna i zakłopotana.
Musze to przemyśleć..Albo wy to roztrzygnijcie jakoś bo ja nie moge nie potrafie powiedzieć którego wybrać. Poleciała mi łza A Nuggat powiedział;
N: Ale co?
K: Jak mówiłeś jest jeszcze Dino i...
N: i....
K: No nie wiem którego z was wybrać i ja...Ah.. Powiedziałam smutna i zakłopotana.
Musze to przemyśleć..Albo wy to roztrzygnijcie jakoś bo ja nie moge nie potrafie powiedzieć którego wybrać. Poleciała mi łza A Nuggat powiedział;
Od Nuggata do Kory
N: Bo ja...
K: Mów, Nuggat!
Jak jej to powiedziec! W końcu odważyłem się:
N: Kora, nieważne co o mnie pomyślisz. Wiem że jest jeszcze chyba za wcześnie. Ale to się nie liczy. Wiem, jest jeszcze ten Dino, który pasuje do ciebie bardziej, bo ta sama rasa, ale... chodź!
Poszliśmy najpierw tu:
A potem tam:
Na samym końcu:
Chwilę tak patrzyliśmy.
K: Ach...
N: Kora, ja... ja cię kocham.
<Kora?>
K: Mów, Nuggat!
Jak jej to powiedziec! W końcu odważyłem się:
N: Kora, nieważne co o mnie pomyślisz. Wiem że jest jeszcze chyba za wcześnie. Ale to się nie liczy. Wiem, jest jeszcze ten Dino, który pasuje do ciebie bardziej, bo ta sama rasa, ale... chodź!
Poszliśmy najpierw tu:
A potem tam:
Na samym końcu:
Chwilę tak patrzyliśmy.
K: Ach...
N: Kora, ja... ja cię kocham.
<Kora?>
Od Kory do Dina
K: Tak szkoda...
Spojżałam na niego a on na mnie.
D: Masz ładne oczy.
K: Dzięki, Uśmiechnęłam się.
D: Idziemy gdzieś?
K: Ok wiem gdzie.
Szliśmy na naszym oczom pojawiło się stado ptaków :
Uśmiechnęłam się.
K: Wiesz co teraz?
D: Co?
K: Hodź za mną.
Pobiegliśmy w stronę ptaków i zaczeliśmy je ganiać po polu.
Gdy skończyliśmy Dino powiedział:
< Dino? >
Spojżałam na niego a on na mnie.
D: Masz ładne oczy.
K: Dzięki, Uśmiechnęłam się.
D: Idziemy gdzieś?
K: Ok wiem gdzie.
Szliśmy na naszym oczom pojawiło się stado ptaków :
Uśmiechnęłam się.
K: Wiesz co teraz?
D: Co?
K: Hodź za mną.
Pobiegliśmy w stronę ptaków i zaczeliśmy je ganiać po polu.
Gdy skończyliśmy Dino powiedział:
< Dino? >
Od Kory do Nuggata
N: Bo ja..
K: Co?
N: A...
Już chciał coś powiedzieć.
K: Ah...Westhnełąm. Mogę ci też coś pokazać?
N: Jasne! odpowiedział.
Poszliśmy do tego miejsca :
klik
N: Łał tu jest przepięknie.
K: Tak..
N: Skąd znasz takie miejsce? Zapytał.
K: Wiesz...Tata powiedział mi o tym miejscu gdy byłam szczenakiem.
N: Acha. A Kora?
K: Co się stało?
Chwilę milczał aż po chwili powiedział.
Bo ja....
< Nuggat? >
K: Co?
N: A...
Już chciał coś powiedzieć.
K: Ah...Westhnełąm. Mogę ci też coś pokazać?
N: Jasne! odpowiedział.
Poszliśmy do tego miejsca :
klik
N: Łał tu jest przepięknie.
K: Tak..
N: Skąd znasz takie miejsce? Zapytał.
K: Wiesz...Tata powiedział mi o tym miejscu gdy byłam szczenakiem.
N: Acha. A Kora?
K: Co się stało?
Chwilę milczał aż po chwili powiedział.
Bo ja....
< Nuggat? >
Od Dina do Kory
- Witaj, jestem Dino.
- Miło mi.
- Masz ochotę na spacer?
- Tak, czemu nie.
- Dobrze to chodźmy.
Ruszyłem pierwszy, Kora mi się przyglądała i dopiero po chwili dołączyła.
- Wiesz... Mam pytanie. - Powiedziała Kora.
- Słucham.
- Nie uważasz że za bardzo nikt owczarków nie lubi i się nas boją, ze względu na masę ciała?
- Z suczkami a psami jest inaczej... Ciebie polubią, nie wyglądasz na dużą. Może i jesteśmy ciężkimi psami, ale mamy honory, mnie tam zbytnio nikt nie lubi, ani ja nikogo, ale to taka już natura, polubiłem Tora, kolega z innego stada, no i ciebie też, w końcu łączy nas coś, bo jesteśmy owczarkami. Już jesteśmy.
Ten teren był piękny, przed nami ukazał się złoty wodospad, piękna trawa po prostu cudnie.
- Ten tren nie należy do sfory... Szkoda bo jest piękny. - Szepnąłem.
<Kora?>
- Miło mi.
- Masz ochotę na spacer?
- Tak, czemu nie.
- Dobrze to chodźmy.
Ruszyłem pierwszy, Kora mi się przyglądała i dopiero po chwili dołączyła.
- Wiesz... Mam pytanie. - Powiedziała Kora.
- Słucham.
- Nie uważasz że za bardzo nikt owczarków nie lubi i się nas boją, ze względu na masę ciała?
- Z suczkami a psami jest inaczej... Ciebie polubią, nie wyglądasz na dużą. Może i jesteśmy ciężkimi psami, ale mamy honory, mnie tam zbytnio nikt nie lubi, ani ja nikogo, ale to taka już natura, polubiłem Tora, kolega z innego stada, no i ciebie też, w końcu łączy nas coś, bo jesteśmy owczarkami. Już jesteśmy.
Ten teren był piękny, przed nami ukazał się złoty wodospad, piękna trawa po prostu cudnie.
- Ten tren nie należy do sfory... Szkoda bo jest piękny. - Szepnąłem.
<Kora?>
Od Nuggata do Kory
- Hej, ja jestem Nuggat. - przedstawiłem się. - Choc, pokaże ci coś.
- Ok...
- Spacer?
- Chętnie.
- Biegniemy?
- Tak!
Pobiegliśmy więc, w moje ulubione miejsce do rozmyślania. Wyglądało tak:
- Wiem, to nie piękne morze i plaża, czy krajobraz górski, ale... właśnie to wydaje mi się wyjątkowe... Tak piękne jak... - westchnąłem.
- Jak?
- ... Ty. - szepnąłem. - Wiem, jest jeszcze za wcześnie. Ale nie mogę tego odkładac. Bo ja...
<Kora?>
- Ok...
- Spacer?
- Chętnie.
- Biegniemy?
- Tak!
Pobiegliśmy więc, w moje ulubione miejsce do rozmyślania. Wyglądało tak:
- Wiem, to nie piękne morze i plaża, czy krajobraz górski, ale... właśnie to wydaje mi się wyjątkowe... Tak piękne jak... - westchnąłem.
- Jak?
- ... Ty. - szepnąłem. - Wiem, jest jeszcze za wcześnie. Ale nie mogę tego odkładac. Bo ja...
<Kora?>
Od Kory
Spacerowałam z moim ojcem po sforze widziałam wiele psów, ale moją uwagę zwróciły dwa psy.
K: Tato?
R: Tak?
K: Kim są te dwa psy? Wskazałam Owczarka niemieckiego i Owczarka szetlandzkiego.
R: Wiesz... to Nuggat i Dino.
K: Aha...
R: Kora?....
K: co? spytałam wpatrują się w dwa psy
R : Hodźmy.
K: Dobrze. Poszliśmy w jakieś cudne miejsce. Wyglądało tak:
K: Wow tato to miejsce jest piękne. Dodałam zachwycona.
R : Umiesz pływać co?
K: Hm..? spojżałam ze zdziwieniem, a po chwili wpadliśmy do wody. Pływaliśmy dosyć długo.
R : Dobra hodźmy do sfory.
K : Dobra. Gdy doszliśmy spytałam.
K: Moge się jeszcze gdzieś przejść?
R: No... Ok.
Poszłam di Dina i Nuggata i przedstawiłam się.
K: Hej! Jestem kora.
< Dino lub Nuggat? >
K: Tato?
R: Tak?
K: Kim są te dwa psy? Wskazałam Owczarka niemieckiego i Owczarka szetlandzkiego.
R: Wiesz... to Nuggat i Dino.
K: Aha...
R: Kora?....
K: co? spytałam wpatrują się w dwa psy
R : Hodźmy.
K: Dobrze. Poszliśmy w jakieś cudne miejsce. Wyglądało tak:
K: Wow tato to miejsce jest piękne. Dodałam zachwycona.
R : Umiesz pływać co?
K: Hm..? spojżałam ze zdziwieniem, a po chwili wpadliśmy do wody. Pływaliśmy dosyć długo.
R : Dobra hodźmy do sfory.
K : Dobra. Gdy doszliśmy spytałam.
K: Moge się jeszcze gdzieś przejść?
R: No... Ok.
Poszłam di Dina i Nuggata i przedstawiłam się.
K: Hej! Jestem kora.
< Dino lub Nuggat? >
Od Lassie - pozbawienie wolności i pamiątka do ?
Pewnego dnia, jak codziennie, wieczorem poszłam zaganiac owce. Gdy położyłam łapę na bramie, ktoś podszedł z tyłu przytrzymując moją prawą łapę. Warknęłam. Ale to był tylko pasterz.
- Spokojnie, Lassie. To dla ciebie. - zapiął mi czarną plecioną bransoletkę z małym kluczykiem.
*Wyglądała tak:*
Była ładna. Szczeknęłam. Pasterz powiedział, odwracając kluczyk:
- Wygrawerowali mi tu twoje imię. Lassie.
I poszedł do lasu. Siedziałam tak, przyglądając się tej ozdobie. Potem oszołomiona stwierdziłam:
- To pozbawia mnie wolności. To dowód, że mam do czynienia z człowiekiem.
Jednak nie przejęłam się tym zbytnio. Gdy już zagoniłam wszystkie owce, pobiegłam do lasu na polowanie. Byłam z tej bransoletki dumna. Nie wiem czemu. Nagle wpadłam na jakiegoś psa.
<Jakiś pies?>
- Spokojnie, Lassie. To dla ciebie. - zapiął mi czarną plecioną bransoletkę z małym kluczykiem.
*Wyglądała tak:*
Była ładna. Szczeknęłam. Pasterz powiedział, odwracając kluczyk:
- Wygrawerowali mi tu twoje imię. Lassie.
I poszedł do lasu. Siedziałam tak, przyglądając się tej ozdobie. Potem oszołomiona stwierdziłam:
- To pozbawia mnie wolności. To dowód, że mam do czynienia z człowiekiem.
Jednak nie przejęłam się tym zbytnio. Gdy już zagoniłam wszystkie owce, pobiegłam do lasu na polowanie. Byłam z tej bransoletki dumna. Nie wiem czemu. Nagle wpadłam na jakiegoś psa.
<Jakiś pies?>
Od Luisy do Axela
Przechodziłam sobie rozmyślając.
- Ehh chyba długo tutaj nie pobędę przecież i tak nikogo nie znam - Rozmyślałam.
Nagle zobaczyłam jakiegoś psa i podeszłam do niego.
- Hej jestem Luisa.
- Ja Axel.
- Nie jestem tu za bardzo lubiana ale może oprowadzisz mnie?Bo mało kiedy wychodzę na dwór.
<Axel?>
- Ehh chyba długo tutaj nie pobędę przecież i tak nikogo nie znam - Rozmyślałam.
Nagle zobaczyłam jakiegoś psa i podeszłam do niego.
- Hej jestem Luisa.
- Ja Axel.
- Nie jestem tu za bardzo lubiana ale może oprowadzisz mnie?Bo mało kiedy wychodzę na dwór.
<Axel?>
Od Lessie do Cziki
- Czika, ja nie jestem taka jak moja matka. Ja jestem dla niej koszmarem. Wiem, to dziwne, ona się do tego nie przyzna. Ale ja byłam najgorsza z rodzeństwa. - westchnęłam.
Popatrzyłam na nią i kontynuowałam:
- Wiesz, płacz nic nie pomoże. Nie ma sensu użalac się nad sobą. Ja - nigdzie nie mieszkam. Po prostu. Stałam się niezależna. Włóczę się po nocach. Ech, ludzie. Chciałabym byc psem pasterza, tego co ma owce. Inni by od razu na nie zapolowali. Ale nie ja. Ja je zaganiam. Za nic. Moja miłośc chyba uważa mnie za wariatkę. Powiem ci moje motto: Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie. Wiesz, mi nie potrzebne marzenia. Bo wiem, prawie nigdy nic z nich nie wychodzi. Popatrz na mnie - czy ja wyglądam jak dziki pies? Nie. Powinnam teraz leżec na kanapie w jakimś wytwornym domu lub zaganiac owce. Ale cóż. Takie jest życie. Nie wracaj do przeszłości. Nie marz o przyszłości. Kieruj się dniem dzisiejszym. Nikt nigdy nie będzie ideałem. Wszyscy mają wady. Nie, żebym mieszała ci myśli, ale wiesz, pasujesz do sfory. Tylko o tym nie wiesz. Bo ty nie chcesz pasowac do sfory. Nastawiłaś się, że odnajdziesz właścicielkę. I co? Marzenia nie są ci potrzebne. Rujnujesz nimi całe życie. Bądź pewna siebie i swoich celów. Rozumiesz mnie? Ja ciebie doskonale.
<Czika?>
Popatrzyłam na nią i kontynuowałam:
- Wiesz, płacz nic nie pomoże. Nie ma sensu użalac się nad sobą. Ja - nigdzie nie mieszkam. Po prostu. Stałam się niezależna. Włóczę się po nocach. Ech, ludzie. Chciałabym byc psem pasterza, tego co ma owce. Inni by od razu na nie zapolowali. Ale nie ja. Ja je zaganiam. Za nic. Moja miłośc chyba uważa mnie za wariatkę. Powiem ci moje motto: Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie. Wiesz, mi nie potrzebne marzenia. Bo wiem, prawie nigdy nic z nich nie wychodzi. Popatrz na mnie - czy ja wyglądam jak dziki pies? Nie. Powinnam teraz leżec na kanapie w jakimś wytwornym domu lub zaganiac owce. Ale cóż. Takie jest życie. Nie wracaj do przeszłości. Nie marz o przyszłości. Kieruj się dniem dzisiejszym. Nikt nigdy nie będzie ideałem. Wszyscy mają wady. Nie, żebym mieszała ci myśli, ale wiesz, pasujesz do sfory. Tylko o tym nie wiesz. Bo ty nie chcesz pasowac do sfory. Nastawiłaś się, że odnajdziesz właścicielkę. I co? Marzenia nie są ci potrzebne. Rujnujesz nimi całe życie. Bądź pewna siebie i swoich celów. Rozumiesz mnie? Ja ciebie doskonale.
<Czika?>
Od Cziki cd. Lessie
Nie mogłam wyrobić, czysta mamusia. Jeżeli dalej tak pójdzie to daleko nie zajadę. Ciągle się pytają, odkąd dołączyłam. Nie mają racji i wpierdzielają się w moje życie. Co to za sfora!
-Grrr!-warknęłam na nią.
Ona od razu się odsunęła. A ja otarłam łzy.
-Mogłabyś sobie iść co? Czy każda Alfa taka jest, ciekawska ? Mam tego dość. Nie chodzi mi o partnera! Może i Anioł wyznał mi miłość ale on mnie nie obchodzi bo jest strasznie nie zdecydowany. Nie wiecie o co chodzi a zawracacie mi głowę. A wtedy robię się nerwowa...nie lubię być nerwowa. Bo wtedy płaczę, a kiedy płaczę każdy myśli że jestem miękka . Nie będę dalej tego kontynuowała. Powiem o co chodzi, choć i tak mówię ale nie rozumieją. Nie mogę się przyzwyczaić do sfory! Tęsknie za właścicielką...bardzo. Chce zostać sama, ale widzę że muszę biec dalej by zaznać spokoju! I stać się sobą od nowa...
(Lessie? )
-Grrr!-warknęłam na nią.
Ona od razu się odsunęła. A ja otarłam łzy.
-Mogłabyś sobie iść co? Czy każda Alfa taka jest, ciekawska ? Mam tego dość. Nie chodzi mi o partnera! Może i Anioł wyznał mi miłość ale on mnie nie obchodzi bo jest strasznie nie zdecydowany. Nie wiecie o co chodzi a zawracacie mi głowę. A wtedy robię się nerwowa...nie lubię być nerwowa. Bo wtedy płaczę, a kiedy płaczę każdy myśli że jestem miękka . Nie będę dalej tego kontynuowała. Powiem o co chodzi, choć i tak mówię ale nie rozumieją. Nie mogę się przyzwyczaić do sfory! Tęsknie za właścicielką...bardzo. Chce zostać sama, ale widzę że muszę biec dalej by zaznać spokoju! I stać się sobą od nowa...
(Lessie? )
Od Cziki cd. Lessie
Nie mogłam wyrobić, czysta mamusia. Jeżeli dalej tak pójdzie to daleko nie zajadę. Ciągle się pytają, odkąd dołączyłam. Nie mają racji i wpierdzielają się w moje życie. Co to za sfora!
-Grrr!-warknęłam na nią.
Ona od razu się odsunęła. A ja otarłam łzy.
-Mogłabyś sobie iść co? Czy każda Alfa taka jest, ciekawska ? Mam tego dość. Nie chodzi mi o partnera! Może i Anioł wyznał mi miłość ale on mnie nie obchodzi bo jest strasznie nie zdecydowany. Nie wiecie o co chodzi a zawracacie mi głowę. A wtedy robię się nerwowa...nie lubię być nerwowa. Bo wtedy płaczę, a kiedy płaczę każdy myśli że jestem miękka . Nie będę dalej tego kontynuowała. Powiem o co chodzi, choć i tak mówię ale nie rozumieją. Nie mogę się przyzwyczaić do sfory! Tęsknie za właścicielką...bardzo. Chce zostać sama, ale widzę że muszę biec dalej by zaznać spokoju! I stać się sobą od nowa...
(Lessie? )
-Grrr!-warknęłam na nią.
Ona od razu się odsunęła. A ja otarłam łzy.
-Mogłabyś sobie iść co? Czy każda Alfa taka jest, ciekawska ? Mam tego dość. Nie chodzi mi o partnera! Może i Anioł wyznał mi miłość ale on mnie nie obchodzi bo jest strasznie nie zdecydowany. Nie wiecie o co chodzi a zawracacie mi głowę. A wtedy robię się nerwowa...nie lubię być nerwowa. Bo wtedy płaczę, a kiedy płaczę każdy myśli że jestem miękka . Nie będę dalej tego kontynuowała. Powiem o co chodzi, choć i tak mówię ale nie rozumieją. Nie mogę się przyzwyczaić do sfory! Tęsknie za właścicielką...bardzo. Chce zostać sama, ale widzę że muszę biec dalej by zaznać spokoju! I stać się sobą od nowa...
(Lessie? )
wtorek, 26 sierpnia 2014
Od Cleo do Ashley- Jak dołączyłam...
Pędziłam po śladach córki. "Po co ja jej opowiadałam o Aniele !" -warczałam do siebie.Raptem natknęłam się na jakąś suczkę.
-Ktoś ty ?-warknęła.
-A co cię to ?! -każdy pies jakiego spotkałam po drodze odzywał się tak samo.
-To moje tereny i mam prawo zadawać pytania ! -warknęła.
Opowiedziałam jej o zagubionej córce.
-Mówisz że nazywa się Amora ?
-Tak...
-Dostała się do naszego schroniska i zaadoptował ją Anioł...
-Zaraz,zaraz...Czy ty powiedziałaś Anioł ? Taki biszkoptowy Labrador ?
-Tak !
-Czyli go znalazła...
-Nie rozumiem ...
-Zaraz ci opowiem...a tak przy okazji...Jestem Cleo, ale przyjaciele mówią mi Słowianka.
-A ja Ashley. Jestem przywódcą takiej sfory...dołączysz ?
-Mogę dołączyć...i tak nie mam gdzie się podziać...
Ruszyliśmy w stronę jamy,która należała do Anioła.
-Ktoś ty ?-warknęła.
-A co cię to ?! -każdy pies jakiego spotkałam po drodze odzywał się tak samo.
-To moje tereny i mam prawo zadawać pytania ! -warknęła.
Opowiedziałam jej o zagubionej córce.
-Mówisz że nazywa się Amora ?
-Tak...
-Dostała się do naszego schroniska i zaadoptował ją Anioł...
-Zaraz,zaraz...Czy ty powiedziałaś Anioł ? Taki biszkoptowy Labrador ?
-Tak !
-Czyli go znalazła...
-Nie rozumiem ...
-Zaraz ci opowiem...a tak przy okazji...Jestem Cleo, ale przyjaciele mówią mi Słowianka.
-A ja Ashley. Jestem przywódcą takiej sfory...dołączysz ?
-Mogę dołączyć...i tak nie mam gdzie się podziać...
Ruszyliśmy w stronę jamy,która należała do Anioła.
Od Lassie do Cziki
Biegając po parku, zobaczyłam jakąś suczkę ze sfory.
- Hej, Czika, tak? - spytałam.
Popatrzyłam na nią. Chyba płakała. Wiedziałam, że to okropne pytac co się stało, bo to pogarsza sprawę.
- Tak. Lassie? - westchnęła.
- Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie. - zacytowałam. - Więc nie przejmuj się, Czika. Bądź niezależna. Faceci to same kłopoty.
<Czika?>
- Hej, Czika, tak? - spytałam.
Popatrzyłam na nią. Chyba płakała. Wiedziałam, że to okropne pytac co się stało, bo to pogarsza sprawę.
- Tak. Lassie? - westchnęła.
- Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie. - zacytowałam. - Więc nie przejmuj się, Czika. Bądź niezależna. Faceci to same kłopoty.
<Czika?>
Od Cziki cd. Ashley
Kiedy poszłam do siebie. Długo myślałam nad sobą. Bardzo chciałam iść do miasta. Czemu się spytacie...Dlatego że tak bardzo tęsknie za Christine(dawną właścicielką) ...chciałabym ją odnaleźć ale to nie możliwe. Z oka spadła mi jedna pojedyncza łza spoglądałam w niebo.
-Co ja wogule tutaj robię?
Zapytałam sama siebie. Odpowiedzi nie znałam, przynajmniej inteligentnej. Wiem że brat tutaj pasuje, ale ja chyba nie.
-Co ja wogule tutaj robię?
Zapytałam sama siebie. Odpowiedzi nie znałam, przynajmniej inteligentnej. Wiem że brat tutaj pasuje, ale ja chyba nie.
Nowości!
Zgodnie z wynikami ankiety Psich Pomysłów, wprowadzam:
Pojedynki - nowa strona
Ranking Opowiadań - nowa strona
Pory roku - napis w ogłoszeniach
Pozostałe pomysły, to:
Tereny
Niebezpieczeństwa
Wracają na stronę i czekają na następną ankietę.
Pojedynki - nowa strona
Ranking Opowiadań - nowa strona
Pory roku - napis w ogłoszeniach
Pozostałe pomysły, to:
Tereny
Niebezpieczeństwa
Wracają na stronę i czekają na następną ankietę.
Od Anioła do Cziki (CDN) i Amory -Adopcja rozgadanej suczki :)
Trochę się zawstydziłem.
-Rozumiem cię...-powiedziałem gdy odchodziła, suczka zamerdała ogonkiem na pożegnanie.
Dalej siedziałem w tym samym miejscu myśląc: "To wszystko przez to ,że nie jestem z Bibi...Czyżbym dalej się w niej kochał ? " . Raptem ktoś wyskoczył z krzaków.
-Pan tej pani raczej nie kocha ?-spytała się czekoladowa suczka.
-Yyyy...O co ci chodzi ?
-No tą panią, pan nie kocha !?
-Kocham...a z skąd niby to wiesz ?
-Siedzę w tych krzakach od połowy godziny!-uśmiechała się.-Jestem Amora, inaczej Ami.
-Ja Anioł...Wiesz mała że nie wolno podsłuchiwać ?
-No...Yyyy...-zawstydziła się.
-Gdzie twoja mama ?
W tym momencie suczka strasznie się zasmuciła:
-Ale ja nie mam mamy...ani taty...
-Ojej...Choć tu mała ! -przytuliłem małą psinkę.-Przygarnę cię!
-Jupi !-zaczęła skakać labradorka.
Chodźmy do jamy spać !
KONIEC !
-Rozumiem cię...-powiedziałem gdy odchodziła, suczka zamerdała ogonkiem na pożegnanie.
Dalej siedziałem w tym samym miejscu myśląc: "To wszystko przez to ,że nie jestem z Bibi...Czyżbym dalej się w niej kochał ? " . Raptem ktoś wyskoczył z krzaków.
-Pan tej pani raczej nie kocha ?-spytała się czekoladowa suczka.
-Yyyy...O co ci chodzi ?
-No tą panią, pan nie kocha !?
-Kocham...a z skąd niby to wiesz ?
-Siedzę w tych krzakach od połowy godziny!-uśmiechała się.-Jestem Amora, inaczej Ami.
-Ja Anioł...Wiesz mała że nie wolno podsłuchiwać ?
-No...Yyyy...-zawstydziła się.
-Gdzie twoja mama ?
W tym momencie suczka strasznie się zasmuciła:
-Ale ja nie mam mamy...ani taty...
-Ojej...Choć tu mała ! -przytuliłem małą psinkę.-Przygarnę cię!
-Jupi !-zaczęła skakać labradorka.
Chodźmy do jamy spać !
KONIEC !
Od Lassie do Blue
Popatrzyłam na Blue z pogardą.
Jeszcze się zdziwisz! - pomyślałam.
Wtedy poznałam: facet ze strzelbą to nikt inny, jak ten, który pozwolił mi zaganiac swoje owce. Szczeknęłam.
- Ooo, Lassie! - krzyknął.
Popatrzyłam bezradnie w krzaki, tam, gdzie siedział Blue.
- Ten pies... znasz go? - spytał.
Szczeknęłam, podbiegłam do Blue i popatrzyłam na jego łapę. Facet pokiwał głową, wyciągnął z kieszeni bandaż i obwiązał nim łapę Blue.
- Przepraszam, piesku. - westchnął i poszedł do owiec.
Blue popatrzył na mnie zaskoczony.
- Znasz tego gościa? - syknął.
- Eh... zaganiam jego owce. - szepnęłam. - Boli bardzo?
<Blue?>
Jeszcze się zdziwisz! - pomyślałam.
Wtedy poznałam: facet ze strzelbą to nikt inny, jak ten, który pozwolił mi zaganiac swoje owce. Szczeknęłam.
- Ooo, Lassie! - krzyknął.
Popatrzyłam bezradnie w krzaki, tam, gdzie siedział Blue.
- Ten pies... znasz go? - spytał.
Szczeknęłam, podbiegłam do Blue i popatrzyłam na jego łapę. Facet pokiwał głową, wyciągnął z kieszeni bandaż i obwiązał nim łapę Blue.
- Przepraszam, piesku. - westchnął i poszedł do owiec.
Blue popatrzył na mnie zaskoczony.
- Znasz tego gościa? - syknął.
- Eh... zaganiam jego owce. - szepnęłam. - Boli bardzo?
<Blue?>
Od Blue cd. Lassie
-Dobra, tylko czy mamusia Cię puści.-zakpiłem i wyszedłem.
Pobiegłem do swojej jaskini, wyprowadziłem się od Yuki kiedy dowiedziałem się że adoptowała inne młode. Fainie będę miał siostry, masakra. Czekałem na pełnie. Kiedy nastała wyszedłem przed jaskinię i zawyłem donośnie ze śmiechem. Pobiegłem prędko i stanąłem przy zagrodzie. Uśmiechnięty czekałem na Lessie , nagle poczułem zapach człowieka. Zaniepokoiło to mnie ponieważ był bardzo silny. Wiedziałem co mnie czeka. Obróciłem się a w krzakach siedział facet ze szczelbą.
-No fainie...-warknąłem.
Wyszedł z krzaków a ja na niego warczałem.
-To ten wilk!! Ty podbieraczu owiec!!
Krzyczał a z domu wylecieli inni ludzie. Rozgniewany widząc że facio celuje we mnie skoczyłem i ugryzłem go w rękę po czym warcząc śmiałem się.
-Tępy debil...-śmiałem się.
W krzakach zobaczyłem Lessie. Facet celował po raz drugi bluzgając. Już miałem odskoczyć na bok by mnie nie trafił . Kiedy Lessie wyskoczyła z lasu i skoczyła na mnie z niewiadomego powodu. Zrzuciłem ją z siebie:
-Co Ty odwalasz!
Wtedy to człowiek trafił w moją łapę. Przewróciłem się patrząc na Lessie...:
-Mądra jesteś...-warknąłem na nią.
Patrzyła się na tego człowieka z dziwną miną. Wstałem kulejąc uciekłem. Co ona odwala, schowałem się w krzakach i warczałem by nie piszczeć...bolało...cholernie ale cóż...
(Lessie?)
Pobiegłem do swojej jaskini, wyprowadziłem się od Yuki kiedy dowiedziałem się że adoptowała inne młode. Fainie będę miał siostry, masakra. Czekałem na pełnie. Kiedy nastała wyszedłem przed jaskinię i zawyłem donośnie ze śmiechem. Pobiegłem prędko i stanąłem przy zagrodzie. Uśmiechnięty czekałem na Lessie , nagle poczułem zapach człowieka. Zaniepokoiło to mnie ponieważ był bardzo silny. Wiedziałem co mnie czeka. Obróciłem się a w krzakach siedział facet ze szczelbą.
-No fainie...-warknąłem.
Wyszedł z krzaków a ja na niego warczałem.
-To ten wilk!! Ty podbieraczu owiec!!
Krzyczał a z domu wylecieli inni ludzie. Rozgniewany widząc że facio celuje we mnie skoczyłem i ugryzłem go w rękę po czym warcząc śmiałem się.
-Tępy debil...-śmiałem się.
W krzakach zobaczyłem Lessie. Facet celował po raz drugi bluzgając. Już miałem odskoczyć na bok by mnie nie trafił . Kiedy Lessie wyskoczyła z lasu i skoczyła na mnie z niewiadomego powodu. Zrzuciłem ją z siebie:
-Co Ty odwalasz!
Wtedy to człowiek trafił w moją łapę. Przewróciłem się patrząc na Lessie...:
-Mądra jesteś...-warknąłem na nią.
Patrzyła się na tego człowieka z dziwną miną. Wstałem kulejąc uciekłem. Co ona odwala, schowałem się w krzakach i warczałem by nie piszczeć...bolało...cholernie ale cóż...
(Lessie?)
Od Lassie do Blue
Popatrzyłam na niego.
- Pewnie! Ileż razy ja się w nocy wymknęłam. - odparłam.
- Ok.
- Czyli o której? Może o pełni przy zagrodzie owiec?
<Blue?>
- Pewnie! Ileż razy ja się w nocy wymknęłam. - odparłam.
- Ok.
- Czyli o której? Może o pełni przy zagrodzie owiec?
<Blue?>
Od Ashley cd. Yuki
Pożegnałam się z nimi i westchnęłam:
- Fajnie było, ale się skończyło.
- Czemu byli tak krótko? - spytała Lassie.
- Nie wiem. Może jutro przyjdą.
- Dobrze. - szepnęła Nelly.
- Śpijcie już.
- Dobranoc! - krzyknęły zgodnie i zasnęły.
Po nich położyłam się ja i Tramp.
- Fajnie było, ale się skończyło.
- Czemu byli tak krótko? - spytała Lassie.
- Nie wiem. Może jutro przyjdą.
- Dobrze. - szepnęła Nelly.
- Śpijcie już.
- Dobranoc! - krzyknęły zgodnie i zasnęły.
Po nich położyłam się ja i Tramp.
Od Blue-C.d.Lessie
-Nie...ale pary razy polowaliśmy na nie z Yuki. I dobrze mi to idzie.-powiedziałem.
-A chciałbyś zobaczyć?-zapytała z uśmiechem.
-Nie dzięki nie skorzystam.-uśmiech jej zrzedł.
-Aha....
-A może chcesz wymknąć się w nocy...wybierzemy się do miasteczka, do sklepu? -zaśmiałem się.
Ciekawe czy będzie taka odważna.
(Lessie?)
-A chciałbyś zobaczyć?-zapytała z uśmiechem.
-Nie dzięki nie skorzystam.-uśmiech jej zrzedł.
-Aha....
-A może chcesz wymknąć się w nocy...wybierzemy się do miasteczka, do sklepu? -zaśmiałem się.
Ciekawe czy będzie taka odważna.
(Lessie?)
Od Yuki-C.d.Ashley
Po chwili stwierdziłam iż jest już bardzo późno. Powinniśmy iść.
-Blue?!- zawołałam młodego.
-Ashley, chyba czas na Nas.-powiedziałam do Alfy.
-Dobrze. Dzieci pożegnajcie się.-powiedziała Ashley.
-Cześć Blue!-krzyknęły.
-Cześć.-odpowiedział Blue.
-Do widzenia.-uśmiechnęłam się i poszliśmy....
(Ashley?)
Od Lassie do jakiegoś psa ?
Pobiegłam na wrzosowiska. Biegłam. Dotarłam do owiec. Nagle przytrzymał mnie za sierśc jakiś pasterz.
- Hola, hola! Sunia chciałaby do owiec, hę? - spytał, głaszcząc mnie.
Zaszczekałam w odpowiedzi.
- Więc przychodź do mnie codziennie wieczorem, zaganiac owce do zagrody.
Szczeknęłam jeszcze raz. Zaczęłam zaganiac owce do zagrody. Byłam do tego stworzona. Ale nikt tego nie rozumiał. Prawie wszyscy uważali ludzi za złych. Gdy już wszystkie owce były razem w zagrodzie, pobiegłam do lasu coś upolowac. Inny pies zjadłby owcę. Ale nie ja. Znalazłam jakąś kośc i obgryzłam ją. Potem pobiegłam popatzryc na owce. I nagle zobaczyłam przede mna jakiegoś psa.
<Jakiś pies?>
- Hola, hola! Sunia chciałaby do owiec, hę? - spytał, głaszcząc mnie.
Zaszczekałam w odpowiedzi.
- Więc przychodź do mnie codziennie wieczorem, zaganiac owce do zagrody.
Szczeknęłam jeszcze raz. Zaczęłam zaganiac owce do zagrody. Byłam do tego stworzona. Ale nikt tego nie rozumiał. Prawie wszyscy uważali ludzi za złych. Gdy już wszystkie owce były razem w zagrodzie, pobiegłam do lasu coś upolowac. Inny pies zjadłby owcę. Ale nie ja. Znalazłam jakąś kośc i obgryzłam ją. Potem pobiegłam popatzryc na owce. I nagle zobaczyłam przede mna jakiegoś psa.
<Jakiś pies?>
Od Ashley do Cziki
- Dobrze. Niech ci będzie, Czika.
Westchnęłam.
- Dzięki. - odparła i poszła.
Poszłam do nory.
- Jak coś się jej stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. - szepnęłam.
<Czika?>
Westchnęłam.
- Dzięki. - odparła i poszła.
Poszłam do nory.
- Jak coś się jej stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. - szepnęłam.
<Czika?>
Od Cziki cd. Ashley
Przekręciłam oczyma mówiąc:
-Nie dziękuję, ale nie skorzystam. Umiem sama o siebie zadbać.
Nagle usłyszałam szelest i poczułam zapach. To musiał być mój brat, podsłuchiwał moją rozmowę z Ashley. Po chwili warknęłam:
-Armor wychodź!
Wtedy dopiero się pokazał i powiedział:
-Czyżby siostrzyczka pokazała swoją ryzykancką stronkę.
Uśmiechnął się do mnie. Posłałam mu mroźne spojrzenie i odszedł.
-Ashley musisz zrozumieć że moje sprawy to moje sprawy, nie mieszaj proszę w to córki. Jestem od jakiegoś czasu zła bo tęsknie za moją właścicielka i drugim bratem, ja muszę się przyzwyczaić jeszcze Anioł ehh...
(Ashley?)
-Nie dziękuję, ale nie skorzystam. Umiem sama o siebie zadbać.
Nagle usłyszałam szelest i poczułam zapach. To musiał być mój brat, podsłuchiwał moją rozmowę z Ashley. Po chwili warknęłam:
-Armor wychodź!
Wtedy dopiero się pokazał i powiedział:
-Czyżby siostrzyczka pokazała swoją ryzykancką stronkę.
Uśmiechnął się do mnie. Posłałam mu mroźne spojrzenie i odszedł.
-Ashley musisz zrozumieć że moje sprawy to moje sprawy, nie mieszaj proszę w to córki. Jestem od jakiegoś czasu zła bo tęsknie za moją właścicielka i drugim bratem, ja muszę się przyzwyczaić jeszcze Anioł ehh...
(Ashley?)
Schronisko
OD DZIŚ
ADOPCJE = SCHRONISKO
NOWA OPCJA:
Jeśli masz miot/szczenięta, których nie chcesz oddaj je do Schroniska
ADOPCJE = SCHRONISKO
NOWA OPCJA:
Jeśli masz miot/szczenięta, których nie chcesz oddaj je do Schroniska
Od Ashley do Cziki
Popatrzyłam na nią zatroskana.
- Ok, Czika. - westchnęłam.
Ale później wpadłam na pomysł.
- ...Co...? - spytała.
- Weź ze sobą Lassie. Z nią ci się nic nie stanie. Lassie już jest dorosła, zmądrzała. Ok? Chyba, że nie chcesz.
<Czika?>
- Ok, Czika. - westchnęłam.
Ale później wpadłam na pomysł.
- ...Co...? - spytała.
- Weź ze sobą Lassie. Z nią ci się nic nie stanie. Lassie już jest dorosła, zmądrzała. Ok? Chyba, że nie chcesz.
<Czika?>
Od Cziki cd. Ashley
Zaśmiałam się pod nosem.
-Co?
Zapytałam zaciekawiona, byłam ciekawa jaką głupotkę wymyśli. Usiadłam i pogrążyłam się w myślach. Muszę coś zrobić...iść z tąd.
-Ashley zanim coś powiesz wiedz że jutro wyruszam do miasta. Muszę coś załatwić...
Mruknąłem lekko. Nie powinnam jej tego mówić ale cóż. Tak jakoś wyszło.
(Ashley?)
-Co?
Zapytałam zaciekawiona, byłam ciekawa jaką głupotkę wymyśli. Usiadłam i pogrążyłam się w myślach. Muszę coś zrobić...iść z tąd.
-Ashley zanim coś powiesz wiedz że jutro wyruszam do miasta. Muszę coś załatwić...
Mruknąłem lekko. Nie powinnam jej tego mówić ale cóż. Tak jakoś wyszło.
(Ashley?)
Od Lassie do Blue
Stanęłam na przeciwko niego, potem zaczęłam go gonic. Obiegałam go ze wszystkich stron, tak jak mają to w naturze psy pasterskie. Potem wykończeni padliśmy, śmiejąc się. Gdy Ashley przyniosła jedzenie rzuciliśmy się na nie głodni.
- Hey, Blue, widziałeś kiedyś jak się zagania owce? - spytałam.
<Blue?>
- Hey, Blue, widziałeś kiedyś jak się zagania owce? - spytałam.
<Blue?>
Od Ashley do Yuki
Zdziwiłam się tą odpowiedzią Yuki. Czyżby Lassie... ?
Gdy Yuki poszła wytłuamczyc coś Blue, ja szepnęłam do Lassie:
- Lassie! Zakochałaś się w Blue?
Ona zawstydzona odparła:
- Eee, ja...
- No już dobrze. - westchnęłam.
Zaczęłam dalej rozmawiac z Yuki, gdy Lassie próbowała nie patrzec na Blue, chociaż ciągle rzucała mu ukradkowe spojrzenia.
<Yuki?>
Gdy Yuki poszła wytłuamczyc coś Blue, ja szepnęłam do Lassie:
- Lassie! Zakochałaś się w Blue?
Ona zawstydzona odparła:
- Eee, ja...
- No już dobrze. - westchnęłam.
Zaczęłam dalej rozmawiac z Yuki, gdy Lassie próbowała nie patrzec na Blue, chociaż ciągle rzucała mu ukradkowe spojrzenia.
<Yuki?>
Od Ashley do Cziki
- Czika. Tu złośc nie pomoże. Musisz sama przezwyciężac swoje największe lęki. To jest najlepsze lekarstwo. - odparłam.
Popatrzyłam na nią wyczekująco.
- Ja...
- Czika, ja chyba wiem co ci dolega...
<Czika?>
Popatrzyłam na nią wyczekująco.
- Ja...
- Czika, ja chyba wiem co ci dolega...
<Czika?>
Od Blue-C.d.Lessie
Widziałem jak jedna z suczek przyglądała się mi. Kiedy przechodziłem koło niej przedstawiła się i zadała mi pytanie.
-Skąd znasz moje imię? -zmierzyłem ją uważnie wzrokiem.
-Jestem Młodą Alfą...-wywyższała się.
-Wiem...-powiedziałem.
-Więc pobawimy się?-zapytała po raz drugi.
-No dobra.-zaśmiałem się i zacząłem uciekać.
(Lessie?)
-Skąd znasz moje imię? -zmierzyłem ją uważnie wzrokiem.
-Jestem Młodą Alfą...-wywyższała się.
-Wiem...-powiedziałem.
-Więc pobawimy się?-zapytała po raz drugi.
-No dobra.-zaśmiałem się i zacząłem uciekać.
(Lessie?)
Od Yuki-C.d.Ashley
-O nareszcie z kimś się bawi.-zaśmiałam się widząc jak Blue gada z Lessie.
-Tak...-powiedziała Ashley.
-Wiesz od samego rana mi marudził.-westchnęłam.
-Takie są dzieci.-zaśmiała się Ashley.
Zaczęłyśmy znów swój długi monolog , a przerwał go Blue.
-Yuki?-zapytał.
Podeszłam do niego.
-Coś się stało?-zapytałam.
-No nie....ale czemu ona tak się na mnie patrzy?-powiedział całkiem zmieszany. Spojrzałam na Lessie która cały czas patrzyła się na Blue ale po chwili odbruciła głowę.
-Może jest ciekawska lub po prostu ...no wiesz hmmm nigdy nie widziała Huska.
Odeszłam od młodego.
(Ashley ?)
-Tak...-powiedziała Ashley.
-Wiesz od samego rana mi marudził.-westchnęłam.
-Takie są dzieci.-zaśmiała się Ashley.
Zaczęłyśmy znów swój długi monolog , a przerwał go Blue.
-Yuki?-zapytał.
Podeszłam do niego.
-Coś się stało?-zapytałam.
-No nie....ale czemu ona tak się na mnie patrzy?-powiedział całkiem zmieszany. Spojrzałam na Lessie która cały czas patrzyła się na Blue ale po chwili odbruciła głowę.
-Może jest ciekawska lub po prostu ...no wiesz hmmm nigdy nie widziała Huska.
Odeszłam od młodego.
(Ashley ?)
Od Cziki cd. Ashley
Zdziwiłam się tym słowem ,,odwaga'' chyba pojawia się często w moim słowniku.
-Ashley to nie była odwaga, nie chcę urazić twojej córki ale to była bardziej bezmyślność. Jest podobna do mojego brata.
Mruknęłam lekko po czym westchnęłam. Spojrzałam na Ashley
-Po za tym, nic ci nie jest? Widziałam jak oberwałaś batem.
Zaczęłam oglądać suczkę ale pewnie jej sierść złagodziła uderzenie. Ona się nie odzywała, więc powiedziałam:
-Ja powinnam tam iść, by pokonać lęk. Lecz czy on jest prawdziwy...
Warknęłam zła na siebie i tupnęłam łapą.
(Ashley?)
-Ashley to nie była odwaga, nie chcę urazić twojej córki ale to była bardziej bezmyślność. Jest podobna do mojego brata.
Mruknęłam lekko po czym westchnęłam. Spojrzałam na Ashley
-Po za tym, nic ci nie jest? Widziałam jak oberwałaś batem.
Zaczęłam oglądać suczkę ale pewnie jej sierść złagodziła uderzenie. Ona się nie odzywała, więc powiedziałam:
-Ja powinnam tam iść, by pokonać lęk. Lecz czy on jest prawdziwy...
Warknęłam zła na siebie i tupnęłam łapą.
(Ashley?)
Od Maliu do Bibi
Przytuliłem ją i polizałem.
-Jestem zawsze z tobą i te szczeniaki też. Zawsze gdy coś będziesz chciała tylko mi powiedz a ja spróbuję to zrobić
-Naprawde?
-Oczywiście! To co opowiesz swoją historię?
-No mogę.
Bibi opowiadała swoją przeszłość.
<Bibi?>
-Jestem zawsze z tobą i te szczeniaki też. Zawsze gdy coś będziesz chciała tylko mi powiedz a ja spróbuję to zrobić
-Naprawde?
-Oczywiście! To co opowiesz swoją historię?
-No mogę.
Bibi opowiadała swoją przeszłość.
<Bibi?>
Od Trampa do Ashley
Gdy wstałem rano popatrzyłem się na szczenięta a później na Ashley. Polizałem ją i poszłem przed norę.
- Muszę coś upolwać zanim się obudzą.
I pobiegłem. Upolowałem jakiegoś borsuka i przyniosłem go do nory. Gdy weszłem szczeniaki już się bawiły a Ashley leżała i patrzyła aię się na nie.
- O! Tramp gdzie byłeś?
Suczka wstała i podeszła do mnie.
- Byłem na polowaniu.
- Dobrze. Dzieci jesteście głodne?!
Wszystkie przybiegły i zaczeły piszczeć. Naprawde były głodne. Położyłem zwierzynę na ziemię a szczeniaki zaczeły ją jeść. Ashley wzieła mnie na stronę.
- Tramp to idziemy dzisiaj je przedstawić? Prawda?
- Oczywiście ale są głodne. Powinły się najeść. Prawda?!
- Tak.
Po tym jak szczeniaki zjadły my usiadłyśmy i zaczeliśmy jeść. Szczeniaki bawiły się a gdy zjadliśmy zawołaliśmy je i poszliśmy.
<Ashley?>
- Muszę coś upolwać zanim się obudzą.
I pobiegłem. Upolowałem jakiegoś borsuka i przyniosłem go do nory. Gdy weszłem szczeniaki już się bawiły a Ashley leżała i patrzyła aię się na nie.
- O! Tramp gdzie byłeś?
Suczka wstała i podeszła do mnie.
- Byłem na polowaniu.
- Dobrze. Dzieci jesteście głodne?!
Wszystkie przybiegły i zaczeły piszczeć. Naprawde były głodne. Położyłem zwierzynę na ziemię a szczeniaki zaczeły ją jeść. Ashley wzieła mnie na stronę.
- Tramp to idziemy dzisiaj je przedstawić? Prawda?
- Oczywiście ale są głodne. Powinły się najeść. Prawda?!
- Tak.
Po tym jak szczeniaki zjadły my usiadłyśmy i zaczeliśmy jeść. Szczeniaki bawiły się a gdy zjadliśmy zawołaliśmy je i poszliśmy.
<Ashley?>
Od Lassie do Blue
Pewnego dnia do naszej nory przyszedł Blue ze swoją mamą. Westchnęłam rozmarzona, cicho, tak, żeby Nuggat nie usłyszał. Zawsze czułam w nim równego mi przeciwnika, choc był moim bratem.
- Hej, Blue, pobawisz się ze mną? - spytałam. - Jestem Lassie.
<Blue?>
- Hej, Blue, pobawisz się ze mną? - spytałam. - Jestem Lassie.
<Blue?>
Od Ashley do Yuki
- Tak, pewnie! - krzyknęłam.
- Dzięki.
Potem rozmawiałam z Yuki, gdy Blue bawił się ze szczeniakami. Po paru minutach, zmęczona Nelly, położyła się i zasnęła.
- Och, Nelly! - westchnęłam.
Obserwowałam Lassie. Chyba najbardziej dogadała się z Blue. Patrzyła na niego taka... rozmarzona.
<Yuki?>
- Dzięki.
Potem rozmawiałam z Yuki, gdy Blue bawił się ze szczeniakami. Po paru minutach, zmęczona Nelly, położyła się i zasnęła.
- Och, Nelly! - westchnęłam.
Obserwowałam Lassie. Chyba najbardziej dogadała się z Blue. Patrzyła na niego taka... rozmarzona.
<Yuki?>
Od Ashley do Trampa
Gdy szczeniaki zasnęły, popatrzyłam na Lassie. Najbardziej odważna i uparta z całego rodzeństwa. Będzie dobrą Alphą. Westchnęłam, popatrzyłam na Trampa. Czy on ma jeszcze do nich siłę? Jak dorosną, będziemy mieli więcej spokoju. Ale na kogo wyrosną? Jutro przedstawicie się całej sforze. Ziewnęłam. Rozmyślałam jeszcze chwilkę, szepnęłam:
- Dobranoc.
I zapadłam w sen.
<Tramp?>
- Dobranoc.
I zapadłam w sen.
<Tramp?>
Od Ashley do Cziki
Zobaczyłam strach w oczach Cziki.
- Nie. Ja to zrobię.
- Ale...
- Czika. Wiem, co przeżyłaś.
- Ja...
- Najgorsze są złe wspomnienia, Czika.
I pobiegłam za dźwiękiem. Zobaczyłam: ludzi na koniach, polujących na lisa, i pełno psów. Chciałam wracac, ale przed ludźmi i psami stała nikt inny, jak Lassie.
Podbiegłam tam, ale psy zaczęły szczekac. Ludzie krzyknęli na mnie i uderzyli batem. Zaskomlałam i popatrzyłam błagalnie na Lassie. Ona nie zwróciła na to uwagi. Lis wbiegł do lasu i konie pojechały tam, a psy pobiegły. Wtedy ona, dumnie idąc w moim kierunku, oznajmiła tylko:
- Musiałam pomóc lisowi.
I pobiegła do naszej nory. Ja wróciłam do Cziki, która się temu przyglądała.
- Nie mam do niej siły. Jest najbardziej odważna z całego rodzeństwa.
<Czika?>
Podbiegłam tam, ale psy zaczęły szczekac. Ludzie krzyknęli na mnie i uderzyli batem. Zaskomlałam i popatrzyłam błagalnie na Lassie. Ona nie zwróciła na to uwagi. Lis wbiegł do lasu i konie pojechały tam, a psy pobiegły. Wtedy ona, dumnie idąc w moim kierunku, oznajmiła tylko:
- Musiałam pomóc lisowi.
I pobiegła do naszej nory. Ja wróciłam do Cziki, która się temu przyglądała.
- Nie mam do niej siły. Jest najbardziej odważna z całego rodzeństwa.
<Czika?>
Od Kory do ?
Gdy się obudziłam weszłam na pagórek i zaszczekałam radośnie. Potem poszłam się poszwędać i kogoś poznać. szłam przez jakiś Las a w nim jakiegoś psa.
K: Hej... Jestem Kora a ty?
< Ktoś? >
K: Hej... Jestem Kora a ty?
< Ktoś? >
Od Dina - Historia i pierwsze zauroczenie
Gdy byłem bardzo małym szczeniakiem zostałem oddzielony od mamy. Byłem tam i wszystko pamiętam... Pseudo-hodowla. Wszystko ci to mówi? Wzięli mnie źli ludzie, potem dopiero trafiłem do dobrych. Niestety była to biedna rodzina, ale mając psa stali się przez trochę bogaci. Wywieźli mnie. Chodziłem sam, mały, zmarznięty po śniegu.
http://s3.flog.pl/media/foto/863174_moj-niedzwiedz.jpg
Nie miałem już żadnego celu, tęskniłem za właścicielami, myślałem że umrę. Bynajmniej miałem taką nadzieję, śnieg sypał mi w oczy, nagle zobaczyłem przed sobą psa. Usiadłem http://s3.flog.pl/media/foto/863174_moj-niedzwiedz.jpg Moje futro było już zmarznięte i mokre. Nie miałem siły mówić. Nie odzywałem się. Patrzałem w górę na wysoką sunie. Po chwili położyłem się, ona na przeciwko mnie też się położyła, uśmiechnęła się i nic więcej, wstała, wzięła mnie i zaniosła do ciepłej nory. Ujrzałem psa, zwracała się do niego Maliu.
- Maliu. Ten szczeniak, błąkał się musimy go wziąć.
- Ale, mamy już dwójke maluteńkich zaadoptowanych.
- Zostawisz go?
- Nie. W życiu, wiesz przecież jaki jestem.
- Wiem i za to cie kocham.
Siedziałem w kącie w końcu przynieśli mi jedzenie, wodę i picie.
Ujrzałem potem 2 małe szczeniaki Monte'go i Roko, szybko zleciało te parę miesięcy a ja dorosłem, jestem ciekaw ludzi, świata wszystkiego. Mama mówi że wyrosłem na pięknego i silnego owczarka. Ja jednak nie jestem taki jak wszystkim się wydaje, nikt nie poznał mojej historii, myślę o byłym domu, w nocy i rano wychodzę na dwór, na skałe wtedy wiatr wieje mi w twarz a ja cicho mówię:
- Pamięć na zawsze.
Raz wyszedłem na dwór z jakimś psem, zobaczyłem suczką owczarka niemieckiego.
- Ej, kto to?
- To? Ee, to Kora.
- Fajna jest.
- Zapomnij kocha kogoś innego jest to Alfa Nuggat. Nie masz po co się zbliżać.
- Nie podoba mi się.
- Tsa jasne.
- Ej uważaj sobie- Zawarczałem.
- Dobra nie chciałem cię denerwować.
- Spoko. Ja idę.
Zostałem sam, usiadłem i patrzałem co robią inne psy.
<Ktoś dokończy?>
http://s3.flog.pl/media/foto/863174_moj-niedzwiedz.jpg
Nie miałem już żadnego celu, tęskniłem za właścicielami, myślałem że umrę. Bynajmniej miałem taką nadzieję, śnieg sypał mi w oczy, nagle zobaczyłem przed sobą psa. Usiadłem http://s3.flog.pl/media/foto/863174_moj-niedzwiedz.jpg Moje futro było już zmarznięte i mokre. Nie miałem siły mówić. Nie odzywałem się. Patrzałem w górę na wysoką sunie. Po chwili położyłem się, ona na przeciwko mnie też się położyła, uśmiechnęła się i nic więcej, wstała, wzięła mnie i zaniosła do ciepłej nory. Ujrzałem psa, zwracała się do niego Maliu.
- Maliu. Ten szczeniak, błąkał się musimy go wziąć.
- Ale, mamy już dwójke maluteńkich zaadoptowanych.
- Zostawisz go?
- Nie. W życiu, wiesz przecież jaki jestem.
- Wiem i za to cie kocham.
Siedziałem w kącie w końcu przynieśli mi jedzenie, wodę i picie.
Ujrzałem potem 2 małe szczeniaki Monte'go i Roko, szybko zleciało te parę miesięcy a ja dorosłem, jestem ciekaw ludzi, świata wszystkiego. Mama mówi że wyrosłem na pięknego i silnego owczarka. Ja jednak nie jestem taki jak wszystkim się wydaje, nikt nie poznał mojej historii, myślę o byłym domu, w nocy i rano wychodzę na dwór, na skałe wtedy wiatr wieje mi w twarz a ja cicho mówię:
- Pamięć na zawsze.
Raz wyszedłem na dwór z jakimś psem, zobaczyłem suczką owczarka niemieckiego.
- Ej, kto to?
- To? Ee, to Kora.
- Fajna jest.
- Zapomnij kocha kogoś innego jest to Alfa Nuggat. Nie masz po co się zbliżać.
- Nie podoba mi się.
- Tsa jasne.
- Ej uważaj sobie- Zawarczałem.
- Dobra nie chciałem cię denerwować.
- Spoko. Ja idę.
Zostałem sam, usiadłem i patrzałem co robią inne psy.
<Ktoś dokończy?>
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Zmiany!
Zaczęłam dostawac formularze przez Howrse. Dlatego od teraz:
Login na D-G - Właściciel
Dziękuję, Ashley.
Login na D-G - Właściciel
Dziękuję, Ashley.
Od Trampa do Ashley
Po pytaniu Ashley zaczołem jej wszystko opowiadać. Po skończonej historii Aszley spytała mnie:
- Ale dobrze się czujesz prawda?
- Oczywiście! Te psy dały mi pomocną łapę.
- To się z tego bardzo cieszę.
Ashley przytuliła mnie.
- To co idziemy spać? - Zapytałem się
- Dobrze
- Jutro idziemy ze szczeniakami do sfory pezedstawić je.
- Tak - powiedziała to ziewając
Poszliśmy spać po tych wszystkich wydarzeniach.
<Ashley?>
- Ale dobrze się czujesz prawda?
- Oczywiście! Te psy dały mi pomocną łapę.
- To się z tego bardzo cieszę.
Ashley przytuliła mnie.
- To co idziemy spać? - Zapytałem się
- Dobrze
- Jutro idziemy ze szczeniakami do sfory pezedstawić je.
- Tak - powiedziała to ziewając
Poszliśmy spać po tych wszystkich wydarzeniach.
<Ashley?>
Od Yuki
Rankiem obudził mnie piękny i melodyjny śpiew ptaków. Usłyszałam jak Blue coś mówi. Wstałam i zobaczyłam że już ranek.
-I co mały?-zapytałam wstając.
-Możemy odwiedzić dziś parę Alfa? -zapytał słodko Blue.
-Ohhh...nie wiem.-uśmiechnęłam się.
Pomyślałam że na początek polowanie. Wzięłam młodego ze sobą. Złapał kilka polnych myszy a ja zająca. Kiedy zjedliśmy razem się kąpaliśmy.
-Dziękuje...-niespodziewanie wyszeptał Blue.
-Za co?-zapytałam zdziwiona.
-Za to że mnie adoptowałaś.-przytulił się do mnie.
Po chwili byliśmy już przy jaskini Alf.
-Halo, możemy wejść?
-Tak.-odpowiedziała Alfa.
-Dzień dobry, Blue chciałby się pobawić z twoimi szczeniakami, czy może?-zapytałam grzecznie.
(Ashley?)
-I co mały?-zapytałam wstając.
-Możemy odwiedzić dziś parę Alfa? -zapytał słodko Blue.
-Ohhh...nie wiem.-uśmiechnęłam się.
Pomyślałam że na początek polowanie. Wzięłam młodego ze sobą. Złapał kilka polnych myszy a ja zająca. Kiedy zjedliśmy razem się kąpaliśmy.
-Dziękuje...-niespodziewanie wyszeptał Blue.
-Za co?-zapytałam zdziwiona.
-Za to że mnie adoptowałaś.-przytulił się do mnie.
Po chwili byliśmy już przy jaskini Alf.
-Halo, możemy wejść?
-Tak.-odpowiedziała Alfa.
-Dzień dobry, Blue chciałby się pobawić z twoimi szczeniakami, czy może?-zapytałam grzecznie.
(Ashley?)
Od Cziki cd. Ashley
Uśmiechnęłam się cwaniacko:
-Może tak może nie, jestem pełna tajemnic, po prostu byłam niepewna.
Ashley się zaśmiała i zaczęła się zabawa, wyszłam z wody i rozbiegłam się by skoczyć z tej samej skały co Ashley. Ale w tym samym momecie usłyszałam wycie.
-No i koniec zabawy...
Wyszeptałam sama do siebie. Wiedziałam że czas to sprawdzić. Nagle poczułam nieznajomą woń po czym piszczenie i huk który obijał mi się o uszy. Wielki strzał...i cisza.
-Ashley, słyszałaś to?
-Trudno by było tego nie usłyszeć.
Suczka wyszła z wody.
-Muszę to sprawdzić idziesz ze mną?
Nie chciałam Nas narażać ...nie lubię strzałów ale chciałam tam iść...
(Ashley?)
-Może tak może nie, jestem pełna tajemnic, po prostu byłam niepewna.
Ashley się zaśmiała i zaczęła się zabawa, wyszłam z wody i rozbiegłam się by skoczyć z tej samej skały co Ashley. Ale w tym samym momecie usłyszałam wycie.
-No i koniec zabawy...
Wyszeptałam sama do siebie. Wiedziałam że czas to sprawdzić. Nagle poczułam nieznajomą woń po czym piszczenie i huk który obijał mi się o uszy. Wielki strzał...i cisza.
-Ashley, słyszałaś to?
-Trudno by było tego nie usłyszeć.
Suczka wyszła z wody.
-Muszę to sprawdzić idziesz ze mną?
Nie chciałam Nas narażać ...nie lubię strzałów ale chciałam tam iść...
(Ashley?)
Od Kory
Chodziłam po terenach sfory pozwiedzać to i owo.
Gdy przechodziłam obok łąki zauważyłam dużą górkę, więc na nią weszłam i zbiegałam z niej, i tak co chwilę. Wreszcie się zmęczyłam położyłam na łące.
K: Musze kogoś poznać. mruknęłam i zasnęłam.
Gdy przechodziłam obok łąki zauważyłam dużą górkę, więc na nią weszłam i zbiegałam z niej, i tak co chwilę. Wreszcie się zmęczyłam położyłam na łące.
K: Musze kogoś poznać. mruknęłam i zasnęłam.
Anioł - zwycięzca wystawy!
Anioł wygrywa wystawę.
Jego nagrody to:
10 $K
Obroża skórzana niebieska:
Gratulujemy i życzymy sukcesów, Alphy.
Od Ashley do Cziki
Popatrzyłam się na nią dziwnie. Odbiegłam trochę, naprężyłam łapy, wygięłam grzbiet, skoczyłam na kamień i zrobiłam salto do wody. Ona chyba się tego nie spodziewała.
- Eee, nie tego oczekiwałaś, Czika?
<Czika?>
- Eee, nie tego oczekiwałaś, Czika?
<Czika?>
Od Rexa do Lacosty
R: Lacosta muszę iść nachwilkę do Kory zaraz wracam dobrze?
L: no...dobrze.
R: Zaraz będe ale jak chcesz możesz przyjść do nas.
L: Dobrze.
Biegłem do kory. Spała obok jaskini.
R: Dobra nie będe jej budził.
Gdy wracałem do Lacosty zobaczyłem ją że idzie za mną...
< Lacosta? >
L: no...dobrze.
R: Zaraz będe ale jak chcesz możesz przyjść do nas.
L: Dobrze.
Biegłem do kory. Spała obok jaskini.
R: Dobra nie będe jej budził.
Gdy wracałem do Lacosty zobaczyłem ją że idzie za mną...
< Lacosta? >
Od Cziki cd. Ashley
-Jak to co?
Uniosłam lekko brew, zaśmiałam się i krzyknęłam:
-Na bombę!!
Po czym rozpędzona skoczyłam do wody, chlapiąc przy tym Ashley. Woda była ciepła, czysta i przezroczysta. Wynurzyłam się złapałam łapami brzegu po czym spojrzałam na Ashley mówiąc:
-No co, teraz Ty?!
Nie byłam pewna czy Ashley skoczy czy uzna to za...no wygłupy i odejdzie.
(Ashley?)
Uniosłam lekko brew, zaśmiałam się i krzyknęłam:
-Na bombę!!
Po czym rozpędzona skoczyłam do wody, chlapiąc przy tym Ashley. Woda była ciepła, czysta i przezroczysta. Wynurzyłam się złapałam łapami brzegu po czym spojrzałam na Ashley mówiąc:
-No co, teraz Ty?!
Nie byłam pewna czy Ashley skoczy czy uzna to za...no wygłupy i odejdzie.
(Ashley?)
Od Bibi do Maliu
- Aaa, to są bzdury...
- Możesz mi powiedzieć... W końcu kocham cię.
- Chodzi o moją rodzinę... Bennyego, Bamseline i Bente. To moje rodzeństwo... ciekawe co z nimi.
- Tęsknisz, prawda?
- Bardzo...
<Mali?>
- Możesz mi powiedzieć... W końcu kocham cię.
- Chodzi o moją rodzinę... Bennyego, Bamseline i Bente. To moje rodzeństwo... ciekawe co z nimi.
- Tęsknisz, prawda?
- Bardzo...
<Mali?>
Od Ashley do Cziki
- Wow, Czika... - westchnęłam zachwycona.
- I jak?
- Piękne jest to miejsce.
- Cieszę się.
- Ja też.
Chwilę tak patrzyłyśmy się na wodę, w końcu spytałam:
- Co robimy?
<Czika?>
- I jak?
- Piękne jest to miejsce.
- Cieszę się.
- Ja też.
Chwilę tak patrzyłyśmy się na wodę, w końcu spytałam:
- Co robimy?
<Czika?>
Od Cziki cd. Ashley
Zastanowiłam się i odpowiedziałam:
-Więc może...Chciałabyś zobaczyć miejsce które niedawno odkryłam na w sforze?
Suczka uśmiechnęła się:
-No jasne.
Więc pobiegłyśmy. Oczywiście prowadziłam ponieważ ja znałam miejsce.
-Nie za późno się robi?
Zapytała Ashley, ja spojrzałam na nią mówiąc:
-To ma być babski wieczór nie ranek .
Nareszcie dotarłyśmy.
-Wow!
Krzyknęła Ashley.
-Wiem piękne prawda, odnalazłam je z bratem w czasie podróży, uwielbiam tutaj śpiewać i co noc tutaj jestem.
Miejsce było jak zwykle zachwycające wyglądało tak:
(Ashley?)
-Więc może...Chciałabyś zobaczyć miejsce które niedawno odkryłam na w sforze?
Suczka uśmiechnęła się:
-No jasne.
Więc pobiegłyśmy. Oczywiście prowadziłam ponieważ ja znałam miejsce.
-Nie za późno się robi?
Zapytała Ashley, ja spojrzałam na nią mówiąc:
-To ma być babski wieczór nie ranek .
Nareszcie dotarłyśmy.
-Wow!
Krzyknęła Ashley.
-Wiem piękne prawda, odnalazłam je z bratem w czasie podróży, uwielbiam tutaj śpiewać i co noc tutaj jestem.
Miejsce było jak zwykle zachwycające wyglądało tak:
(Ashley?)
Od Cziki cd. Anioł
Osłupiła mnie ta wiadomość. Nie rozumiałam jej i w części byłam zniesmaczona.
-Ehhh Anioł.
Wstałam zakłopotana nie wiedząc co począć . Jakoś nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.
-Anioł , my znamy się dopiero...no jeden dzień!
Krzyknęłam zdziwiona.
-Ale..
Chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam:
-Nie znam Cię...
Tak bardzo nie chciałam mu łamać serca. Ale powiedział mi to za wcześniej...o wiele. Nie lubię takich samców co po wyglądzie oceniają. Dla mnie to potoczyło się za szybko.
-Mogę wiedzieć czy mam jakieś szanse?
Zapytał zwieszając głowę.
-Sama nie wiem.
Powiedziałam i smutna zaczęłam odchodzić.
(Anioł? Sorki ale to za szybko...)
-Ehhh Anioł.
Wstałam zakłopotana nie wiedząc co począć . Jakoś nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.
-Anioł , my znamy się dopiero...no jeden dzień!
Krzyknęłam zdziwiona.
-Ale..
Chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam:
-Nie znam Cię...
Tak bardzo nie chciałam mu łamać serca. Ale powiedział mi to za wcześniej...o wiele. Nie lubię takich samców co po wyglądzie oceniają. Dla mnie to potoczyło się za szybko.
-Mogę wiedzieć czy mam jakieś szanse?
Zapytał zwieszając głowę.
-Sama nie wiem.
Powiedziałam i smutna zaczęłam odchodzić.
(Anioł? Sorki ale to za szybko...)
niedziela, 24 sierpnia 2014
Od Ashley do Trampa
- Ok, dobrze, że wróciłeś. Nic ci się nie stało?
- Nie... Szczenięta, chodźcie. - zawołał je.
- Nie, Tramp. - stanowczo odparłam.
- Czemu?
- Najpierw odpoczniesz. Muszę miec pewnośc, że nic ci nie jest.
- Ashley!
- Szczenięta, wracamy!
I poszliśmy razem do nory. Maluchy zasnęły, a ja spytałam Trampa:
- Opowiadaj, co się stało!
<Tramp?>
- Nie... Szczenięta, chodźcie. - zawołał je.
- Nie, Tramp. - stanowczo odparłam.
- Czemu?
- Najpierw odpoczniesz. Muszę miec pewnośc, że nic ci nie jest.
- Ashley!
- Szczenięta, wracamy!
I poszliśmy razem do nory. Maluchy zasnęły, a ja spytałam Trampa:
- Opowiadaj, co się stało!
<Tramp?>
Od Trampa do Ashley
Gdy biegłem przez miasto z hyclami minołem wiele ulic. Byłem już bardzo daleko od domu. W pewnym momencie hycle złapali mnie w siatki jednak ktoś mnie uratował. Były to jakieś psy. Pogoniły tych hyclów.
- Dziękuje!
- Nie ma czasu na podziękowania! - Powiedział dosyć duży pies prawdopodobnie ich przywódca.
- Ale jak to przecież mnie uratowaliście!
- Ale hycle mają pomocników. Chodź z nami.
I pobiegliśmy do jednej z uliczek. Było tam całe stado psów. Po kilku godzinach odzyskałem siły podziękowałem im jeszcze raz i odszedłem. W końcu byłem w domu znajome tereny. Dotarłem do swojej nory i zawołałem Ashley.
- Ashley to ja!
Wyszła ona szczęśliwa a za nią szczeniaki. Wszyscy się przytuliliśmy.
- Gdzie ty byłeś?!
- Długa historia.
- Ale chociaż tutaj z nami jesteś - Ashley polizała mnie i poszliśmy do sfory aby pokazać i przedstawić nasze szczenięta wszystkim.
<Ashley?>
- Dziękuje!
- Nie ma czasu na podziękowania! - Powiedział dosyć duży pies prawdopodobnie ich przywódca.
- Ale jak to przecież mnie uratowaliście!
- Ale hycle mają pomocników. Chodź z nami.
I pobiegliśmy do jednej z uliczek. Było tam całe stado psów. Po kilku godzinach odzyskałem siły podziękowałem im jeszcze raz i odszedłem. W końcu byłem w domu znajome tereny. Dotarłem do swojej nory i zawołałem Ashley.
- Ashley to ja!
Wyszła ona szczęśliwa a za nią szczeniaki. Wszyscy się przytuliliśmy.
- Gdzie ty byłeś?!
- Długa historia.
- Ale chociaż tutaj z nami jesteś - Ashley polizała mnie i poszliśmy do sfory aby pokazać i przedstawić nasze szczenięta wszystkim.
<Ashley?>
Od Ashley do Cziki
- Eh, Czika. Mi się przyda. Tobie chyba też. Chwila, zawołam Trampa. - pobiegłam do niego i poprosiłam o przypilnowanie szczeniąt. - Ok. Gdzie idziemy?
- Nie wiem.
- Ja też nie.
Ona zaczęła:
- Więc może...
<Czika?>
- Nie wiem.
- Ja też nie.
Ona zaczęła:
- Więc może...
<Czika?>
Od Anioła do Cziki
-Ech...smutna historia...-zamyśliłem się.-Dobra chodźmy gdzieś indziej niż to kąpielisko...
-Dobra!
Poszliśmy na łąkę. Była już wtedy noc, a koło nas latały świetliki.Było romantycznie...
-Czika ja...muszę ci coś powiedzieć...to bardzo ważne...
-Ok...mów...
-Bo...jak z tobą rozmawiałem,to poczułem...że...że cię Kocham...
<Czika?>
-Dobra!
Poszliśmy na łąkę. Była już wtedy noc, a koło nas latały świetliki.Było romantycznie...
-Czika ja...muszę ci coś powiedzieć...to bardzo ważne...
-Ok...mów...
-Bo...jak z tobą rozmawiałem,to poczułem...że...że cię Kocham...
<Czika?>
Od Cziki cd. Ashley
Nie wiem o co chodziło Ashley. Wcale nie czułam się źle czy coś. Po prostu dokuczała mi bezsenność.
-Ashley, proszę zrozum nic się nie stało.
Spojrzała na mnie spod byka. Nie mogłam wytrzymać i się zaśmiałam po chwili szybko zasłoniłam łapą pysk mówiąc:
-Sorki.
-Nic się nie stało.
Zaśmiała się lekko.
-Ashley?
-Tak?
-Co powiesz za kilka dni na babski wieczór?
Uśmiechnęłam się.
-Ashley, proszę zrozum nic się nie stało.
Spojrzała na mnie spod byka. Nie mogłam wytrzymać i się zaśmiałam po chwili szybko zasłoniłam łapą pysk mówiąc:
-Sorki.
-Nic się nie stało.
Zaśmiała się lekko.
-Ashley?
-Tak?
-Co powiesz za kilka dni na babski wieczór?
Uśmiechnęłam się.
Od Cziki cd. Anioł
Nie chciało mi się tego opowiadać no ale cóż jeżeli on opowiedział mi o swojej przyszłości to ja powinnam również.
-No więc wychowałam się w Sforze Night Melody. Moja mama była Alfą tak jak ojciec. Pewnego dnia ludzie znaleźli sforę ocalałam tylko ja i moi dwaj bracia. Hm może znasz Armor King'a jest od niedawna w sforze.
Pies pokręcił głową więc kontynuowałam:
-Gdyby nie pewna mała dziewczynka i Nas by zabili, wychowała Nas. Razem świat przejechaliśmy...różne konkursy itp. Wiele przygód ale pewnego dnia kiedy wyjechaliśmy w góry....zdarzyło się coś czego nie mogę zapomnieć...Ten strzał, przestraszyłam się i popchnęłam brata, spadliśmy z góry przeżyliśmy ale nie znaleźliśmy ani brata ani właścicielki. Wędrowaliśmy aż tutaj...
Chciałam się uśmiechnąć ale przytłaczał mnie ciężar przeszłości.
(Anioł?)
-No więc wychowałam się w Sforze Night Melody. Moja mama była Alfą tak jak ojciec. Pewnego dnia ludzie znaleźli sforę ocalałam tylko ja i moi dwaj bracia. Hm może znasz Armor King'a jest od niedawna w sforze.
Pies pokręcił głową więc kontynuowałam:
-Gdyby nie pewna mała dziewczynka i Nas by zabili, wychowała Nas. Razem świat przejechaliśmy...różne konkursy itp. Wiele przygód ale pewnego dnia kiedy wyjechaliśmy w góry....zdarzyło się coś czego nie mogę zapomnieć...Ten strzał, przestraszyłam się i popchnęłam brata, spadliśmy z góry przeżyliśmy ale nie znaleźliśmy ani brata ani właścicielki. Wędrowaliśmy aż tutaj...
Chciałam się uśmiechnąć ale przytłaczał mnie ciężar przeszłości.
(Anioł?)
Od Anioła do Cziki
-Naprawdę ? -zdziwiłem się.-Ja kocham dalej ludzi,ale straciłem w nich wiarę, by wrócić...
-Acha...
-A czemu ci było ciężko ? opowiesz mi ?-szliśmy dalej nad kąpielisko.
<Czika?>
-Acha...
-A czemu ci było ciężko ? opowiesz mi ?-szliśmy dalej nad kąpielisko.
<Czika?>
Od Ashley do Cziki
- Tak... niektóre Tramp, niektóre ja. - westchnęłam. -
- Mhm.
- Czika?
- Tak?
- Czy coś się stało?
- Eee...
- Mi możesz powiedziec, Czika. Czy chodzi ci o jakiegoś pieska ze sfory... czy o coś innego?
<Czika?>
- Mhm.
- Czika?
- Tak?
- Czy coś się stało?
- Eee...
- Mi możesz powiedziec, Czika. Czy chodzi ci o jakiegoś pieska ze sfory... czy o coś innego?
<Czika?>
Od Cziki cd. Ashley
-Nie skądże...znaczy tak, jestem nie wyspana.
Uśmiechnęłam się sztucznie ziewając. Spojrzałam na mała Lessie. Była przesłodka.
-Są mega słodkie.
Zaśmiałam się zdejmując z siebie młodą suczkę.
-Dziękuję za miłe słowa.
Odpowiedziała Ashley.
-Są podobne do Ciebie ....ale i do Trampa. Prawda?
(Ashley?)
Uśmiechnęłam się sztucznie ziewając. Spojrzałam na mała Lessie. Była przesłodka.
-Są mega słodkie.
Zaśmiałam się zdejmując z siebie młodą suczkę.
-Dziękuję za miłe słowa.
Odpowiedziała Ashley.
-Są podobne do Ciebie ....ale i do Trampa. Prawda?
(Ashley?)
Od Cziki cd. Anioła
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem. Ja kochałam ludzi i kocham nadal.
-Bo tak by było, ale nie każdy pies tak myśli.
Kiedy tak się wypowiedziałam pies podniósł głowę i zapytał:
-Na przykład?
-No ja....Moim zdaniem ludzie są dobrzy tylko niektórzy błądzą.
Tak ta moja niby mądrość. Chciałam mu jakoś wytłumaczyć że nie każdy człowiek psa nienawidzi i na odwrót.
-Wychowali mnie ludzie i uratowali, jestem im wdzięczna.
Westchnęłam lekko i dodałam:
-Mnie też było ciężko uwierz...
(Anioł?)
Od Maliu do Bibi
Obudziłem się. Usłyszałem szloch. Wstałem i zobaczyłem Bibi podeszłem do niej i spytalem:
- Czemu nie śpisz?
Bibi odwróciła się w moją stronę
- Nie mogę - Zchyliła łeb. Polizałem ją
- Czemu? Co się stało?
<Bibi?>
- Czemu nie śpisz?
Bibi odwróciła się w moją stronę
- Nie mogę - Zchyliła łeb. Polizałem ją
- Czemu? Co się stało?
<Bibi?>
Od Maliu do Bibi
Obudziłem się. Usłyszałem szloch. Wstałem i zobaczyłem Bibi podeszłem do niej i spytalem:
- Czemu nie śpisz?
Bibi odwróciła się w moją stronę
- Nie mogę - Zchyliła łeb. Polizałem ją
- Czemu? Co się stało?
<Bibi?>
- Czemu nie śpisz?
Bibi odwróciła się w moją stronę
- Nie mogę - Zchyliła łeb. Polizałem ją
- Czemu? Co się stało?
<Bibi?>
Od Ashley do Trampa
- Ok. Wracaj cały i zdrowy. - krzyknęłam i poszłam do szczeniąt.
- Szczeniątka, tato pobiegł odgonic ludzi. Oni są niebezpieczni. Nie zbliżajcie się do nich, bo nigdy was nie odnajdziemy. - wytłumaczyłam.
Pokiwały główkami i zasnęły znowu. Ja usiadłam przy wejściu do nory i rozmyślałam.
- Jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę... - szepnęłam i weszłam do nory.
<Tramp?>
- Szczeniątka, tato pobiegł odgonic ludzi. Oni są niebezpieczni. Nie zbliżajcie się do nich, bo nigdy was nie odnajdziemy. - wytłumaczyłam.
Pokiwały główkami i zasnęły znowu. Ja usiadłam przy wejściu do nory i rozmyślałam.
- Jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę... - szepnęłam i weszłam do nory.
<Tramp?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)